Jak dodał, kontrola będzie dotyczyła sytuacji w jednostce, w związku z doniesieniem złożonym przez komandosów do prokuratury. Poinformował również, że dowódca GROM-u - płk Dariusz Zawadka - złożył ministrowi wyjaśnienia w tej sprawie, w których zaprzeczył zarzutom i zapowiedział podjęcie kroków prawnych przeciwko autorom doniesienia. Zawadka na konferencji prasowej przekonywał w środę, że zarzuty formułowane pod jego adresem przez podwładnych "są kompletnie bezzasadne". - Jestem w pełni przekonany, że wszystkie zarzuty są bezpodstawne i zamierzam to udowodnić przed sądem - oświadczył. Zapowiedział złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa i pozew w procesie cywilnym. - Lista tych, do których te zarzuty trafiły (m.in. MON, BBN, NIK, DWS - PAP), jest dosyć długa. Zastanawia fakt, dlaczego - skoro sprawa dotyczy de facto relacji między pracodawcą a pracownikiem - nie ma tam Państwowej Inspekcji Pracy - dodał. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło pytany o opinię o sytuacji w GROM i o zapowiedzianą kontrolę, powiedział, że skierował do ministra Klicha kilkanaście pytań w sprawie jednostki już w styczniu, "bo już wtedy pojawiły się niepokojące sygnały związane ze zwalnianiem dowódców zespołów bojowych, odchodzeniem doświadczonych żołnierzy i pewnego napięcia w jednostce pomiędzy dowództwem a żołnierzami". Odpowiedź szefa MON Szczygło ocenił jako lekceważącą. "Odpowiada nie sam minister, tylko, według starej peerelowskiej zasady, osoba, która jest głównym bohaterem skarg - nie dokonuję oceny, czy słusznych - sama udziela odpowiedzi, a minister dołącza je do swojego pisma. Zdaniem szefa BBN odejście doświadczonych dowódców zgranych zespołów odbije się na wartości bojowej całej jednostki. Środowa "Rzeczpospolita" napisała, że jeden z oficerów GROM złożył doniesienie do prokuratury na szefa tej jednostki. Według gazety, zawiadomienie to efekt zmian personalnych w jednostce - w ostatnich miesiącach Zawadka zwolnił kilku doświadczonych na misjach w Iraku i Afganistanie oficerów - m.in. trzech dowódców zespołów bojowych i szefa szkolenia. Wniosek dotyczy: "(...) nieprawidłowości w polityce kadrowej (...), podejrzenia o nepotyzm oraz naruszania mojej godności i poniżania mnie przez płk. Dariusza Zawadkę w oczach moich przełożonych". Oficer przytacza też nieprawidłowości w stosunku do kilku innych dowódców w jednostce. Pismo komandosa przesłano do wiadomości m.in. BBN, NIK, MON i Sejmu. Minister obrony po zapoznaniu się z nim, już 19 lutego - jak podkreślał w środę Sejmej - wydał decyzję o podjęciu działań ws. GROM. Rzecznik powiedział, że szef SGWP otrzymał wówczas polecenie "uporządkowania spraw w wojskach specjalnych", a odpowiedni departament MON - kontroli w jednostce. - Są konkretne zarzuty, (...) są informacje od dowódcy - głos "za", głos "przeciw". Trzeba je bardzo precyzyjnie zbadać, wyjaśnić i podjąć decyzje, (...) jeśli takowe będą potrzebne - powiedział rzecznik MON. Termin zakończenia kontroli nie został określony. Dowódca komandosów, pytany, czy w związku z konfliktem można mówić o buncie w GROM-ie, ocenił, że z pewnością nie ma o tym mowy. - Jest jeden zbuntowany; ja nazwałbym raczej, że on zbłądził, niż się zbuntował - powiedział. Na pytanie, ilu żołnierzy odeszło z GROM, gdy on objął dowodzenie jednostką, Zawadka powiedział, że "można ich policzyć na palcach jednej ręki". Dopytywany o pojawiające się w środowisku komandosów szacunki rzędu co najmniej 20 osób Zawadka dodał, że część z żołnierzy sama odeszła na emeryturę. - Nie pamiętam, ile łącznie osób odeszło - podał. - Jako dowódca mam prawo do kształtowania polityki kadrowej - przekonywał pułkownik. - To, że ktoś w swoim mniemaniu uważa się za najlepszego fachowca, nie oznacza, że ja taką opinię muszę podzielać - dodał. Zawadka zaprzeczał, by - jak sugerowały w przeszłości media - nowy szef szkolenia GROM nie służył w oddziale bojowym. - To kompletna bzdura. Nowy szef wyszkolenia ma więcej doświadczeń niż niektórzy panowie, którzy odeszli razem wzięci - ocenił. Płk Zawadka przekonywał na konferencji, zorganizowanej na terenie GROM, że "przyszedł do GROM nie po to, by się promować i biegać po studiach telewizyjnych". - Pisze się o mnie źle, więc postanowiłem się wytłumaczyć - mówił. Pytanie, dlaczego konferencję zorganizowano w jednej z pilnie strzeżonych jednostek, a nie w MON, pozostało bez odpowiedzi.