i Konrada Kornatowskiego wskazują, że obaj doskonale orientowali się, co robią prokuratorzy zajmujący się przeciekiem z afery gruntowej. Skąd mogli to wiedzieć, skoro żaden z nich formalnie nie był już wówczas z prokuraturą związany? - zastanawia się "Newsweek". Jedna ze stawianych dziś i weryfikowanych hipotez mówi o możliwości wykorzystania gdańskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego do zdobycia takich informacji. Przez wiele lat kierował nim Jarosław Marzec - bliski współpracownik Kaczmarka, awansowany w 2007 r. na szefa całego CBŚ. Z nagrań wynika np., że Kaczmarek, Kornatowski i Marzec informowali się wzajemnie o poczynaniach Andrzeja Szeligi, prokuratora nadzorującego wtedy dochodzenie w sprawie przecieku. - Mówili o nim "radomski", bo pochodzi z Radomia. Wiedzieli, kiedy jedzie z siedziby prokuratury do budynku ministerstwa sprawiedliwości, kiedy z niego wychodzi, a nawet to, z kim się tam spotyka - opowiadają nieoficjalnie śledczy. Według nich zapisy rozmów pozwalają też sądzić, że Kornatowskiemu i Kaczmarkowi (którego komendant główny policji, telefonując, nazywał "słońcem wybrzeża") zależało na skompromitowaniu Szeligi i odsunięciu go od sprawy. - Jestem świadkiem, dlatego nie mogę nic na ten temat powiedzieć - mówi "Newsweekowi" Szeliga. Tymczasem informatorzy "Newsweeka" twierdzą, że cała trójka rozmawiała także o tym, jak "zniszczyć" ówczesnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdana Święczkowskiego i Zbigniewa Ziobrę (którego nazywali "kobrą"). Na celowniku był też ponoć wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek. W trakcie przeszukania w mieszkaniu Marca znaleziono notatkę z informacjami o Ocieczku. - Mieliśmy mocne podejrzenia, że prokuratorzy oraz funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego i ABW zajmujący się aferą gruntową są obserwowani i podsłuchiwani - twierdzi dziś były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zdaniem przewodniczącego Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Marka Biernackiego (PO) wyjaśnienie tej sprawy to zadanie dla komisji śledczej. - W PiS-owskim państwie każdy kot miał dostęp do odpowiednich technik i podsłuchiwał każdego - ironizuje polityk Platformy. Jarosław Marzec i Konrad Kornatowski nie odpowiedzieli na nasze prośby o kontakt. Natomiast Janusz Kaczmarek podkreśla, że treść jego rozmów z Kornatowskim i Marcem jest tajna, więc nie może się na ten temat wypowiadać. Ale dodaje: "Nic nie wiem o tym, by ktokolwiek podejmował jakiekolwiek działania wobec prokuratorów czy funkcjonariuszy CBA i ABW prowadzących śledztwo. Nie wykazała tego także kontrola, jaką przeprowadzało niedawno CBŚ".