- Przewlekłość postępowań i brak transparentności to największe grzechy polskiego sądownictwa - uważa poseł PiS Bartłomiej Wróblewski. - W przyszłości, sprawy będą przydzielane sędziom w sposób losowy. Nie chcemy, aby na sąd mógł paść cień podejrzenia, że do prowadzenia postępowań wyznaczani byli sędziowie, których mogli wskazywać politycy, co przecież miało miejsce w przeszłości, że przypomnę tylko historię sędziego Milewskiego. Chcemy także poszerzyć kompetencje ministra sprawiedliwości, dzięki czemu cały system będzie działał sprawniej. Właśnie przeciwko temu pomysłowi, a także wcześniejszemu, czyli wybieraniu piętnastu członków Krajowej Rady przez Sejm, słychać największe protesty. - To nie jest reforma sądownictwa, tylko próba podporządkowania sędziów politykom Prawa i Sprawiedliwości - ocenia te pomysły w rozmowie z Interią Jan Grabiec z PO. Z kolei Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej dodaje, że projekt ustawy to nic innego, jak szantaż niepokornego środowiska sędziowskiego przez PiS. - Ustawa o Krajowej Radzie Sądowniczej jest próbą jej upartyjnienia. Ponieważ sędziowie nie zgadzają się na takie rozwiązania, wymyślono, że teraz prezesi sądów będą wskazywani przez ministra Ziobrę - powiedziała rzeczniczka N. - W najbliższy czwartek miało się odbyć drugie czytanie ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej, ale nie wiedzieć czemu, zniknęło z porządku obrad. Jest to ustawa rażąco niezgodna z Konstytucją. Ta reforma nie zlikwiduje bolączek, na które narzekają Polacy, przede wszystkim przewlekłości prowadzenia spraw. Natomiast próba powoływania przez ministra sprawiedliwości prezesów sądów, to tylko i wyłącznie pretekst do kolejnych awantur i nieporozumień na linii ministerstwo - sądy - powiedział Interii Tomasz Rzymkowski, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Adam Drygalski, Interia