W trakcie środowej debaty nad odwołaniem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, w pewnym momencie prezes PiS powiedział do Niesiołowskiego: "Mogę tu przynieść pewną książkę i troszkę ją poczytamy publicznie. Będzie pan bardzo czerwony". - Bo sypać w pierwszym przesłuchaniu w tak haniebny sposób, to naprawdę fatalna sprawa - dodał. Jak tłumaczył później dziennikarzom "rzecz zna od wielu lat". - Jeśli ktoś robi z siebie nieustannie bohatera, a bohaterem nie był i prowadził działalność bez rozumienia i konsekwencji, a gdy przyszły konsekwencje zachował się tak jak się zachował, powinien być w końcu publicznie zdemaskowany - podkreślił. Dzisiaj w rozmowie w "Sygnałach Dnia" prezes PiS uściślił, że chodziło mu o "niedawno wydaną książkę o organizacji "Ruch" i jej inwigilacji przez Służbę Bezpieczeństwa". - Zresztą, jak się okazało, bardzo niewielkiej inwigilacji, no i o tym, jak to dalej się wszystko działo po aresztowaniu pierwszych osób - dodał J. Kaczyński. W opinii lidera PiS, "trzynastoletnie dziewczynki w zderzeniu z gestapo wytrzymywały potworne tortury, więc nie ma tutaj w ogóle o czym mówić". J. Kaczyński przypomniał też, że odmówił przyjęcia do PiS obecnego wicemarszałka Sejmu, gdy ten się o to starał. - On przedtem już nas bardzo gwałtownie atakował, bo uważał, że zagrażamy AWS-owi. Zresztą w momencie, kiedy już AWS się zupełnie sypał, no ale pan (wice) marszałek ma pewne kłopoty, jeżeli chodzi o szybkość politycznego myślenia - powiedział były premier. - We wszystkich innych wypadkach, chociaż też były różne powody do nieufności, jednak zdecydowaliśmy się na danie szansy. No, w tym jednym nie - podkreślił J. Kaczyński. Sam Stefan Niesiołowski przyznał dziś w radiu Zet, że po aresztowaniu 20 czerwca 1970 r. zeznawał "od pierwszego dnia". - Wiedziałem, że już pewnych rzeczy bronić się nie da, że są znane Służbie Bezpieczeństwa. Wielokrotnie na ten temat mówiłem. Sięganie do tego i takim językiem mówienie, jak mówi pan J. Kaczyński, świadczy o tym, że ten człowiek jest chory z podłości i nienawiści - uważa poseł PO. Podkreślił, że jego zeznania są dostępne. - Ja się nie boję tej książki. Tam nie ma nic, są zeznania człowieka, który się broni, jak może tak chroni kolegów - powiedział Niesiołowski. - Moje zeznania nie różniły się od zeznań innych członków Ruchu i to było potwierdzanie tego, jak mi się wydawało, co już jest wiadome, ponieważ niczego nowego esbekom nie mówiłem - zaznaczył Niesiołowski. - Wyciąganie tego w takim kontekście, jak to robi Jarosław Kaczyński dzisiaj i robienie z tego broni do walki politycznej ze mną jest to, nie chcę użyć mocniejszego słowa, podłość - dodał. - Ja jeszcze przypomnę, że to Antoni Macierewicz robił ze mnie agenta i przez 15 lat jego pisma, w tym także "Gazeta Polska", publikowały moje nazwisko jako agenta, donosiciela i odwołali to - powiedział wicemarszałek Sejmu. Pytany, czy wytoczy proces J. Kaczyńskiemu, polityk Platformy powiedział, że się nad tym zastanowi. - Już dwa procesy wygrałem - podkreślił. Czy z J. Kaczyńskim będę miał proces - zastanowię się - dodał.