Chodzi o sytuację z nocy z wtorku na środę, kiedy wezbrana Wisła przerwała w Krakowie wał przeciwpowodziowy w rejonie ul. Nowohuckiej, koło zakola rzeki. Dzisiaj trwa tam ewakuacja ludności, która ma objąć 500 mieszkańców. Zamknięte są okoliczne ulice. Jak mówił Kracik w TVN24, wzdłuż rzek zarówno powyżej, jak i poniżej miasta "armie ludzi są na wałach" i rozkładają dziesiątki tysięcy worków z piaskiem. - Byłem do godz. 2 w nocy poniżej Krakowa i naprawdę nawet nastolatki nosili worki na plecach na wały. Tutaj, w Krakowie takiej mobilizacji się władzom nie udało zrobić i w związku z tym mamy przerwany wał - powiedział Kracik. Dodał, że ma do Majchrowskiego "dzikie pretensje". - Dopuścił się poważnych zaniedbań i naprawdę szkoda, będziemy się rozliczali, jak się zakończy akcja - zapowiedział Kracik. - To nie jest tak, że my będziemy co roku wydawali miliardy złotych na usuwanie skutków powodzi i pobłażali tym, którzy nie wykonują swoich obowiązków - podkreślił wojewoda, przypominając, że walka z powodzią należy do obowiązków starostów, a w Krakowie starostą grodzkim jest prezydent miasta. W opinii Kracika można było uniknąć przerwania wałów w Krakowie. - Mamy przykłady powyżej i poniżej Krakowa ofiarnej pracy trzecią dobę ludzi niedospanych, a zorganizowanych (...), ale nie w Krakowie, jak widać. Tutaj, muszę powiedzieć, nie ukrywam, jestem wściekły na to, co się stało - powiedział wojewoda małopolski. Polska walczy z powodzią - raport specjalny