W nocy mieszkańcy wielu miejscowości walczyli z żywiołem, a o poranku wszyscy zobaczyliśmy, co się wydarzyło. Na szczęście nie było ofiar w ludziach, natomiast są straty wśród zwierząt gospodarskich i w mieniu. - O trzeciej w nocy była fala kulminacyjna, później już zaczęła opadać, ale widzi pani, co narobiła - mówi mężczyzna w średnim wieku, pokazując na zalany wokoło teren. - Woda przelała się z koryta i poszła na drugą stronę ulicy, do ogrodnika. Pani, nikt się nie spodziewał, że nasza "Białka" tak wyleje. Sąsiadowi z podwórka normalnie auto zabrało! - Pani, ja na własne oczy widziałem, jak trzy samochody kołami do góry popłynęły ulicą! - dodaje jego towarzysz. Żelazno to jedna z najniżej położonych miejscowości w kłodzkiej gminie, której mieszkańcy co jakiś czas mają powódź. Tym razem jest jedną z najbardziej poszkodowanych. Ale uwaga wszystkich skupiła się przede wszystkim na Jaszkowej Dolnej... Woda zabrała wszystko, co napotkała na drodze - Z 17 mostów w Jaszkowej Dolnej są tylko 3 przejezdne - mówi młody człowiek, Adrian. - Najgorzej w domu mojej babci - woda po kolana, a babcia na wakacje wyjechała na trzy tygodnie. Z telewizji się dowiedziała, co się dzieje... Z tego, co sąsiedzi mówią, to 30 lat temu była taka powódź. Inny most przetrzymał niejedną wezbraną wodę, teraz się zawalił. - Zrobiła się tu tama, woda podebrała ziemię i most się osunął - mówi młody człowiek, Andrzej Basiński. Z pomocą kolegi Mateusza Lubańskiego, który przyjechał do niego na wakacje, z miejsca zabrali się za usuwanie przeszkody. - Woda po pas w mieszkaniu. Wszystko zniszczone, nie ma o czym mówić. Tragedia! - ucina nerwowo kobieta, która wraz innymi domownikami porządkuje koło domu co się da. - Jesteśmy bez wody pitnej, bo studnię nam zalało... Czegoś takiego tu jeszcze nie było! Ubezpieczeni? - waży pytanie. - Właśnie, że nie, w dodatku nie pracujemy! Tragedia! Czy ktoś zginął - pytamy młodych ludzi stojących na jednym z mostów, który się ostał, ale przy nim woda zrobiła taką wyrwę, że i tak jest nieprzejezdny. - Podobno utopił się jakiś mężczyzna, co tu zawsze trawę kosił - odpowiada jeden z młodzieńców. Słyszał również o stratach w pogłowiu zwierząt gospodarskich. - Kolega mi mówił, że stali tam dalej na moście i rzeką świnia płynęła, krowy też się potopiły. Informacji o śmierci człowieka, na szczęście, służby mundurowe nie potwierdziły. Faktem okazały się natomiast straty wśród zwierząt. To u nas, u mojego syna, się potopiły - mówi Stefan Drewniak. - W stajni było dwa metry wody. Krowy się ostały, na całe szczęście, bo nie wiem, z czego by żyli, ale trzy cielaki się utopiły. Leżą, bo nie ma kto ich zabrać. Powiedzieli nam, że możemy je zjeść... Nikt tu nie zagląda - Pies z kulawą nogą tu się nie pokazał - mówiła rozżalona i zdenerwowana Aleksandra Mossakowska, sołtys Wojtówki w lądeckiej gminie. - Wiedzą, że jest środowiskowy dom, że są niepełnosprawni. Od dwóch dni nieczynna jest linia telefoniczna... To wszystko trwało może 20 minut - mówi o czasie, jaki potrzebowała woda, aby zrujnować przydomową posesję i zalać dom. - Woda w warsztacie była na 1,2 metra - mówi Zygmunt Mossakowski. - Rozerwało system kanalizacyjny, wybrało szamba. Wodę mamy ze źródła, ale nie wiemy, czy teraz nadaje do picia, czy nie. Na wszelki wypadek wodę kupiliśmy w sklepie. Do Wojtówki dojechaliśmy w niedzielę, bez problemu, mimo że w jednej z rozgłośni radiowych twierdzono coś innego. Zaraz po nas przyjechał burmistrz, Kazimierz Szkudlarek. Woda spustoszyła też Skrzynkę. - Teraz mamy większe straty niż w 1997 roku - mówi sołtys Jan Miszczyński. - Woda była wyższa o 1 metr niż w czasie tamtej powodzi. Zerwane mosty, pobocza dróg, zalane drogi. W jednym miejscu, nad rzeką, woda tak podmyła grunt pod drewutnią, że cały zapas drewna poszedł z nurtem. Niestety, gdzie indziej utopiła psa, który nie mógł się ratować, bo był uwiązany przy budzie. Rozważana ewakuacja mieszkańców Pierwsze szacowanie strat rozpoczęło się już w sobotę rano. Szybko jednak okazało się, iż spodziewana jest kolejna fala powodzi. W Kłodzku, gdzie już zatopiony został m.in. stadion oraz dolna zabytkowa część miasta, gdzie zerwało mur oporowy przy ul. Braci Gierymskich, zaczęto masowo przygotowywać worki z piaskiem. Wojewoda dolnośląski, Rafał Jurkowlaniec, podczas briefingu, informował o możliwości ewakuacji mieszkańców z niektórych rejonów: - To jeszcze nie jest decyzja, ale trzeba przygotować punkty rozśrodkowania i poinformować mieszkańców o takiej ewentualności. Ewentualna liczba ewakuacji była przedmiotem ustaleń między starostą a wójtami gmin. Szacujemy, że może to być kilkaset osób z miejscowości, które ucierpiały najbardziej. Wszystko zależy od tego, gdzie pojawią się punktowe opady. Na szczęście nie było to konieczne. Wcześniej kilkadziesiąt osób musiało opuścić swoje domostwa, ale "ewakuowali się" sami, do sąsiadów lub rodziny. Minister ogląda szkody wyrządzone przez żywioł W niedzielę szkody powstałe w wyniku powodzi oglądał minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna. - Po pierwszej ocenie sytuacja wydaje się opanowana przez ograniczony opad w nocy - dzielił się swoimi spostrzeżeniami wicepremier. - Oglądałem zniszczenia w Jaszkowej. Teraz najważniejsze jest uporządkowanie miejsc, które mogą spowodować, że przy następnej wielkiej wodzie znów będzie powódź. Na razie jesteśmy w akcji ratowniczej. Gminy będą prowadzić akcję zasiłków i szacują straty... Przedstawiciel rządu mówił o pieniądzach dla powodzian, o środkach za zniszczone uprawy rolne oraz na odbudowę infrastruktury. - Uszkodzone mosty praktycznie uniemożliwiają kontakt ze światem, więc w poniedziałek-wtorek będę uruchamiał promesy, aby można było ruszać z odbudową... A samorządy lokalne szacują szkody i już z bardzo wstępnych ustaleń wynika, iż są one ogromne, zwłaszcza w gminie Kłodzko. - W samej infrastrukturze gminnej straty szacujemy między 20 a 30 mln zł, a prócz tego jest około 370 obiektów zalanych - mówi wójt Ryszard Niebieszczański. Pomoc rządowa dla powodzian ma wynieść 6 tys. zł na rodzinę. - Z tym, że uruchamiam już własne środki, bo rządowe zawsze są z pewnym opóźnieniem - dodaje gospodarz terenu. Oprócz Jaszkowej i Żelazna w kłodzkiej gminie woda dokonała zniszczeń w Krosnowicach, Wojciechowicach, Droszkowie. Trwałe i kosztowane naprawie ślady zostawiła w gminach: Stronie Śląskie, Lądek Zdrój, Bystrzyca Kłodzka, a także w gminie Radków. Wszędzie trwa szacowanie szkód. mm