Przypomnijmy, że rotmistrz Pilecki dobrowolnie dał się aresztować i zamknąć w Auschwitz-Birkenau, gdzie organizował ruch oporu, a następnie opisał w raporcie horror obozowego życia i Holokaust. Udało mu się również zbiec z Auschwitz. Po wojnie, jako żołnierz Armii Krajowej, został uznany za zdrajcę i w 1948 roku stracony. Z tego powodu obecność córki rotmistrza Zofii Pileckiej-Optułowicz na obchodach 70. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady wydawało się czymś niepodlegającym dyskusji. Tymczasem organizatorzy uroczystości nie wysłali zaproszenia do córki Pileckiego. Jak tłumaczył dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński: "Zostali przede wszystkim zaproszeni byli więźniowie oraz wiele osób, które się zgłaszało do nas, które chciały być: dzieci różnych byłych więźniów, wnuki, wdowy, rodziny". "Trudno, żebyśmy wysłali setki tysięcy zaproszeń. Trudno również, żebyśmy wybierali sobie do kogo wysłać, a do kogo nie wysłać" - dodał Cywiński, zapytany o nieobecność córki bohatera. W tych okolicznościach obecność na obchodach wyzwolenia Auschwitz Rainer Hoess, wnuka komendanta obozu KL Auschwitz Rudolfa Hoessa, jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, budzi zastanowienie. Nawet jeśli Rainer Hoess zdecydowanie odciął się od działalności dziadka, a obozowa szubienica na której powieszono w 1947 roku jego dziadka, jest według niego najlepszym miejscem na terenie Auschwitz-Birkenau. Afera wokół zaproszeń na 70. Rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Wypowiedz się!