Reporterzy "SE" spotkali Anię Lew-Tusk pod domem rodziców. Wraz ze swoim tatą wybrała się na spacer do pobliskiego lasu. Widać było jej okazały już brzuszek. Podczas gdy żoną Michała opiekował się tata, jej mąż pracował w trójmiejskiej redakcji "Gazety Wyborczej". Kiedy on jest w Gdańsku, Ania jedzie do swoich rodziców i tam czeka na powrót Michała. Jak przypomina "Super Express", na początku stycznia para postanowiła odpocząć i wybrała się do włoskich Dolomitów. Pojechali tam razem z całą rodziną Tusków. Nie jeździła na nartach, tylko większość czasu odpoczywała i spacerowała z Michałem. To właśnie przed wyjazdem w góry premier i jego żona poznali płeć dziecka. - Byli u nas Michał z Anią i oglądaliśmy filmik z badań USG z malutkim chłopczykiem, który z każdym miesiącem staje się coraz większy - cieszyli się w wywiadzie dla "Gali". Jeszcze kilka miesięcy i cała rodzina będzie świętować narodziny Tuska juniora! - donosi "SE".