- Niestety rodziny ofiar tej tragedii są traktowane przez MON marginalnie. Jeśli minister obrony narodowej wykaże dobrą wolę w celu zawarcia ugody, jestem gotowy w każdej chwili wycofać te wnioski z sądu - powiedział pełnomocnik rodzin Sylwester Nowakowski. Przedprocesowe wezwania do zapłaty od rodzin ofiar katastrofy w Mirosławcu wpłynęły do MON 15 grudnia, każde z roszczeń opiewa na milion złotych. Adwokat wyjaśnił, że pod koniec grudnia otrzymał z MON pismo dotyczące możliwości wypłaty zadośćuczynień i odszkodowań dla rodzin ofiar katastrofy samolotu. - Jego treść sprowadzała się właściwie do jednego słowa "czekajcie". To nie było nic merytorycznego - dodał. - MON jest gotowe do ugody. Uzgodnione z Prokuratorią Generalną wspólne stanowisko zakłada, że trybem dochodzenia do ugody jest droga sądowa - powiedział w piątek minister obrony Bogdan Klich. Nowakowski oczekuje, że podczas rozprawy ugodowej w sądzie minister obrony narodowej przedstawi swoje stanowisko w sprawie wypłat zadośćuczynień. Dodał, że złożone przez niego w sądzie wnioski służą też wstrzymaniu przedawnienia dochodzenia roszczeń w tej sprawie, którego termin upływa 23 stycznia 2011. Przed Bożym Narodzeniem MON wystąpiło do Prokuratorii Generalnej o opinię na temat dalszego sposobu i trybu procedowania w sprawie wniosków o zadośćuczynienie, z jakimi wystąpiły rodziny ofiar katastrofy wojskowego samolotu transportowego CASA w Mirosławcu. Decyzja taka, jak informowano wówczas, podyktowana jest znaczną wysokością roszczeń wobec Skarbu Państwa. Zgodnie z prawem, jeżeli kwota ta wynosi co najmniej milion, urząd państwowy reprezentuje Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa. Nowakowski mówił przed świętami, że po sporządzeniu opinii przez Prokuratorię Generalną spodziewał się, iż na początku stycznia dojdzie do jego spotkania z przedstawicielami MON i Prokuratorii ws. możliwości zawarcia porozumienia ws. wypłaty zadośćuczynień. - Spotkanie takie się nie odbyło. Nie wiem nawet, czy Prokuratoria sporządziła stosowny dokument - powiedział Nowakowski. Samolot CASA 295M o numerze bocznym 019 (fabrycznym 043) rozbił się 23 stycznia 2008 r. podczas próby lądowania w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). W katastrofie zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy. Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy. Byli to ówczesny dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa, kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia, kontroler lotniska, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w Mirosławcu i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych. W związku z katastrofą wobec 23 żołnierzy złożono wnioski o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych; ich danych nie ujawniono. Do tej pory w sprawie przedstawiono zarzuty dwóm osobom. Ówczesny dowódca 13. Eskadry z Krakowa ppłk Leszek L. jest podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków ws. katastrofy wojskowego samolotu CASA. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; grozi mu do dwóch lat więzienia. Śledztwo jeszcze się nie zakończyło.