Wniosek w sprawie Mariusza Kamińskiego odrzucono 233 głosami klubu PiS. Za wyrażeniem wotum nieufności było 131 posłów Koalicji Obywatelskiej, 49 posłów Lewicy, 25 posłów PSL-Kukiz'15 i 11 posłów z koła Konfederacji. Od głosu wstrzymało się trzech posłów z klubu PSL-Kukiz'15: Paweł Kukiz, Urszula Nowogórska i Zbigniew Ziejewski. Z kolei wyniki głosowania w sprawie Zbigniewa Ziobry przedstawiają się następująco: za przyjęciem wniosku było 217 posłów (130 posłów KO, 49 Lewicy, 27 PSL-Kukiz'15 i 11 posłów Konfederacji), przeciw 232 (posłowie PiS), a dwóch posłów wstrzymało się od głosu (byli to posłowie PSL-Kukiz'15 - Zbigniew Ziejewski oraz Urszula Nowogórska). Zapis relacji na żywo z wydarzeń w Sejmie dostępny jest TUTAJ. Szczegóły wniosku ws. szefa MSWiA Poselski wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec szefa MSWiA został złożony przez posłów Koalicji Obywatelskiej w czerwcu. Posłowie we wniosku napisali, że jest on wyrazem sprzeciwu wobec działań i zaniechań Mariusza Kamińskiego w koordynowanym przez niego dziale administracji rządowej. "Zaangażowanie służb podległych ministrowi Mariuszowi Kamińskiemu w brutalne zwalczanie protestów obywateli oraz legalnej, przeciwstawiającej się łamaniu zasad demokratycznego państwa prawa opozycji, stanowi główną aktywność ministra mającego być gwarantem bezpieczeństwa polskich obywateli" - wskazali posłowie we wniosku o wrażenie wotum nieufności. "Grzechy główne" ministra Poseł wnioskodawców Tomasz Szymański (KO), wymieniając w Sejmie "grzechy główne" ministra Kamińskiego, mówił m.in. o "zaangażowaniu służb w bezwzględne tłumienie protestów obywateli". Szymański odnosił się przy tym do tzw. strajków przedsiębiorców. Inny poseł KO, były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, mówił natomiast, że Kamiński użył policji na gruncie tzw. ustaw covidowych "sprzecznie z prawem i z konstytucją". Krytykowano ministra także za nieprzygotowanie rządu na czas pandemii. Posłowie negatywnie oceniali też działanie Kamińskiego w ramach jego innej funkcji, a mianowicie koordynatora służb specjalnych. Szef MSWiA o zarzutach Szef MSWiA, odnosząc do zarzutów KO, przywołał zdanie z uzasadnienia wniosku KO, według którego tłumienie przez służby "pokojowych i legalnych protestów obywateli przeciwko działaniom władzy przywodzi najczarniejsze karty historii PRL". Minister pytał, jakie są te "czarne karty" w kontekście dławienia zgromadzeń publicznych. "Pomyślcie nad tym, co mówicie, co piszecie, co formułujecie, bo mnie nie obrażacie. Obrażacie ofiary komunistycznych zbrodni, banalizując zło" - podkreślił. Stwierdził, że opozycja obraża również 100 tys. polskich policjantów, porównując ich do komunistycznych zbrodniarzy. Minister akcentował też rolę działań służb podległych jego resortowi w związku z pandemią koronawirusa. Podkreślał, że policjanci dokonali już 10 mln sprawdzeń osób przebywających na kwarantannie. Wskazał, że Straż Graniczna z dnia na dzień musiała odbudować granice wewnętrzne, żeby chronić obywateli Polski przed transmisją wirusa. Mówił też o Straży Pożarnej, przypominając stawianie przez strażaków tymczasowych izb przyjęć, a także ich skuteczną walkę m.in. z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym. Dziękował też wojewodom m.in. za organizowanie sieci szpitali jednoimiennych czy izolatoriów w związku z koronawirusem. "Tak pracowały służby i administracja podległa ministrowi spraw wewnętrznych i nikt mi nie odbierze prawa do satysfakcji z tego, co zrobili. Bo zrobili bardzo wiele dobrych rzeczy dla wszystkich obywateli" - podkreślił. Premier w obronie Głos w dyskusji zabrał także premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu ocenił, że Kamiński jest najlepszym ministrem w czasach III RP, który zapobiega korupcji i "w możliwie maksymalny sposób stara się odzyskać te zasoby, pieniądze, które wpadły w ręce grup przestępczych". Szef rządu apelował do opozycji, by była "opozycją najjaśniejszej RP, a nie opozycją totalną". "Wnioskami, które kierujecie i sformułowaniami, obrażacie majestat RP i wielu Polaków, którzy pamiętają czasy PRL" - powiedział Morawiecki. Wniosek dotyczący Ziobry Natomiast, jak podkreślali posłowie KO we wniosku wobec ministra sprawiedliwości, jest on "wyrazem sprzeciwu wobec działań podejmowanych przez Zbigniewa Ziobrę, których celem jest upolitycznienie i podporządkowanie władzy wykonawczej wymiaru sprawiedliwości w Polsce". Zdaniem posłów, działania te prowadzą do "obniżenia rangi Polski poza granicami kraju". Według wnioskodawców, Polska postrzegana jest coraz częściej "jako państwo niepraworządne, niedemokratyczne, naruszające podstawowe zasady i normy, stawiane w jednym rzędzie obok państw autorytarnych takich jak Rosja czy Białoruś". Jako jeden z przykładów "niewydolności" prokuratury posłowie KO wskazali zakup przez Ministerstwo Zdrowia maseczek ze sfałszowanymi certyfikatami jakości. "Nie wiadomo, co prokuratura zrobiła, aby ustalić winnych zaniedbań po stronie Ministerstwa Zdrowia - czy przesłuchano świadków, zabezpieczono dokumentację, zażądano opinii biegłych lub przeprowadzono inne czynności zmierzające do zabezpieczenia dowodów w opisywanej sprawie" - napisano we wniosku. "Zwolnienie dyscyplinarne" Uzasadniając wniosek o wotum nieufności posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz zaprezentowała z mównicy sejmowej kartkę z napisem: "Zwolnienie dyscyplinarne". "Przekazuję je panu w imieniu milionów Polaków, którzy mają dość przymykania oczu na afery z udziałem ludzi PiS. Przekazuję je panu w imieniu milionów Polaków, którzy mają dość upolityczniania sądów, mają dość upolityczniania prokuratury i wykorzystywania jej do partyjnych celów, mają dość niszczenia europejskich standardów i wprowadzania tu w Polsce standardów znanych dotychczas z Rosji i Białorusi" - mówiła do ministra posłanka. PiS: Mętny wniosek, KO: Najgorszy minister W debacie nad wnioskiem Piotr Sak (PiS) ocenił, że jest on "mętny i gołosłowny". Jego zdaniem, jest to "wyrób wnioskopodobny, bo tyle w nim bajkopisarstwa politycznego". Dodał, że zawarte w nim zarzuty mają "zdolność bojową plastikowych żołnierzyków". Poseł PiS przekonywał, że u Ziobry "lista osiągnięć i sukcesów jest spora", a ocena opozycji nijak ma się do pracy szefa resortu sprawiedliwości. Poseł chwalił szefa MS m.in. za wsparcie ofiar przestępstw, usprawnienie ściąganie alimentów, a także za to, że za jego czasów "zatrzymano czyścicieli kamienic i aktywowano więźniów". Pozytywnie wypowiadał się o reformie wymiaru sprawiedliwości. Poseł KO Arkadiusz Myrcha ocenił z kolei, że Ziobro to najgorszy minister sprawiedliwości w historii, którego zwierzchnictwo nad resortem opiera się na "kłamstwie, manipulacji i taniej propagandzie sukcesu". Mówił, że to "pierwszy minister, który ma nieprzerwanie najgorszą ocenę w badaniach opinii". Przekonywał, że Ziobro przypisuje sobie sukcesy poprzednich rządów i zaznaczał, że jako bezpieczne swoje miejsce zamieszkania wskazuje obecnie tyle samo Polaków, co wcześniej. Myrcha wytykał ponadto Ziobrze, że środki z funduszu, który miał służyć ofiarom przestępstw, są przeznaczane dla m.in. dla organizacji związanych z o. Tadeuszem Rydzykiem lub zgodnie z interesami politycznymi środowiska politycznego Ziobry. Krytykował ponadto "rekordowe" oczekiwanie na wyroki i na działania prokuratury oraz "tajemnicze awanse dla niektórych prokuratorów". "Daliście pedofilowi wolność" Posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus odnosiła się podczas debaty m.in. do kwestii pedofilii. "Wczoraj na komisji odwalił pan niezły teatr, żadne pana machanie rękoma nie zmyje wstydu i blamażu pana, i prezydenta Dudy, który ułaskawił pedofila. Daliście pedofilowi wolność, chociaż jeszcze rok temu grzmieliście: sprawca ma zakaz zbliżania się i kontaktowania się z pokrzywdzonym przestępstw seksualnych" - mówiła. Poseł Krzysztof Paszyk (PSL-Kukiz'15) powiedział, że jego klub nie widzi powodów, aby bronić szefa resortu sprawiedliwości przed odwołaniem. "Według zapowiedzi Zbigniewa Ziobry, wymiar sprawiedliwości miał być bardziej przyjazny dla obywateli. Warto pokazać, panie ministrze, jak po 4,5 roku pańskiego urzędowania ta przyjazność wymiaru sprawiedliwości dla obywateli wygląda" - mówił. Jak wskazywał. "średni czas trwania postępowań sądowych w latach 2015-2018 wzrósł 4,5 miesiąca do ponad 5,5 miesiąca". Krystian Kamiński (Konfederacja) zarzucał z kolei Ziobrze brak systemowych reform wymiaru sprawiedliwości. Ziobro o zarzutach Odpowiadając na zarzuty opozycji, szef MS podkreślił, że działania prokuratury są krytykowane w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w czasie pandemii, "w związku ze sprawą maseczek, respiratorów". "Ale przecież właśnie w tych sprawach prokuratura wszczęła śledztwo następnego dnia po tym, kiedy wpłynęło do niej zawiadomienie, dzień po tym, gdy w jednej z gazet ukazał się artykuł wskazujący na możliwe nieprawidłowości" - wskazywał. Podkreślił przy tym, że warto przypomnieć, jak tego typu sytuacje wyglądały za czasów "przedstawicieli totalnej opozycji". "Sprawa senatora Piniora z PO - otóż materiał dowodowy został zebrany (...) w 2014 r., musiało minąć półtora roku czasu (...), by ta sprawa ruszyła i śledztwo zostało uruchomione. Na co żeście czekali? Tu jeden dzień, tam półtora roku" - mówił. Jak dodał, w sprawie Amber Gold od momentu, kiedy wpłynęło pierwsze zawiadomienie do prokuratury do momentu wszczęcia śledztwa minęły dwa lata, natomiast w sprawie piramidy Finroyal - aż trzy. "Czego wy chcecie? Macie odrobinę honoru? To nie jest rzeka, to jest morze, to jest ocean hipokryzji, zakłamania, cynizmu" - ocenił minister. Podkreślał też, że posłowie KO malują "fałszywy obraz", jeżeli chodzi o działanie prokuratury. "W każdym przypadku, jeśli popatrzymy na zwalczanie przestępczości mafijnej, przestępczości gospodarczej, kryminalnej, to widzimy ogromną różnicę w stosunku do czasów poprzednich" - mówił. Posłowie opozycji kilkukrotnie komentowali na głos wystąpienie ministra. Za zakłócanie wystąpienia upomniana przez prowadzącą obrady Sejmu wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Gosiewską została Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO). Minister odwołał się także do kwestii ułaskawienia przez prezydenta mężczyzny skazanego za przestępstwo seksualne na osobie małoletniej. Jego zdaniem, sposób przedstawienia tej sytuacji był "niebywale skandaliczną operacją" wymierzoną w Andrzeja Dudę. "To pokazuje wasze prawdziwe oblicze, waszą prawdziwą twarz, jeśli chodzi o tę troskę, o los ofiar, zwłaszcza o los kobiet. Bo wyście nic albo niewiele robili, żeby ścigać realnie pedofilów" - zwrócił się do opozycji. "To, co zrobiliście tym kobietom, pokrzywdzonym w tej sprawie, to, jak instrumentalnie i cynicznie wykorzystaliście je, to szczyt, który przekracza moje wyobrażenia o tym, do czego jesteście zdolni" - ocenił minister. Po raz kolejny przywołał oświadczenie ofiar, podkreślając, że ich słowa skierowane są m.in. do siedzących w sali sejmowej polityków. Minister podkreślił, że kobiety powinny otrzymać wsparcie z Funduszu Sprawiedliwości za czasów rządów PO. "Przestępstwo miało miejsce od końca 2008 r. do 2011 r. (...), prawomocny wyrok to 2014 r. Czy ja wtedy byłem ministrem sprawiedliwości, czy ja nadzorowałem Fundusz Sprawiedliwości, czy rządziła Zjednoczona Prawica, czy przypadkiem Platforma i PSL? Dlaczego nie pomogliście tym kobietom?" - pytał. Minister podkreślił ponadto, że na pomoc świadczoną przez ośrodki dla pokrzywdzonych przestępstwem do końca maja 2020 r. przeznaczono już 70 mln zł. Jego zdaniem, dopiero teraz Fundusz wywiązuje się ze swoich zdań. "Fakty mówią same za siebie, wstydźcie się" - zwrócił się do opozycji szef MS.