"Celem wniosku jest przede wszystkim potrzeba zapewnienia poczucia sprawiedliwości, choćby tylko proceduralnej, osobom pokrzywdzonym, które już po 1989 r. nie miały żadnych możliwości dochodzenia swoich praw w postępowaniu karnym i cywilnym" - wskazał RPO, informując o złożeniu wniosku. Dodał, że wniosek ten "wpisuje się w system działań, które państwo demokratyczne powinno podjąć, aby naprawić szkody i krzywdy wyrządzone w czasie trwania ustroju niedemokratycznego". We wniosku chodzi o przepis Kodeksu karnego z 1969 r. w brzmieniu nadanym mu nowelizacją z lipca 1995 r., która weszła w życie w listopadzie 1995. Zgodnie z nim przedawnienie przestępstw popełnionych przez funkcjonariuszy publicznych między 1944 a 1989 r. i zagrożonych karą od trzech do pięciu lat więzienia nastąpiło 1 stycznia 1995 r. Jednocześnie rozstrzygnięto, że czyny zagrożone karą poniżej trzech lat więzienia przedawniły się jeszcze przed 1990 r. Późniejsze zmiany przepisów oraz wejście w życie nowego Kodeksu karnego - jak zauważył RPO - nic nie zmieniły w kwestii tych przedawnień. "Ustawodawca zatem uchwalając ustawę 12 lipca 1995 r. stwierdził, iż części występków, tych poniżej trzech lat, w ogóle nie należy ścigać, a kolejną część - te zagrożone karą pozbawienia wolności powyżej trzech lat, których górna granica wynosi pięć lat pozbawienia wolności - są już przedawnione w momencie uchwalania ustawy. Oznacza to de facto niepisaną abolicję na te dwie kategorie przestępstw" - wskazał RPO. Jak podkreślił Bodnar, zaskarżony przepis narusza więc "prawo pokrzywdzonych, ofiar zbrodni komunistycznych, do sądu". "Uniemożliwia im bowiem dochodzenie naruszonych przez przestępstwo interesów, które najpierw nie mogły być chronione z przyczyn politycznych, zaś potem z powodu trudnej do uzasadnienia decyzji ustawodawcy" - wskazano we wniosku. RPO przypomniał, że przestępstwa funkcjonariuszy państwowych przed 1989 r. były często bezkarne, mimo że w wielu przypadkach spełniały one znamiona czynów zabronionych określonych w obowiązującym wówczas Kodeksie karnym. Realne pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców - jak dodał - było wówczas niemożliwe, ponieważ nie było to przedmiotem zainteresowania władz PRL. "Aparat państwa dążył do ochrony swoich funkcjonariuszy, nawet w sposób bezprawny i karalny w świetle ówczesnego stanu prawnego" - dodał Bodnar. "W tej sytuacji stosowanie przepisów o przedawnieniu ścigania wobec sprawców tych przestępstw nie znajduje żadnego uzasadnienia" - zaznaczono we wniosku. Sprawą przedawnień tych czynów i wykładni zaskarżonego przez RPO przepisu zajmował się w maju 2010 r. Sąd Najwyższy. W podjętej wówczas uchwale SN orzekł, że zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do pięciu lat więzienia są przedawnione od 1995 r. Problem przed SN pojawił się na kanwie późniejszego przepisu ustawy o IPN, który wprowadził inne okresy przedawnienia: 2030 r. - dla zabójstw, 2020 r. - dla wszystkich innych zbrodni komunistycznych. Stąd pojawiło się pytanie, czy mogą one dotyczyć także tych czynów, które już wcześniej uległy przedawnieniu. SN uznał wówczas, że z przyczyn konstytucyjnych "odżycie przedawnienia, które już upłynęło" jest nie do zaakceptowania w państwie prawa. "Przy tej interpretacji niestety 1 stycznia 1995 r. doszło do przedawnienia części tych zbrodni; tych, które według kodeksu z 1969 r. zagrożone były karą nieprzekraczającą pięciu lat pozbawienia wolności" - mówił sędzia SN Roman Sądej, uzasadniając uchwałę. Dodawał, że na ocenę SN nie może mieć wpływu fakt, że do powstania IPN w 1999-2000 r. państwo nie było skuteczne w ściganiu przestępstw aparatu władzy z PRL. RPO wskazał, że zaskarżony przepis - mimo iż zawarty w poprzednim Kodeksie karnym - "wywiera w dalszym ciągu skutki prawne w odniesieniu do określonych stanów faktycznych" i w związku z tym może być przedmiotem kontroli TK. Dodał, że w sprawie otrzymywał wnioski od pokrzywdzonych, które dotyczyły umarzania śledztw o zbrodnie komunistyczne z powodu przedawnienia.