W środę wieczorem Sejm rozpatrywał wniosek Koalicji Obywatelskiej o odwołanie ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka. Po burzliwej debacie minister sportu odpowiedział na zarzuty opozycji. - Nigdy, przez żadnego prokuratora, czy żaden inny organ nie zostałem o cokolwiek oskarżony - mówił. - A jakby tego było mało w kontekście tych wszystkich rewelacji (...), nigdy nie byłem nawet podejrzany w żadnej sprawie. Nie jestem także podejrzany w żadnej z tych spraw, które media w sposób manipulacyjny w stosunku do mojej osoby opisywały - zaznaczył minister. - Taki mam nudny życiorys, szanowni państwo. Bardzo mi przykro, że państwu nie pomagam w tych atakach personalnych na mnie - dodał polityk. Bortniczuk nazwał Mejzę "młodym przedsiębiorcą, który szukał zarobku tam gdzie nie powinien go szukać". Minister przywołał przy tym zarzuty korupcyjne formułowane przez obóz rządzący i prokuraturę wobec marszałka Senatu. - Tomasz Grodzki jest profesorem medycyny, ordynatorem, który jak donoszą media i wynika z zeznań świadków, którzy zeznają pod groźba odpowiedzialność karnej, informują w taki sposób, że prokuratura chce postawić kilkanaście zarzutów Tomaszowi Grodzkiemu - dodał. Jak się wyraził, opozycja powinna zobaczyć "belkę" w swoim oku, zanim zobaczy "źdźbło" w oku koalicji rządzącej. Premier zabrał głos ws. Bortniczuka Wcześniej premier Mateusz Morawiecki mówił w Sejmie, że sport to zjawisko, które łączy ludzi. - Może inspirować do działań ponadpartyjnych, ponad podziałami, do działań, które mogą rzeczywiście łączyć . Chciałbym, żebyśmy w oparciu o nasze programy, o programy, które Ministerstwo Sportu i Turystyki rozwija, rozmawiali właśnie o tym - mówił.Morawiecki ocenił, że wniosek o odwołanie Kamila Bortniczuka jest "zupełnie pozamerytoryczny". Ocenił, że w sporcie "potrzebni są ludzie z pasją i temperamentem" takim jak obecny minister sportu. Jak dodał, jest to "najwłaściwszy człowiek", który "pociągnie sport w przyszłość". - To bardzo dobry minister - podkreślił.- Jestem absolutnie przekonany, że Kamil Bortniczuk sprosta wielkim wyzwaniom w zakresie infrastruktury sportowej i promocji sportu wśród Polaków - powiedział premier. Jak podkreślił, Bortniczuk to człowiek dynamiczny, z pasją i nie zasługuje na to, żeby "rzucać w niego ściekiem pomówień". - To wniosek absolutnie nietrafiony - dodał. Wniosek o wyrażenie wotum nieufności. Dyskusja w Sejmie Wniosek o odwołanie Bortniczuka Koalicja Obywatelska złożyła na początku grudnia. Szef klubu KO Borys Budka zwracał wtedy uwagę na bulwersujące opinię publiczną doniesienia dotyczące ówczesnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Premier Mateusz Morawiecki odwołał Mejzę z rządu pod koniec grudnia. Według wniosku KO Bortniczuk rekomendował Mejzą na stanowisko sekretarza stanu w MSiT, "kierując się tylko znanymi sobie powodami, nieujawnionymi szerzej opinii publicznej. W czwartek późnym wieczorem Sejm rozpoczął rozpatrywanie wniosku KO. Uzasadniał go poseł KO Marek Sowa. Jak mówił, w stosunku do ministra Bortniczuka kierowane są poważne zarzuty. "Jak to możliwe, że ministrem został człowiek, o którym wiedzieliście, że w stosunku do niego kierowane są zarzuty. Bo przecież media o tym pisały, a Prokuratura Regionalna w Katowicach wszczęła na podstawie materiałów CBA śledztwo ws. zakupu propylenu przez Zakładały Azotowe Kędzierzyn, a czasie gdy członkiem zarządu negocjującym wspomniany kontrakt był obecny minister Kamil Bortniczuk" - mówił Sowa. Marek Sowa: Kamil Bortniczuk to Łukasz Mejza 2.0 Poseł KO, powołując się na doniesienia medialne, podał, że Bortniczuk "prawdopodobnie zataił przed ABW próby szantażu związane z jego kontaktami z biznesmenami. - To pokazuje, że rządzący Polską układ polityczno-towarzysko-biznesowy najpierw wywindował Kamila Bortniczuka na członka zarządu Grupy Azoty, a następnie uczynił z niego ministra sportu i turystyki, który poprzez istnienie potencjalnych kompromitujących materiałów może być osobą łatwo sterowalną. Taki Mejza 2.0 - dodał Sowa. Jego zdaniem PiS potraktował resort sportu jak łup polityczny. Zaapelował przy tym do posłów PiS o powiedzenie: "stop zgniłemu układowi". Z kolei Marzena Okła-Drewnowicz (KO) przypomniała, że Bortniczuk bronił b. wiceministra sportu. Przekonywała, że tymczasem to on sam powinien wystąpić do premiera o dymisję swojego podwładnego, po tym, jak opinię publiczną obiegły bulwersujące doniesienia na temat Mejzy. Maciej Kopiec: Bortniczuk nie wykazał się aktywnością O odwołanie Bortniczuka stanowisko KO przedstawił poseł tego ugrupowania Zbigniew Konwiński. - Sport to fair play i rywalizacja zgodna z pewnymi zasadami. Jeżeli chcecie być czyści, a nie na dopingu to zagłosujcie za odwołaniem Kamila Bortniczuka - powiedział. Według niego w normalnym państwie Mejza nie przeszedłby weryfikacji służb. Jak ocenił, determinacja PiS w obronie byłego wiceministra sportu Łukasza Mejzy i Kamila Bortniczuka jest zaskakująca i ciekawa. "Dziś prezes Kaczyński ma twarz Łukasza Mejzy, bo właśnie ten rząd dzięki Mejzie funkcjonuje i ma większość". Poseł Lewicy Maciej Kopiec zapowiedział, że jego ugrupowanie opowie się za wnioskiem o odwołanie ministra sportu, ponieważ "tak nakazuje przyzwoitość". Jak mówił, Bortniczuk nie wykazał się aktywnością w ministerstwie. - Nic, dosłownie nic. Trzy miesiące bezczynności, udawani pracy i brania 22 tys. zł miesięcznie pensji za nic. (...) Minister Bortniczuk i kierowany przez niego resort to tragifarsa, ani ministerstwo funkcjonujące w ten sposób, ani taki minister, nie są Polsce potrzebne - mówił Kopiec. Głosowanie w czwartek W debacie głos zabrał też poseł KP-PSL Ireneusz Raś. Zapowiedział, że jego klub poprzez wniosek o wołanie Bortniczuka. Jak mówił, w sprawie Ministerstwa Sportu mamy do czynienia z falstartem. Jego zdaniem pretensje w tej sprawie należy mieć do premiera. "Ten wniosek bardzo mocno pokazuje słabości zaplecza politycznego Zjednoczonej Prawicy" - dodał Raś. Wyraził też żal do ministra Bortniczuka, że nie wnioskował o usunięcie z rządu Łukasza Mejzy zanim ten złożył rezygnację. Z kolei poseł Konfederacji Michał Urbaniak z Konfederacji pytał, dlaczego Bortniczuk tak długo tolerował kontrowersje wokół swojego podwładnego Łukasza Mejzy. Z kolei według Artura Dziambora także z Konfederacji, Polska nie potrzebuje resortu sportu i ministra Bortniczuka. Głosowanie w sprawie wotum nieufności wobec Kamila Bortniczuka zaplanowano w czwartek po godz. 17. W środę wniosek o wotum nieufności wobec Bortniczuka negatywnie zaopiniowała sejmowa komisja kultury fizycznej, sportu i turystyki.