Posłowie opozycji podkreślali, że to zdarzenie bez precedensu i wyrażali obawy, że PiS może chodzić o dopisanie do porządku obrad punktów, których obecny porządek obrad nie przewiduje, aby wykorzystać obecną większość. "Mój klub wniósł propozycję do prezydium Sejmu, żeby jutrzejsze posiedzenie ograniczyć do jednego dnia ze względu na krótką kampanię wyborczą i prośbę posłów, żeby mogli jechać do okręgów. Prezydium Sejmu podjęło decyzję, że posiedzenie zostanie przerwane po jutrzejszych obradach i dokończone 15 października" - powiedział Terlecki dziennikarzom w Sejmie. "Zaskakująca decyzja" Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO-KO) wyraziła niepokój i powiedziała, że decyzja ją zaskoczyła. "To dla mnie zaskakująca decyzja, bo ten Sejm już kończy działalność, to miało być ostatnie posiedzenie. To jest pierwszy raz w historii, nie pamiętam, żeby była taka sytuacja, że już po wyborach Sejm nadal pracuje" - mówiła. "W porządku obrad nie ma żadnych zaskakujących tematów, ale nie mam zaufania do tego, co robi PiS i boję się, że już po wyborach nagle obudzimy się z ustawami, które są wprowadzane w ostatniej chwili. Żeby wykorzystać, że jeszcze w tym momencie PiS ma większość. To tak jakby PiS przygotowywało się na jakieś inne działania już po wyborach" - dodała Kidawa-Błońska. Jak powiedziała, to jak w ostatnich latach procedował Sejm pozwala przypuszczać, że "w każdej chwili może znaleźć się nowa ustawa, o której nie wiemy". "Nowa świecka tradycja" "Kształtuje się nowa świecka tradycja; okazuje się, że ten parlament będzie obradował jeszcze po wyborach, 15 i 16 października, jutro jest jednodniowe posiedzenie i zarządzona przerwa do wtorku po wyborach" - skomentował decyzję prezydium Marek Sawicki (PSL-KP). Dodał, że prośbę o przerwę zgłosili posłowie partii rządzącej, "ale także prawdopodobnie niektórzy posłowie opozycji". "Dość długo jestem w Sejmie; po '89 roku nigdy, w żadnej kadencji nie było takiej sytuacji, żeby Sejm obradował po wyborach" - podkreślił Sawicki. Ocenił, że przerwanie posiedzenia i wznowienie go "kompletnie nie wpłynie" na prace Sejmu po wyborach. "Natomiast pozostaje wielki znak zapytania, co ewentualnie, w zależności od sondaży czy wyniku wyborów, na 15 i 16 (października) wrzuci jeszcze do porządku obrad obecna większość parlamentarna" - zaznaczył. "Sytuacja absolutnie bez precedensu" Podobną obawę wyraził Stanisław Tyszka (Kukiz ’15). "To sytuacja absolutnie bez precedensu, złamanie pewnego obyczaju. Sejm starej kadencji jeszcze nigdy nie obradował po wyborach. Można mieć podejrzenia, że Prawu i Sprawiedliwości z wewnętrznych badań wynika, iż nie będą już mieli większości bezwzględnej i chcą się zabezpieczyć tym dodatkowym posiedzeniem, na którym mogą się pojawić nowe, kontrowersyjne projekty, służące zabezpieczeniu interesów tej partii w razie przegranych wyborów" - powiedział. Dodał, że "to jest bardzo poważna sprawa, sytuacja bezprecedensowa". Terlecki zapewnił, że po przerwie do porządku obrad nie zostaną włączone nowe punkty. "Nie przewidujemy takiej możliwości, przyjęliśmy też program posiedzenia na 15 i 16 października" - powiedział. Odnosząc się do uwag, że podobnej sytuacji dotychczas nie było, powiedział: "Nie potrafię powiedzieć na pewno, czy tak jest, ale jest to całkowicie zgodne z prawem i z regulaminem Sejmu. Kiedyś każde wydarzenie musi zdarzyć się po raz pierwszy". Najbliższe, ostatnie w tej kadencji posiedzenie Sejmu rozpocznie się w środę i było planowane do piątku. Zgodnie z harmonogramem w środę izba ma rozpatrywać wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Głosowania przewidziano na 21.00. Po nich ma zostać przedstawiona informacja z działalności KRS w roku 2018 oraz RPO o stanie przestrzegania wolności i praw człowieka i obywatela w roku 2018. Zakończenie środowych obrad planowane jest na 1:30 w czwartek