Autor wniosku do sądu mec. Marek Małecki powiedział, że widzi szanse na oczyszczenie duchownego z zarzutu współpracy ze służbami specjalnymi PRL, bo uważa, że nie doszło w jego przypadku do rzeczywistej współpracy, a część akt z jego teczki jest - jak twierdzi - sfałszowanych. Małecki dodał, że jest możliwość wszczęcia procesu, mimo że duchowni w ogóle nie podlegają ustawowym procedurom lustracji. W 2005 r. Sąd Najwyższy zakazał zaś faktycznie wszczynania procesów lustracyjnych osób, które nie pełniły funkcji publicznych w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Szansę na wszczęcie procesu adwokat upatruje w tym, że arcybiskup był w przeszłości rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i wielkim kanclerzem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Takie funkcje w rozumieniu ustawy lustracyjnej są uznawane za publiczne. Prawo do autolustracji ma osoba pełniąca funkcje publiczne, która została "publicznie pomówiona" o związki z tajnymi służbami PRL. Szef Sądu Lustracyjnego Zbigniew Puszkarski przyznaje, że sprawa abp. jest precedensowa, bo nigdy wcześniej o autolustrację nie zwracała się do sądu osoba duchowna. Wniosek będzie rozpatrzony na posiedzeniu w przyszłym tygodniu, przez trzech sędziów zawodowych - powiedział szef Sądu Lustracyjnego. Jego zdaniem, gdyby nawet sąd wszczął proces, są nikłe szanse na jego przeprowadzenie pod rządami obecnej ustawy. - O ile wiem, byłaby potrzeba przesłuchania świadków, co oznacza, że proces musiałby mieć kilka rozpraw - dodał sędzia. Jeśli sąd wszcząłby proces abp. Wielgusa, a nie zdążyłby wydać wyroku przed swą likwidacją, sprawę przejąłby sąd okręgowy - pod warunkiem, że Sejm przyjmie ostatecznie prezydencką nowelizację lustracji (ma się tym zająć na posiedzeniu w tym tygodniu). W marcu wchodzi formalnie w życie ustawa lustracyjna z października 2006 r. likwidująca Sąd Lustracyjny. Wtedy też ma wejść w życie prezydencka nowelizacja zasad lustracji, przywracająca karną procedurę rozpraw, choć już nie Sąd Lustracyjny, który będzie zastąpiony 20 wydziałami w wybranych sądach okręgowych. W ocenie Puszkarskiego, pod rządami nowej ustawy o lustracji - jeśli weszłaby ona w życie w kształcie proponowanym przez prezydencką nowelę - możliwość oczyszczenia się przez abp. Wielgusa z zarzutu agenturalności jest szersza, niż przewiduje to obecna ustawa. - Jeśli bowiem jego nazwisko znalazłoby się w opublikowanym przez IPN katalogu osób współpracujących ze służbami specjalnymi PRL to umożliwia wystąpienie do sądu, ale zarazem uzależnia termin takiego wniosku od tego, kiedy IPN opublikuje katalog - dodał. Abp Wielgus 7 stycznia zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego w związku z ujawnieniem dokumentów służb specjalnych PRL z IPN na temat jego współpracy z lat 70. Badały je dwie komisje - kościelna i powołana przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Obie stwierdziły, iż są dowody, że Wielgus co najmniej w latach 1973-78 zobowiązał się do współpracy z wywiadem PRL i wyrażał do tego gotowość; podpisał też dwa zobowiązania do współpracy. Prymas Józef Glemp w homilii na mszy św., która miała być ingresem abp. Wielgusa mówił, że nad arcybiskupem "dokonał się sąd". - Cóż to za sąd na podstawie świstków, dokumentów trzeci raz odbijanych; my nie chcemy takich sądów - powiedział prymas Glemp. Mówił on też, że ks. Wielgus był "gorliwym kapłanem, który się nie podobał" i dlatego został uwikłany w zależność wobec SB. Wielgus przepraszał wiernych za swój błąd sprzed lat i za zaprzeczanie współpracy. Nigdy nie potwierdzono oficjalnie, że to interwencja papieża Benedykta XVI doprowadziła do rezygnacji abp. Wielgusa z urzędu metropolity. Obecnie jest on arcybiskupem- seniorem warszawskim.