O północy w nocy z poniedziałku na wtorek upłynął termin rejestracji dla osób, które chcą wziąć udział w wyborach i nie zarejestrowały się przed ich pierwotnym terminem, czyli 10 maja. Podana liczba 130,5 tys. to osoby, które zarejestrowały się poprzez elektroniczny system rejestracji wyborców https://ewybory.msz.gov.pl. Ostateczna liczba zarejestrowanych będzie prawdopodobnie nieznacznie większa, gdyż dojdą jeszcze osoby, które zgłosiły chęć wzięcia udziału w wyborach mailowo, pisemnie, telefonicznie lub faksem. Na terenie Zjednoczonego Królestwa utworzono 11 obwodów głosowania - sześć w Londynie, dwa w Manchesterze, dwa w Edynburgu i jeden w Belfaście. Najwięcej osób zarejestrowało się w obu obwodach w Manchesterze - po ponad 15 tys. W każdym z obwodów londyńskich ta liczba albo przekroczyła 13 tys., albo była minimalnie niższa. W Wielkiej Brytanii, podobnie jak i w innych krajach, wybory prezydenta RP odbywają się tylko w formie korespondencyjnej. Dotychczas rekordowe pod względem liczby zarejestrowanych obywateli polskich były wybory parlamentarne z października zeszłego roku, gdy zarejestrowało się niespełna 98 tys. Jeśli chodzi o wybory prezydenckie, to najwięcej osób zarejestrowało się do udziału w drugiej turze w 2015 r. - ponad 91 tys. Według opublikowanych w maju danych brytyjskiego urzędu statystycznego ONS, w 2019 roku w Wielkiej Brytanii mieszkało 900 tys. osób z polskim obywatelstwem. Z Londynu Bartłomiej Niedziński *** W sumie 330 tys. Polaków zgłosiło chęć głosowania za granicą w wyborach prezydenckich - wynika z informacji przekazanych przez MSZ. W 21 krajach głosowanie będzie odbywało się wyłącznie korespondencyjnie. W 6 krajach Polacy w ogóle nie będą mogli zagłosować. Zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw zagranicznych w wyborach prezydenckich 2020 r. zostanie utworzonych 169 obwodów do głosowania za granicą. Z wykazu wynika, że w 74 obwodach wyborcy za granicą będą mogli głosować wyłącznie korespondencyjnie. Głosowania wyłącznie korespondencyjne odbędą się na Filipinach, w Argentynie, Australii, Belgii, Francji, Hiszpanii, Irlandii, Kanadzie, Kolumbii, Luksemburgu, Maroku, Meksyku, Niderlandach, Niemczech, Norwegii, Portugalii, Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, Tajlandii, Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Wiceminister SZ Piotr Wawrzyk powiedział, że w tych krajach jest najwięcej skupisk Polonii. "To nie jest nasza decyzja, że tam się odbywa głosowanie korespondencyjne" - zaznaczył. Przyznał, że po 10 maja, czyli poprzednim terminie, w którym miały odbyć się wybory prezydenckie, zmianę sposobu głosowania dla Polaków zmieniły m.in. Austria i Litwa. Ponad 250 tysięcy osób zarejestrowanych przed II turą w 2015 roku Według danych, które otrzymała PAP z MSZ, zarejestrowało się ok. 330 tys. osób, które chcą głosować za granicą. Ponad 100 tys. to Polonia z Wielkiej Brytanii, ok. 50 tys. Polaków w Niemczech, ponad 25 tys. w Stanach Zjednoczonych, ok. 20 tys. w Irlandii. Na I turę w wyborach prezydenckich w 2015 roku zarejestrowało się 196 tys. osób, a na II turę 257 tys. Kraje, gdzie Polacy nie będą mogli głosować to: Peru, Chile, Kuwejt, Wenezuela, Afganistan i Korea Północna. Wawrzyk zapytany, jak dużo Polaków w tych krajach jest uprawnionych do głosowania, odpowiedział, że "w krajach Ameryki Południowej czy w Kuwejcie to w sumie kilkadziesiąt osób". Jak dodał, w Korei Północnej nie można było otworzyć obwodu, "bo z Polaków są tam tylko pracownicy placówki". Wiceszef MSZ zaznaczył przy tym, że każdy głos jest istotny. Wawrzyk przekazał, że pakiety wyborcze będą za granicą dostarczać lokalni przedsiębiorcy pocztowi, którzy zostali przeszkoleni pod kątem odpowiedzialności za tę przesyłkę. "Mamy to zweryfikowane. Szczególnie, że już wcześniej takie wybory były organizowane, choć skala była mniejsza" - zaznaczył. "Różne sytuację mogą się zdarzyć i nikt na to czasem nie ma wpływu, ale wybieramy takich partnerów do przeprowadzenia wyborów, którzy dają rękojmie ich prawidłowego przeprowadzone" - zapewnił wiceszef MSZ. Wśród krajów, gdzie wyzwanie związane z głosowaniem korespondencyjnym jest największe, wymienił te, gdzie jest najwięcej Polonii, czyli Wielką Brytanię, Niemcy i Niderlandy oraz Stany Zjednoczone i Kanadę. Pytany, gdzie może być najtrudniej zorganizować wybory i przeprowadzić samo głosowanie Wawrzyk odpowiedział, że będzie to uzależnione od sytuacji związanej z pandemią. "Pamiętajmy o tym, że jeżeli władze danego kraju np. zgadzają się na głosowanie korespondencyjne, to zdają sobie sprawę, że takie głosowanie jest dla nich do przeprowadzenia. Nie wydaje mi się, aby tam, gdzie wyłącznie głosowanie korespondencyjne jest dopuszczalne, były problemy, które utrudnią jego przeprowadzenie" - powiedział wiceminister. Wiceminister: Czysta hucpa polityczna "Mamy komisje, gdzie jest głosowanie korespondencyjne, np. w Manchesterze, ale jest bardzo dużo chętnych i może być problem z obliczeniem głosów, dlatego z kolei reagujemy tak, że zwiększamy tam obsadę" - powiedział. Jak dodał, w grupie, która wesprze tę komisję będą osoby z centrali MSZ. Wiceminister zaznaczył, że resort spraw zagranicznych prowadzi kampanię informacyjną dla Polonii ws. wyborów prezydenckich organizowaną podobnie, jak miało to miejsce przed wyborami prezydenckimi 2010 r. i ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi. "Czystą hucpę polityczną" Wawrzyk nazwał opinie przedstawicieli opozycji czy byłych ambasadorów RP, że MSZ utrudnia Polakom głosowanie poza granicami kraju. Zgodnie z postanowieniem marszałek Sejmu Elżbiety Witek wybory prezydenckie odbędą się niedzielę 28 czerwca. Zgodnie z przekazaną przez MSZ już wcześniej informacją we wszystkich obwodach za granicą głosowanie w wyborach prezydenckich odbędzie się w niedzielę 28 czerwca w godz. 7-21, z wyjątkiem obwodów do głosowania utworzonych w krajach Ameryki Płd. i Ameryki Płn., gdzie odbędzie się ono w sobotę 27 czerwca w godz. 7-21 czasu lokalnego. Jeśli żaden z kandydatów w pierwszej turze wyborów nie uzyska więcej niż połowy ważnie oddanych głosów, wówczas - 12 lipca - odbędzie się druga tura wyborów.