Lokalni włodarze odpowiedzialni są za organizację i współfinansowanie transportu w swoich regionach. Twierdzą oni, że z rozkładów wyrzucane są także popularne i potrzebne pociągi. Te stacyjki są często dla mieszkańców niektórych wsi i miasteczek jedynym "oknem na świat". PKP zamyka je - jak twierdzą samorządowcy - bez zastanowienia, pochopnie i - co boli ich najbardziej - bez rozmów z lokalnymi władzami. Sami samorządowcy chętniej przeznaczaliby pieniądze na ten transport, gdyby udało się zastąpić stare i nie lubiane przez pasażerów składy nowoczesnymi autobusami szynowymi. Koszty takich inwestycji ponosić musiałaby jednak kolej, a PKP pieniędzy na to nie ma. Rzecznik PKP Przewozy Pasażerskie potwierdza, że w tym roku z rozkładów jazdy zniknie jeszcze więcej połączeń. Samorządowcy będą musieli wypuścić kolejne autobusy na zatłoczone drogi, a opustoszałe stacje będą niszczeć.