"Przywrócimy braterstwo, doprowadzimy do normalności, do szacunku dla każdego człowieka, do współpracy, do pojednania" - mówił podczas niedzielnej konferencji prasowej w Szczecinie Władysław Kosiniak-Kamysz. Kandydat PSL na prezydenta dodał, że "można się spierać", ale należy to robić w sposób "godny, normalny" z zachowaniem szacunku do drugiego człowieka. "Jeżeli dzisiaj zapomina o tym prezydent Rzeczpospolitej, to znaczy, że się nie nadaje na tę funkcję" - powiedział, odnosząc się do słów Andrzeja Dudy o rządzących w koalicji PO-PSL, którzy - jak wskazał w niedzielę w Krakowie prezydent - byli dla polskiej gospodarki "gorszym wirusem niż (...) koronawirus". Kosiniak-Kamysz ocenił, że słowa te pokazują, "w jak wielkiej panice jest dzisiaj Andrzej Duda, jak jego strach ma wielkie oczy, jak bardzo boi się porażki, jak nie wyobraża sobie życia poza Pałacem Prezydenckim". "Jak można do koronawirusa, który niesie śmierć, porównać roczny urlop macierzyński, który miałem okazję wprowadzać, tysiąc złotych na każde dziecko, dwa i pół tysiąca żłobków i przedszkoli, pracę dla młodych, wsparcie dla seniorów, wszystkie programy społeczne, wsparcie osób niepełnosprawnych? To jest porównanie godne prezydenta Rzeczpospolitej? To jest wstyd dla niego i on się będzie wstydził tych słów, bo one przy nim zostaną" - mówił kandydat PSL. Stwierdził, że Andrzej Duda przez pięć lat doprowadził do "niezwykłych podziałów", a jego wypowiedzi z ostatnich tygodni świadczą, że "nigdy nie był prezydentem wszystkich Polaków i nigdy nie chce nim zostać, i nigdy nim nie będzie, bo nie ma takich intencji". Podkreślił, że Duda jako urzędujący prezydent powinien dbać o wszystkich obywateli, a "dba tylko o wybranych", którzy go popierają. Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że gdy zostanie prezydentem, "Andrzej Duda będzie szanowany". "Bo nie wolno postępować wobec tych, którzy nawet tobie chcą wyrządzić krzywdę, zdyskredytować, rzucić kalumnie, okłamać, nie wolno stosować ich miary i zachowywać się tak, jak oni" - powiedział. Kryzys wywołany koronawirusem Zaznaczył, że aby wyjść z kryzysu zdrowotnego, gospodarczego i ustrojowego należy "zmienić wiele rzeczy". Kandydat PSL mówił m.in. o odnawialnych źródłach energii, które mają stanowić o "przyszłości Polski i bezpieczeństwie energetycznym". "Nigdy nie będziemy bezpieczni, jak będziemy zależni albo od wschodu, albo od zachodu" - mówił. Dodał, że należy postawić na zieloną energię, elektrownie wiatrowe, fotowoltaikę i biogazownie. "Przywrócę ustawę wiatrakową, która tu, na Zachodnim Pomorzu, jest bardzo potrzebna. Wybudujemy też wielkie farmy wiatrowe na Bałtyku. Postawimy na przydomowe elektrownie fotowoltaiczne i na biogazownie, które na wsi stanowią to źródło dochodu, drugie, uzupełniające aktywność rolniczą" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił też, że będzie zawsze wspierał działkowców, a właściciele mogą liczyć na to, że ich ogródki "nigdy nie zostaną zabetonowane". Dodał, że trzeba też zwiększyć liczbę ogródków działkowych w miastach. Władysław Kosiniak-Kamysz odwiedził w niedzielę Zachodniopomorskie. Spotkał się m.in. z mieszkańcami regionu w Dąbkach, w Mielnie, Kołobrzegu i Golczewie.