W sobotnim wywiadzie dla Magazynu TVN24 prezes PSL był pytany m.in. o wynik, jaki uzyskał podczas ostatnich wyborów prezydenckich, o współpracę z Szymonem Hołownią i ewentualną koalicję z PiS. Zapowiedział, że za kilka dni zaprezentuje propozycję dla całej opozycji. Kosiniak-Kamysz przyznał w wywiadzie z dziennikarzami TVN24, że ból tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników pierwszej tury wyborów był bardzo silny. "Te uczucia było widać na mojej twarzy, w ruchach, a potem w każdym słowie. Dziś już wiem, że to było najtrudniejsze wystąpienie w mojej dotychczasowej politycznej karierze" - powiedział. Zaznaczył, że zakładał dobry wynik na poziomie ośmiu proc. a zły - na poziomie pięciu proc. "A tu dostajesz telefon, że ostatecznie jest dwa. I nie możesz wsiąść do samochodu i odjechać, tylko musisz wyjść na scenę, wziąć mikrofon i jeszcze powiedzieć coś oprócz 'dziękuję'" - wspominał lider PSL. "Rafał Trzaskowski był kandydatem na ratowanie Platformy" Jak dodał, przed wyjściem na scenę rozmawiał z żoną. Pytany o jej wypowiedź w trakcie kampanii wyborczej, w której zwróciła się do niego per "tygrysie", stwierdził, że "poszła wtedy grubo po bandzie". Zaznaczył, że nie konsultowała z nim tej wypowiedzi. Na uwagę, że to określenie już z nim zostanie, odparł, że nie ma z tym problemu. Kosiniak-Kamysz przyznał też, że kilka tygodni po zmianie kandydata Platformy na prezydenta wiedział, że druga tura jest poza zasięgiem, "choć wiara oczywiście pozostaje do końca". "Ale dla mnie przełomem nie był sam Trzaskowski, tylko wybuch pandemii i lockdown. To koronawirus odebrał mi to, co było dla mnie w kampanii najważniejsze, czyli kontakt na spotkaniach z ludźmi" - podkreślił. Zdaniem szefa PSL, to że Platforma nie poparła jego kandydatury lub Szymona Hołowni było błędem. "Według badań mieliśmy największe szanse na wygraną z Andrzejem Dudą. Ale rozumiem Borysa Budkę, że szukał ratunku dla siebie. Bo Trzaskowski był kandydatem na ratowanie Platformy, a nie na wygranie wyborów" - ocenił. "Platforma jako partia straciła zdolność wygrywania" Mimo wszystko - jak dodał - Trzaskowski był najlepszym z możliwych kandydatów z PO. "Tylko niech dziś oni nie opowiadają, że ktoś zawalił, bo oni dostali w tej kampanii wszystko. Mogli naprawić swój błąd, jakim było wystawienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Plus dostali rekordowo krótką kampanię" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że - jego zdaniem - Platforma jako partia straciła zdolność wygrywania. Kosiniak-Kamysz zapowiedział też, że musi budować szerszą koalicję niż tylko PSL. Na uwagę, że tu naturalnym kandydatem do współpracy byłby Szymon Hołownia, odpowiedział, że zaprasza wszystkich, komu bliskie są postulaty Koalicji Polskiej. Potwierdził jednocześnie, że rozmawiał z Hołownią osobiście jakiś czas temu. Powiedział też, że zna i rozmawia z jego współpracownikiem Jackiem Cichockim, który był kiedyś w rządzie Donalda Tuska. "I żeby była jasność: ja mam świadomość kapitału Szymona Hołowni. Wiem, co on ma, a czego nie ma i co mam ja" - powiedział. Zaznaczył jednocześnie, że na razie nie ma między nimi umowy. "To jest wspólne patrzenie i zgoda co do tego, że na wyborach prezydenckich życie się nie kończy" - powiedział. "Szymon Hołownia na pewno uzyskał duży kapitał, tylko nie jest łatwo to utrzymać bez wyborów przez 3,5 roku. Polityka tak szybko zużywa i wymaga ciągłej aktywności, że jak on poprzestanie na dobrym wyniku w wyborach prezydenckich, to za rok z tego wyniku nie będzie już nic" - wskazał Kosiniak-Kamysz. W PSL nie ma chęci do koalicji z PiS Szef PSL był też pytany o ewentualną koalicję z PiS. Jak stwierdził, nie ma dziś wśród ludowców takiej chęci. "Partyjne 'doły', o których wielu znawców PSL-u mówi, że są wygłodniali władzy, są w większości absolutnie przeciw. Mają dość łatki 'obrotowej partii'. Nie chcą być postrzegani jako ludzie, którzy chcą stołków" - powiedział. Powtórzył, że zapisanie się do obozu "dobrej zmiany" nie wchodzi w grę. Pytany, czy planuje teraz urlop odparł, że nie. "Za kilka dni zaprezentujemy propozycję dla całej opozycji, która będzie pewnym krokiem do przodu" - zapowiedział. Dopytywany, czy będzie to "zjednoczenie", podkreślił, że wręcz przeciwnie. "Uważam, że liderzy wszystkich środowisk na opozycji - od Włodzimierza Czarzastego, Szymona Hołowni, Borysa Budki, po lidera Konfederacji powinniśmy odbyć dyskusję nad przyszłością opozycji" - uważa lider ludowców. Inaczej - jak dodał - "przegramy siódme wybory z rzędu".