"Rzeczpospolita" zapytała Frasyniuka m.in. o zatrzymanie, do którego doszło w ubiegły wtorek w jego domu we Wrocławiu. "Spodziewał się pan, że policja przyjdzie po pana o świcie i wyprowadzi w kajdankach?" - pyta dziennikarz. Były opozycjonista z czasów PRL odpowiada: "Tak. Oczywiste było, że przyjdą po mnie po tym, jak dobrowolnie podjąłem decyzję, że nie stawię się na wezwanie prokuratora". "Prokurator nie miał innego wyjścia, jak przysłać policję celem doprowadzenia mnie przed jego oblicze. Każdy, kto decyduje się działać publicznie, musi podejmować ryzyko i spodziewać się konsekwencji" - przyznaje Frasyniuk. Dodaje, że nie będzie się skarżył na procedurę zatrzymania. Pytany, czy nie żałuje, że naruszył nietykalność cielesną policjantów, były polityk, a obecnie przedsiębiorca, odpiera: "To absurd!". "Miałem w PRL sprawę za naruszenie nietykalności. Z przyjemnością spojrzę w oczy policjantom, których nietykalność miałem naruszyć. Zapytam o obdukcję i czy czują się przeze mnie pobici, poturbowani" - zapowiada. "Przecież to jest groteska" - ocenia Frasyniuk. Zapowiada też, że jeśli zostanie skazany przez sąd, odwoła się do instytucji międzynarodowych. "W przypadku mojego procesu to zacznijmy od przyczyny, dla której znalazłem się na Krakowskim Przedmieściu [10 czerwca 2017 r. podczas obchodów 86. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej - PAP]. Rządzący politycy uchwalili niezgodną z konstytucją ustawę o tzw. zgromadzeniach cyklicznych, którą napisali wyłącznie dla Jarka Kaczyńskiego. Moja droga w tym procesie nie zakończy się zatem na ewentualnej grzywnie, ale w instytucjach międzynarodowych" - mówi były działacz Solidarności. "Jeżeli nie ma w Polsce obecnie niezależnej instytucji, która mogłaby stwierdzić, iż naruszono podstawowe prawa człowieka i demokratycznego państwa prawa, wprost wynikające z konstytucji, to zadamy to pytanie tam, gdzie niezależne instytucje istnieją" - podkreśla Frasyniuk. Pytany, czy zamierza wrócić do polityki, przedsiębiorca odpowiada: "Jestem w polityce, choć nie zamierzam wracać do polityki partyjnej". "Nie będę kandydował w wyborach, nie tworzę partii politycznej. Chciałbym żyć swoimi sprawami, mieć czas dla siebie i bliskich i żyć w kraju, w którym toczy się merytoryczna debata. Tylko mamy takie czasy, w których albo się sprzeciwimy, albo zaczniemy się w tej d... urządzać" - mówi Frasyniuk. Przekonuje przy tym, że nie ma pretensji, że PiS rządzi. "Program 500+ jest świetny, mimo że warto go skorygować. Partia Kaczyńskiego została wybrana w demokratycznych wyborach, ale nie do tego, żeby łamać konstytucję, ale do tego, żeby rządzić państwem. PiS nie dostał mandatu na dewastację państwa prawa. I przeciwko temu będę protestować" - zapowiada.