Podczas kontrmanifestacji smoleńskiej w czerwcu 2017 r. Frasyniuk miał przepchnąć ramieniem, popchnąć rękami i kopnąć funkcjonariuszy policji. W lipcu ub.r. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia uznał Frasyniuka za winnego. Opozycjonista z czasów PRL musiał wpłacić 7 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, jednak ze względu na niską szkodliwość czynu sąd warunkowo umorzył postępowanie na jeden rok. Oznacza to, że po upływie tego okresu sprawa ma zostać uznana za niebyłą. Od wyroku odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura. Prawomocny wyrok We wtorek warszawski Sąd Okręgowy uchylił wyrok sądu niższej instancji i umorzył postępowanie w tej sprawie. Jak uzasadniała sędzia Urszula Myśliwska, ustalenia sądu pierwszej instancji w zakresie stanu faktycznego są rzetelne i prawidłowe. "Nieprawidłowa była jedynie ocena stopnia społecznej szkodliwości działań podejmowanych przez oskarżonego" - zaznaczyła. Podkreśliła przy tym, że wyrok sądu okręgowego nie stanowi przyzwolenia na "przestępne naruszanie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji". "Wskazuje natomiast na to, że każdy przypadek rozpatrywany musi być indywidualnie, w okolicznościach konkretnej sprawy" - dodała. Jak mówiła, w tym postępowaniu nie mamy do czynienia z chuligańskim wybrykiem, a działaniami, które były usprawiedliwione okolicznościami przebiegu zgromadzenia.