Polacy nie gęsi? "Prawie" jak wiadomo robi różnicę. Królobójców w Polsce nie było wielu, ale nie wszyscy władcy schodzili z tego świata w sposób naturalny. Z czasów średniowiecza najbardziej znany jest przypadek Przemysła II. Ten książę z linii Piastów wielkopolskich, sięgając po koronę Polski obejmował tron w kraju próbującym na powrót zjednoczyć się po okresie rozbicia dzielnicowego, targanym intrygami poszczególnych książąt, niestabilnym i znajdującym się w okresie zamętu i walk o władzę. Dość przypomnieć historię Leszka Białego (a wcześniej księcia Bezpryma, zabitego przez przeciwników swojej władzy), princepsa i przynajmniej oficjalnie zwierzchnika pozostałych Piastów - księcia krakowskiego, który zginął w 1227 roku, w wyniku zamachu przygotowanego przez konkurentów do władzy. Do zabójstwa doszło podczas zjazdu książąt w Gąsawie. Obok Białego, wśród negocjujących władców na zjeździe byli obecni również: Władysław Laskonogi, Henryk Brodaty i Konrad Mazowiecki. Brakowało Władysława Odonica, konkurenta Laskonogiego. I choć dowodów niepodważalnych brak, to właśnie Odonica historycy uważają najczęściej za organizatora napadu na obradujących Piastów. Oddział zbrojnych zajechał do Gąsawy jesiennym rankiem. Atakowano wszystkich książąt, a więc najprawdopodobniej napastnicy od początku zamierzali zabijać zgromadzonych, a nie brać do niewoli, chcąc później zmusić ich do ustępstw politycznych. Pod ciosami zbrojnych ciężkie rany odniósł Henryk Brodaty, książę śląski, zaskoczony w swoim łożu. Życie uratowało mu poświęcenie Peregryna z Wiesenburga, rycerza z jego straży, który zasłonił Piasta własnym ciałem - i zginął. Leszka Białego zabójcy zaskoczyli w łaźni. Zdołał on wprawdzie wraz z grupą towarzyszy wydostać się z budynku, dopaść koni i rozpocząć ucieczkę traktem na Gniezno, ale szok i niska temperatura, a może też odniesione rany, zrobiły swoje. Po krótkim pościgu książę krakowski padł martwy. Bezpośrednią przyczyną być może była apopleksja, a może zawał serca. Zabójców nie ujęto. Pół wieku później sytuacja się powtórzyła. Tym razem ofiarą padł koronowany już władca Polski. Przemysł II otrzymał koronę w Gnieźnie, w 1295 roku, a wydarzenie to miało stanowić symboliczne zakończenie trwającego ponad 150 lat rozbicia dzielnicowego kraju. Przemysł jednak nie zdążył niestety wykorzystać swojej pozycji i umocnić królestwa. Już 9 miesięcy po koronacji, 8 lutego 1296 roku, zamordowano go podczas próby porwania. Podobnie jak przy zajściach w Gąsawie, nie wiadomo ostatecznie, kto stał za zamachem. Wśród hipotez o zleceniodawcach najczęściej pojawiają się imiona margrabiów brandenburskich albo rodziny Nałęczów i/lub Zarembów, które mogły działać same, albo też współpracować z Brandenburczykami. Za "tropem brandenburskim" przemawiają dążenia Przemysła do zjednoczenia pod swoim berłem również Pomorza i terenów, które w Wielkopolsce znalazły się pod wpływem margrabiów. Świta Przemysła została zaatakowana w Rogoźnie rankiem, najpewniej po suto zakrapianej wieczerzy. Były bowiem zapusty, ostatnie dni karnawału, spędzane najczęściej na zabawach i turniejach. Mimo tego kiedy kilkudziesięcioosobowy oddział zbrojnych pojawił się przed budynkiem, w którym nocował władca, jego strażnicy zdołali stawić im opór. Przewaga napastników okazała się jednak zbyt duża. Nie pomogła nawet mężna postawa króla, który sam dowodził obroną. Ciężko rannego Przemysła zdołano w końcu pochwycić i uprowadzić z Rogoźna. Ponieważ jeniec opóźniał ucieczkę, porywacze zdecydowali się ostatecznie na... zabicie pojmanego. Z walki o władzę jaka po tym nastąpiła (jedną z walczących stron był ambitny Władysław Łokietek, późniejszy król Polski), zwycięsko wyszli czescy Przemyślidzi. Wacław II stopniowo poddawał swojej zwierzchności kolejne księstwa, aby ostatecznie w 1300 roku, mimo sprzeciwu papieża, koronować się na króla Polski. Konsolidację kraju przerwała jego nagła śmierć - tym razem nie od miecza zamachowca, a najprawdopodobniej na skutek choroby (gruźlicy).