"To będzie konwencja całej Zjednoczonej Prawicy. Wystąpią nasi liderzy. Wystąpi oczywiście <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a>, liderzy partii koalicyjnych: <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a>, Jarosław Gowin, pan premier Mateusz Morawiecki, myślę, że również pani premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-beata-szydlo,gsbi,19" title="Beata Szydło" target="_blank">Beata Szydło</a>. Nie znam treści ich przemówień. Nie wiem, czy mają już gotowe przemówienia. Są to osoby, które mają największy wpływ na politykę Polski" - powiedział w czwartek w radiowej Jedynce Bielan. Według rozmówców PAP konwencja PiS ma odbyć się 14 kwietnia w Warszawie. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> podsumuje wówczas dwa lata swych rządów; nakreśli też założenia programowe na kolejne lata. Takie ustalenia - według rozmówców PAP - zapadły podczas wtorkowego posiedzenia kierownictwa ugrupowania. Bielan był zapytany o środowy sondaż Kantar Millward Brown dla TVN, z którego wynika, że na Zjednoczoną Prawicę zagłosowałoby 28 proc. badanych, czyli 12 pkt. proc. mniej niż w lutym, a na Platformę Obywatelską 22 proc., czyli o 6 pkt proc. więcej w porównaniu z ubiegłym miesiącem. "Do sondaży należy podchodzić spokojnie. Zarówno do tych dobrych, (...), jak i do sondaży gorszych" - ocenił. "W naszych szeregach w ostatnich dniach, tygodniach pojawiły się pewne problemy komunikacyjne. Nastąpiło pewne rozprężenie. Mam nadzieję, że święta wszystkim nam posłużą, nabierzemy troszeczkę więcej dystansu. I po świętach zacznie się bardzo ważna część tego sezonu politycznego. Przygotowania już do wyborów samorządowych ruszą pełną parą. Jestem przekonany, że będziemy wtedy bardziej zdyscyplinowani, również jeśli chodzi o budowanie tzw. przekazu do naszych wyborców, do wszystkich Polaków. I to powinno poprawić nasze notowania" - ocenił wicemarszałek. "List ma znaczenie symboliczne" "List amerykańskich senatorów ws. ustawy reprywatyzacyjnej będzie miał znaczenie symboliczne, nie będzie miał znaczenia praktycznego" - powiedział Bielan. Przyznał jednocześnie, że wielu polityków amerykańskich liczy się ze zdaniem organizacji żydowskich. Grupa 59. amerykańskich senatorów, czyli więcej niż połowa Senatu, wyższej izby Kongresu, w liście wystosowanym do premiera Mateusza Morawieckiego zaapelowała o przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej, sprawiedliwej wobec polskich Żydów, którzy przeżyli Holokaust i ich rodzin. Senatorowie w liście wyrażają rozczarowanie, że "Polska jest jedynym poważnym państwem Europy, które do tej pory nie przyjęło narodowej, kompleksowej ustawy przewidującej restytucję mienia, bądź odszkodowania za własność prywatną", jednak "żywią nadzieję, że wkrótce to nastąpi". "Ten list, jak i ewentualne przyjęcie rezolucji, będą miały znaczenie symboliczne, nie będą miały znaczenia praktycznego" - powiedział Bielan w czwartek w radiowej "Jedynce". Jak dodał, podchodziłby do tego listu "spokojnie". Bielan zauważył, że w tym roku w listopadzie odbędą się wybory do Kongresu Stanów Zjednoczonych. Dlatego - jego zdaniem - wszyscy kongresmeni, zarówno członkowie Izby Reprezentantów, jak i senatorowie, są poddani znacznie większej presji ze strony rozmaitych, zorganizowanych środowisk, grup nacisku, niż w latach niewyborczych. "Nie ma co ukrywać, że organizacje żydowskie, organizacje działające na rzecz Izraela, organizacje zajmujące się restytucją mienia po II wojnie światowej, są w Stanach Zjednoczonych niezwykle wpływowe. I bardzo wielu polityków amerykańskich z tymi organizacjami się liczy. Natomiast to stanowisko zawarte w tym liście senatorów nie jest niczym nowym. Tego rodzaju listy powstają w obu Izbach Kongresu bardzo często" - powiedział Bielan.