Rządowy samolot, który wystartował w piątek z kilkugodzinnym opóźnieniem, z powodu braku zgody na przelot nad Irakiem, lądował w Ankarze, skąd po uzupełnieniu paliwa, wobec perspektywy oczekiwania przez kolejnych kilka godzin, bez pewności, że zostanie przepuszczony, zawrócił do Polski. Wizyta została przełożona, nowy termin nie jest jeszcze znany. - Kontrola jednej ze stref wewnątrz Iraku nie wyraziła zgody na przelot, dlatego samolot został zawrócony i wylądował w Ankarze - powiedział po lądowaniu w Warszawie podsekretarz stanu w Kancelarii Premiera Andrzej Sadom. Pytany o szczegółowe powody odmowy na przelot, odparł, że "sytuacja w regionie jest złożona, takie rzeczy mogą się zdarzyć", a przeważyły względy bezpieczeństwa premiera i delegacji. Jak powiedział , nowy termin wizyty zostanie ustalony kanałami dyplomatycznymi. Samolot, który miał wystartować ok. 16.00, odleciał trzy godziny później - przybycie premiera na lotnisko przesuwało się w związku z wyborem przez Sejm nowego marszałka. Jeszcze zanim samolot wystartował pojawiła się - rychło zdementowana - wiadomość o odłożeniu odlotu na sobotę rano.