Zdaniem Kostrzewy-Zorbasa, piątkowe spotkanie prezydenta USA z Lechem Kaczyńskim zostało bardzo starannie przygotowane pod kątem wrażenia, jakie miało zrobić na polskiej opinii publicznej. To pozytywne wrażenie - jak mówił - ma zwiększyć przychylność obywateli dla budowy w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. - Na tym spotkaniu w Juracie i na konferencji prasowej w Gdańsku Polska i Stany Zjednoczone zostały zaprezentowane jako dwoje przyjaciół. (...) To było zrobione w amerykańskim stylu i z amerykańską perfekcją - powiedział Kostrzewa-Zorbas. Jak zwrócił uwagę, w celu wytworzenia takiego wrażenia, zwłaszcza na potrzeby przekazu telewizyjnego, użyto charakterystycznych zabiegów marketingowych. - Były zaprzyjaźnione rodziny i psy tak podobne, że nie wiadomo, którego to prezydenta. Psy znane są doskonale w amerykańskiej sztuce marketingu politycznego, zmiękczają wizerunek polityków i czynią ich przyjaznymi. Amerykańscy prezydenci wykorzystywali je wielokrotnie, np. Richard Nixon czy Ronald Reagan. To po prostu rutyna w Ameryce - tłumaczył politolog. Podobnie, według niego, wizerunkowi polityka pomaga pokazywanie się z dziećmi. Stąd obecność w trakcie spotkania wnuczki prezydenta Kaczyńskiego. - Takie sceny są w kreowaniu wizerunku warte tyle, co pięć tarcz antyrakietowych i trzy traktaty obronne. Przede wszystkim to zapadnie w świadomość społeczną w Polsce - podkreślił. Zdaniem Kostrzewy-Zorbasa, w przygotowaniu wizyty pomogło też to, że PiS ma świetnych specjalistów w dziedzinie public relations i marketingu politycznego, oraz że wzorują się oni na amerykańskich doświadczeniach w tej dziedzinie. Takie zaplanowanie wizyty prezydenta USA może, jego zdaniem, wróżyć, że polskie władze są zdecydowane zgodzić się na budowę w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej, pod warunkiem, że zostaną spełnione oczekiwania polskiej strony wobec amerykańskich partnerów. Lista tych oczekiwań, jak przypomniał Kostrzewa-Zorbas, nie została podana do publicznej wiadomości. - Jeżeli lista polskich życzeń zawiera (...) oczekiwanie, że będzie stworzony system obrony przeciwrakietowej polskiego terytorium, a nie tylko amerykańskiego i jeżeli Amerykanie spełnią to oczekiwanie, to wtedy Polska się zapewne zgodzi - powiedział politolog. - Jestem jednak ostrożny, jeśli chodzi o to, czy Ameryka spełni polskie oczekiwania - zastrzegł.