Sprawa dotyczy naleśnikarni, którą w przeszłości prowadził Zembaczyński. "Prowadziłem rentowny biznes, który przynosił zyski. Sprzedałem go innemu przedsiębiorcy, gdy podjąłem decyzję o zmianie życiowych priorytetów" - powiedział Zembaczyński na poniedziałkowej konferencji prasowej. Przyznał, że informacja o rzekomej plajcie jego biznesu znalazła się w artykule opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" kilka lat temu, jednak podkreślił, że wielokrotnie i publicznie ją prostował. Zembaczyński stwierdził, że rozpowszechnianie tej informacji w trakcie kampanii przez Kowalskiego uznaje za "przejaw celowego szyderstwa" pod nie tylko pod jego adresem, ale i setek tysięcy małych przedsiębiorców w Polsce. Zembaczyński powiedział, że w pozwie domaga się "zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, przeprosin w mediach i trzech tysięcy złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy". "Trzech tysięcy - to jest dwanaście setnych punktu procentowego tego, co Janusz Kowalski zarobił według portalu OKO.press dzięki 'dobrej zmianie' przez ostatnie lata, a mówi się o kwocie 2,34 mln złotych" - powiedział Zembaczyński. Kowalski startujący w wyborach z trzeciego miejsca opolskiej listy PiS, były wiceprezydent Opola i były członek zarządów PGNiG i PWPW, został wymieniony w publikacji portalu poświęconej osobom związanym z PiS zasiadającym we władzach spółek giełdowych z udziałem Skarbu Państwa. Kowalski: Od teraz będę o nim mówił "król naleśników" Kowalski na poniedziałkowej konferencji prasowej, zorganizowanej już po konferencji Zembaczyńskiego, przeprosił polityka Nowoczesnej. "Przepraszam cię Witoldzie za to, że zaufałem 'Gazecie Wyborczej', która pisała o tym, że twój biznes - naleśnikarnia nie wypalił. Bardzo cię za to Witoldzie przepraszam" - powiedział Kowalski. Jak dodał, od tej pory nie będzie o Zembaczyński mówił inaczej, jak "król naleśników". Jednocześnie wyraził nadzieję, że Zembaczyński przyjmie jego zaproszenie do debaty na tematy istotne dla województwa opolskiego, czego - podkreślił Kowalki - do tej pory konsekwentnie odmawiał. Zgodnie z Kodeksem wyborczym sprawy w trybie wyborczym są rozpatrywane w ciągu 24 godzin w trybie nieprocesowym. Na postanowienie Sądu Okręgowego przysługuje zażalenie do sądu apelacyjnego, który także ma 24 godziny na podjęcie ostatecznej decyzji.