Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry, moim i państwa gościem jest minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Witold Waszczykowski: - Dzień dobry państwu. Panie ministrze, Polacy budząc się, jeśli włączą telewizję, to widzą od razu płonący wieżowiec w Londynie. Jedno pytanie - czy wśród osób tam zamieszkujących byli jacyś Polacy? - Na razie nie mam takich informacji. Służby są oczywiście na podwyższonym stanie alarmu, dlatego że w samym Londynie mieszka 150 tysięcy Polaków, tak więc musimy być bardzo czujni i sprawdzać wszystkie informacje. Jesteśmy w stałym kontakcie ze strażą pożarną londyńską, policją. Nie przekazują informacji o ofiarach. To porozmawiajmy o polityce. 6 lipca, być może już 5 lipca wieczorem, przylatuje do Polski Donald Trump. Jak pan przekonał amerykańskiego prezydenta, żeby Polska była pierwszą stolicą europejską, którą odwiedzi - pierwszą, ewentualne drugą, bo być może najpierw będzie Londyn? - Najpierw muszę zastrzec, że sukces ma wielu ojców, także tutaj wielu było takich, którzy będą sobie rościć pretensje, że to oni przekonali. Jest to pierwszy skromny polityk, którego w tym studiu gościmy... - Natomiast argumenty padały takie, iż Polska jest krajem, w którym w tej chwili stacjonuje 5 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Jest to kraj, ze względu na geopolitykę, ważny dla NATO. Jesteśmy krajem flankowym, głównym największym partnerem flankowym... Niech się pan nie gniewa, ale nie wierzę, że takie argumenty przekonują Trumpa. - No może nie, ale zacząłem od tego... Zacząłem od tego, że warto odwiedzić Polskę, żołnierzy. Warto odwiedzić Polskę, która wydaje 2 proc. PKB na budżet wojskowy, wiec spełnia te życzenia NATO-wskie i amerykańskiego prezydenta. Wreszcie powiedziałem, że jest to kraj, który potrafi zmobilizować region, przytoczyłem kilka ważnych spotkań, które odbyły się w ostatnich dwóch latach. I wizyta w Polsce może być również spotkaniem z całą grupą polityków z regionu. Bartosz Węglarczyk w tej chwili napisał, po pierwsze, że to pański osobisty sukces - stąd moja uwaga, że to pierwszy skromny polityk, który dzieli się sukcesem z innymi - ale też twierdzi, że pan obiecywał Amerykanom ciepłe i gorące przyjęcie, entuzjazm, którego nie doświadczy nigdzie indziej w Europie. - Trochę inaczej to powiedziałem. Powiedziałem, że na pewno jeśli Trump odwiedzi Polskę, to spotka kraj, w którym nie spotka demonstracji, krytyki, a na pewno spotka społeczeństwo, które przyjmie go z otwartymi rękoma. Skąd pan wie, że nie będzie demonstracji przeciwko Trumpowi? Zaraz się jakaś znajdzie... - Ja myślę, że tak. Oczywiście, nawet jeśli to nie będzie Polska, to jesteśmy przecież otwarci, mamy sąsiadów, którzy go bardzo krytykują i mogą przyjechać. A przyjeżdżali już poprzednio na różne manify i może być jakaś kontrdemonstracja... To proszę mi tylko powiedzieć: Polska - po Anglii - będzie najbliższym sojusznikiem USA w Europie? - Jesteśmy, od lat jesteśmy przecież sojusznikiem USA i traktujemy... Pytałem o najbliższych sojuszników. - ...i traktujemy też Amerykanów jako naszych sojuszników. No dobrze, mamy już wybór na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Oczywiście, jeszcze tam nie działamy, prawda, bo to od przyszłego roku de facto. No i co panie ministrze - czy nasza pozycja wzrosła, czy rzeczywiście taki to był sukces? - To jest dylemat, dlatego że jest to bardzo trudna instytucja. ONZ jest bardzo mocno krytykowana. Jest to największa instytucja uniwersalna na świecie, grupująca około 200 państw. Jest pod wielką krytyką, bo z jednej strony do III wojny światowej po 1945 roku nie doszło - mocarstwa nuklearne nie pobiły się, nie wystrzeliły wobec siebie rakiet nuklearnych ani innych. Ale mamy setki wojen... Ja nie pytam o ogólną ocenę ONZ-u, tylko o to, czy to jest rzeczywiście taki sukces, że my jesteśmy w tej Radzie Bezpieczeństwa. - To jest instrument, to od nas zależy, jak go wykorzystamy, przecież samo bycie w Radzie niczego nikomu nie gwarantuje. Trzeba zwiększyć pewien budżet, wysiłek ludzki, trzeba zająć się problemami - czasami takim problemami na świecie, gdzie nie mamy interesu, a jest to interes pośredni, bo są tam uwikłani nasi sojusznicy, na przykład Amerykanie, Francuzi gdzieś daleko na świecie, to tę układankę trzeba w tej chwili będzie tworzyć, żeby spojrzeć gdzie i które interesy będzie można zrealizować, które są najbliżej nas, a gdzie - wchodząc w interesy innych - możemy ich skłonić, żeby pomagali naszym interesom. Panie ministrze, za oceanem postrzegają nas nie najgorzej - jak rozumiem - ale mamy problemy po tej części, naszej europejskiej części oceanu. Komisja Europejska wszczęła tym razem procedurę przeciwko łamaniu traktatów przeciwko Polsce. - Przeciwko nierealizacji porozumień. Dobrze, przeciwko nierealizacji porozumień. Polska, Węgry, Czechy na cenzurowanym - chodzi oczywiście o uchodźców. Mamy ich przyjąć, nalega Bruksela. - Chodzi o emigrantów i tu się nie zgadzamy, dlatego że w 2015 roku, we wrześniu, uważamy, że Unia Europejska podjęła błędną decyzję, ponieważ zakwalifikowała całą rzeszę emigrantów jako uchodźców i w związku z tym zastosowano niewłaściwy argument, niewłaściwy paragraf traktatu funkcjonowania Unii Europejskiej, wrzucając wszystkich do jednego, tak zwanego worka jako uchodźców, nakazano podzielić się. A my uważamy, że to nie są uchodźcy, tak? - A my uważamy, że większość z nich to są emigranci, którzy zresztą przybyli nielegalnie. Znaczna ich część to nie są emigranci z Afryki Północnej czy Bliskiego Wschodu, bo to są często ludzie z Bałkanów, Kosowa, Albanii, Macedonii i tak dalej, i mamy problem. Więc w pośpiechu, czy wyniku jakby presji, która tam wtedy była w 2015 roku, dokonano takiej decyzji. Okazuje się, że z tych 160 tysięcy, których miano relokować, cała Europa relokowała 20 tysięcy. Czechy przyjęły 12 osób, Polska i Węgry - nikogo. - ...cała Europa relokowała 20 tysięcy, więc jeśli mamy zarzucać komuś, że nie zrealizował tej umowy, to powinno się zarzucać praktycznie wszystkim państwom europejskim. A nie boi się pan kar finansowych, które mogą nas spotkać? - Ta procedura będzie trwała wiele lat. No dobrze, to nas spotkają za 2-3 lata. - Nie, nie. Ta procedura będzie trwała wiele lat. Termin na realizację tego zobowiązania kończy się we wrześniu tego roku. Po drugie, przecież niektóre państwa, takie jak Słowacja - tę procedurę zaskarżyły. Dlaczego UE w tej chwili domaga się, aby trybunały to rozstrzygnęły, kiedy jest skarga w trybunale. Zaskarżono po prostu tę decyzję z 2015 roku. Czyli Komisja Europejska chce wymóc na trybunale jakieś działania. 400 tys. podpisów zebrał Kukiz'15... - Ale co to ma wspólnego? To jest bardzo zasadne pytanie, bo chodzi o uchodźców. - Ale pytanie o co? Jak mi pan pozwoli je zadać, to się pan dowie. 400 tys. podpisów zebrał Kukiz'15 pod wnioskiem o referendum w sprawie uchodźców. Politycy PiS niektórzy, nawet pan prezydent, rozważają, czy nie połączyć na przykład tego z wyborami parlamentarnymi. I pytanie do pana - czy to jest dobry pomysł, by Polska w referendum decydowała o przyjmowaniu - lub nie - uchodźców. - To nie jest moja rola oczywiście, bo ja będę wykonywał ewentualnie tę decyzję, jeśli... Jest pan posłem, jest pan politykiem. - Ja uważam, że w tej chwili mamy już mandat do tego, żeby nie realizować tej decyzji europejskiej, dlatego że według badań opinii publicznej grubo ponad 70 procent Polaków nie chce realizacji tych decyzji. Mnie to wystarczy. Dzisiaj urodziny Donalda Trumpa. Jakieś życzenia może już pan zdążył przygotować? - Happy Birthday, Mister President. Nie zaśpiewał pan tak fajnie, jak Marylin Monroe... - Tak fajnie niestety nie. Ale mogę powtórzyć - "Happy Birthday, Mister President!".