Marszałek Sejmu podczas konferencji została zapytana o to, czemu się zjawiła w środę w Najwyższej Izbie Kontroli, gdzie została wezwana w związku z prowadzoną przez delegaturę w Szczecinie kontrolą, dotyczącą programu Polskie Szwalnie. O tym, że Witek nie stawi się wcześniej w NIK informowała rano Interia. Izba nałożyła na marszałek Sejmu karę w wysokości minimalnego wynagrodzenia, czyli 3010 zł. Elżbieta Witek: Nie otrzymałam zaproszenia - Żadnego zaproszenia do Najwyższej Izby Kontroli nie otrzymałam - oświadczyła Elżbieta Witek. Odniosła się także do informacji, że o wezwaniu została poinformowana przez ePUAP. - Przyszła przez ePUAP informacja, ale bez załącznika, pusta informacja i mimo prośby naszego pracownika, że otrzymaliśmy pustą informacje, po raz kolejny przyszło dokładnie to samo - pusta informacje - dodała. - Najwyższa Izba Kontroli, która powinna być instytucją, która się posługuje najwyższymi standardami, taką przestała być, ponieważ zgodnie z art. 42 ustęp 4 Ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli - jeżeli się kogoś zaprasza do NIK-u, żeby go przesłuchać w charakterze świadka, to pierwsze - są tam dane osobowe, kogo się wzywa, ale musi być podstawa prawna, musi być cel, w jakim charakterze ktoś jest wzywany, miejsce, data - tego wszystkiego nie ma w moim przypadku - powiedziała Witek. - Nie wiem, czy chodzi o zdeprecjonowanie mnie, marszałka Sejmu - dodała. NIK wzywa Witek. "Wykreowana afera" Witek zastrzegła też, że adres korespondencyjny marszałka Sejmu jest znany szefowi NIK. - Marian Banaś zna dokładnie adres, prowadzi ze mną dosyć bogatą korespondencje i zawsze jest to korespondencja na piśmie - podkreśliła. W jej ocenie cała sprawa jest wykreowaną aferą. Dodała, że odbiera ją jako próbę zastraszenia marszałka Sejmu, ponieważ podejmuje decyzje, które nie podobają się prezesowi NIK. Zobacz też: Elżbieta Witek będzie przesłuchana? Komunikat NIK- Odczytuję pewną zbieżność zdarzeń - mówiła. - Sejm sprawuje kontrolę nad Najwyższą Izbą Kontroli i tak się złożyło, że kilkukrotnie przyjęłam takie samo stanowisko jak Komisja Kontroli Państwowej w sprawie rekomendacji personalnych składanych przez pana Mariana Banasia - dodała Witek. - Pan Marian Banaś próbował nawet pisemnie przywołać mnie do porządku, starając się przekonać mnie o tym, że mogłam podjąć inną decyzję, niż tę, którą podjęła Komisja Kontroli Państwowej - powiedziała Witek. Dodała, że w odpowiedzi do szefa NIK przywołała go do porządku, przypominając, jakie są uprawnienia marszałek ws. kontroli nad Izbą. Wysłała pismo do Banasia Witek widzi też związek między działaniem NIK wobec niej a kwestią wyjazdu delegacji NIK na Białoruś w grudniu 2021. Według NIK wyjazd do Mińska miał na celu rozmowy z białoruskim odpowiednikiem Izby - Najwyższym Organem Kontroli; miały one dotyczyć sytuacji w Puszczy Białowieskiej. Jak powiedziała marszałek, w ubiegły piątek wysłała pismo w imieniu Sejmu do Banasia z pytaniem, czy w tej sprawie podejmowano decyzje na piśmie, a także w jakiej formie współpraca ze stroną białoruską była podejmowana. - Najbardziej niepokojące jest to, że to nie jest odpowiednik NIK, to jest odpowiednik tamtejszej prokuratury - powiedziała i dodała, że instytucja ta brała udział w inwigilacji tamtejszej opozycji. Zapowiedziała też, że ws. delegacji NIK w przyszłym tygodniu będą obradować połączone komisje spraw zagranicznych i kontroli państwowej. W środę Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych zajmie się z kolei immunitetem Mariana Banasia. Witek odniosła się też do sprawy, którą bada NIK. Jak powiedziała, jako poseł interweniowała w sprawie sytuacji w małym zakładzie krawieckim, gdzie pracowały głównie krawcowe, a które były ich jedynym miejscem zatrudnienia. - Był całkowity lockdown, ta firma chyliła się ku upadkowi, przekształciła się w szycie maseczek - opowiadała. Jak mówiła, w tej sprawie zwróciła się z pytaniem do premiera, czy taka firma może otrzymać wsparcie państwa, podobnie jak inne zakłady pracy. Dodała, że ostatecznie firma przegrała walkę z pandemią, a zakład został sprzedany. - Jeżeli pan Marian Banaś uważa, że interwencja w obronie miejsc pracy krawcowych w małej miejscowości jest aferą, to chyba zupełnie inaczej rozumiemy pojęcie, czym jest afera - oceniła marszałek. Program "Polskie Szwalnie" Jeszcze we wrześniu NIK potwierdziła, że w najbliższych dniach rozpocznie się w Agencji Rozwoju Przemysłu kontrola doraźna dotycząca programu "Polskie Szwalnie". Projekt "Polskie Szwalnie" powstał w marcu 2020 r, w pierwszych dniach po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce. "Maseczki ochronne były wówczas towarem niezbędnym i jednocześnie deficytowym. ARP S.A. jako spółka skarbu państwa działając w ramach powierzonych obowiązków, zgodnie z wprowadzanymi wówczas regulacjami, podjęła się przeprowadzenia projektu, którego celem było wyprodukowanie do końca czerwca 2020 r. 100 mln szt. masek ochronnych różnego rodzaju i przeznaczenia" - informowała Agencja w komunikacie. NIK jest naczelnym organem kontroli państwowej. Kontroluje działalność organów administracji rządowej, Narodowego Banku Polskiego, państwowych osób prawnych i innych państwowych jednostek organizacyjnych. Może też kontrolować działalność organów samorządu terytorialnego, samorządowych osób prawnych i innych samorządowych jednostek organizacyjnych, jak również działalność innych jednostek organizacyjnych i podmiotów gospodarczych (przedsiębiorców) w zakresie, w jakim wykorzystują one majątek lub środki państwowe lub komunalne oraz wywiązują się z zobowiązań finansowych na rzecz państwa.