"Zmiana konstytucji wymaga bardzo poważnego przygotowania. To nie jest kwestia jakiejś ustawy, którą przyjmuje się czasami w Sejmie bardzo szybko, bo jest taka potrzeba. To jest ustawa zasadnicza, która musi być naprawdę bardzo porządnie przygotowana" - podkreśliła Witek w programie "Rzecz o polityce" portalu rp.pl. Witek przypomniała, że PiS od dłuższego czasu mówi o potrzebie zmiany konstytucji, która - jak zaznaczyła - "nie przystaje do dzisiejszych czasów". "Widać, pokazują to przykłady z ostatnich 20 lat, że dobrze byłoby doprecyzować jakie są kompetencje prezydenta, jakie są kompetencje rządu. Ta konstytucja ma już 20 lat, trzeba się jej przyglądać i potrzeba zmiany konstytucji na pewno jest" - powiedziała. Przypomniała też, że sprawa referendum nie jest kwestią rządową, ale leżącą w kompetencjach Senatu. "A na pewno pan prezydent ma zespół ludzi, sam jest przecież prawnikiem, i ma pomysł na to w jaki sposób i o co zapytać" - mówiła Witek. "Ile tych pytań będzie i jak one będą sformułowane - trudno jest mi powiedzieć" - dodała. W ubiegłym tygodniu prezydent powiedział podczas uroczystości w święto Konstytucji 3 maja, że chce, aby w sprawie konstytucji RP odbyło się w przyszłym roku, gdy przypada 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, referendum. Podkreślił, że naród polski powinien się wypowiedzieć, co do przyszłości ustrojowej swojego państwa, na temat m.in. roli prezydenta, Sejmu, Senatu. Szefowa gabinetu premier Beaty Szydło była także pytana o "nowe otwarcie" z Francją po wyborze na prezydenta tego kraju Emmanuela Macrona. Podczas kampanii wyborczej Macron twierdził, że polska demokracja boryka się z poważnymi problemami i że UE powinna zareagować sankcjami, jeśli tych problemów nie uda się rozwiązać. W ocenie Witek, takie otwarcie jest możliwe. "Kampania wyborcze ma swoje prawa, ale jednak osoby, które się ubiegają o wysoki urząd (...) powinny bardzo ważyć słowa, które wypowiadają, szczególnie pod adresem państwa, z którym prędzej czy później będą się musiały spotkać" - powiedziała Witek. "Do dzisiejszego dnia nie mogę tego zrozumieć po co potrzebny mu był przykład Polski czy Węgier do kampanii, która była kampanią o urząd prezydenta" - dodała