Wipler zaprzecza tym samym wczorajszym zapewnieniom prokuratora generalnego, jakoby funkcjonariusze chcieli jedynie skopiować z komputerów potrzebne im dokumenty. Przemysław Wipler zwrócił uważa, że broniąc swoich podwładnych, Andrzej Seremet stał się sędzią w swojej sprawie. Poseł Kongresu Nowej Prawicy miał też pretensje, że do siedziby tygodnika wysłano prokuratorów o niskiej randze, choć sytuacja wymagała specjalnego potraktowania. Tłumacząc swoją obecność w siedzibie Wprostu, Przemysław Wipler powiedział, że przyjechał tam po rozmowie z prezesem spółki wydającej pismo Michał Lisiecki miał powiedzieć, że sytuacja jest dla niego tak nadzwyczajna, że on nie wie co się będzie działo dalej. Wtedy Wipler uznał, że może być potrzebny na miejscu. Oprócz niego w siedzibie redakcji byli też inni politycy: Artur Dębski z Twojego Ruchu, Piotr Ikonowicz, a także Piotr Guział.