- Wielki skandal wybuchł, gdy szef amerykańskiego FBI oświadczył, że Polacy są - obok Niemców i Węgrów - odpowiedzialni za Holokaust. Wszyscy oburzali się jego ignorancją. A tymczasem tu, na naszym podwórku, nie brakuje podobnych przykładów - mówił w poniedziałek w Warszawie Wilk. Według niego, na przykład Muzeum Historii Żydów Polskich w swoich ekspozycjach umieszcza podobne treści - m.in. sugeruje, że "część Polaków w czasie II wojny kolaborowała z Niemcami, a większość była na los Żydów obojętna". - Innych instytucji, które propagują takie treści nie brakuje - mówił Wilk. Dlatego - przekonywał - w Polsce potrzebna jest instytucja, która "broniłaby polskiej historii i Polaków przed pomówieniami". Według kandydata KNP, powinna się ona składać z historyków i dziennikarzy. - Ona powinna szukać przekłamań, informować o nich opinię publiczną, wysyłać pisma z protestem, a w ostateczności wytaczać procesy. To, kto miałby się zajmować jej powołaniem, to już bardzo drugorzędna sprawa - mówił. Biuro prasowe Muzeum Historii Żydów Polskich odmówiło komentarza w tej sprawie. Szef FBI James Comey w przemówieniu w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, przedrukowanym w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście wyraził opinię, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. "W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić" - dodał. Comey w liście przekazanym ambasadorowi RP w Waszyngtonie Ryszardowi Schnepfowi wyraził żal, że w przemówieniu w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie powiązał Polskę z Niemcami; podkreślił, że państwo polskie nie ponosi odpowiedzialności za okrucieństwa, których dopuszczali się naziści.