Palikot zrezygnował z kierowania "Przyjaznym Państwem" w styczniu tego roku, pod naciskiem zarządu PO. Chodziło o ukaranie ówczesnego szefa tej komisji za krytyczne wypowiedzi pod adresem b. minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej, której poseł Platformy zarzucił "polityczną prostytucję". W kwietniu, podczas prezentacji dorobku "Przyjaznego Państwa" Wikiński zaapelował do PO, by pozwolono Palikotowi wrócić na funkcję szefa komisji. Piątkowe oświadczenie polityka Lewicy ma związek z publikacją "Dziennika", według którego, Palikot prowadzi nieprzejrzyste operacje finansowe na dużą skalę; pożycza duże sumy pieniędzy od anonimowych spółek w rajach podatkowych i nie wie - jak twierdzi - kto jest ich właścicielem. Jak tłumaczył Wikiński na piątkowej konferencji prasowej, udzielając Palikotowi rekomendacji na szefa "Przyjaznego Państwa" wierzył, że powrót posła PO na tę funkcję "zdynamizuje i przyspieszy" jej prace. - Dzisiaj, po porażającym artykule w "Dzienniku" chcę publicznie wycofać rekomendację na funkcję przewodniczącego komisji "Przyjazne Państwo" Januszowi Palikotowi do czasu pełnego, rzetelnego, obiektywnego wyjaśnienia publicznych zarzutów, które padły wobec Janusza P. - oświadczył poseł. Zwrócił się jednocześnie do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, by zbadał "prawidłowość i prawdziwość" oświadczeń majątkowych Palikota. Powołał się na fragment publikacji "Dz", z której wynika iż poseł PO, zamieszczając w swym oświadczeniu majątkowym z kwietnia 2008 roku, informację o pożyczce z firmy CEPI z Luksemburga napisał, że wyniosła ona 1,5 miliona euro, a faktycznie było to 2 miliony euro. Zaapelował też do generalnego inspektora informacji finansowej Andrzeja Parafianowicza, aby zbadał czy operacje Palikota o których napisał "Dziennik", nie mają charakteru zjawisk opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu tzw. praniu brudnych pieniędzy. - Jeżeli chcemy, aby Polacy ufali partiom politycznym, prominentni politycy, szczególnie partii rządowej, muszą być poza wszelkimi podejrzeniami - zaznaczył Wikiński. "Dziennik" napisał, że do Palikota z anonimowych spółek w rajach podatkowych płyną milionowe pożyczki, a poseł PO twierdzi, że nie wie, kto jest właścicielem firm będących źródłami gotówki. Gazeta pisze, że Palikot założył w 2007 r. w Luksemburgu spółkę, a ta zaraz zaczęła pożyczać mu pieniądze. Miała je - według "Dz" - od małej spółki, której adresem jest skrzynka pocztowa na Cyprze. Jej udziałowcy rezydują na Karaibach - a według byłej żony Palikota właśnie tam poseł ukrył część majątku. Karaibski ślad sprawdza właśnie prokuratura - podał "Dziennik". Palikot poinformował w piątek, że w związku z tekstem w "Dzienniku" kieruje sprawę przeciwko autorom tej publikacji do prokuratury. Według Palikota w artykule są nieprawdziwe zarzuty wobec jego osoby.