Początki funkcjonującej w okresie II wojny światowej fabryki "Dörries-Füllner" sięgają roku 1854, kiedy to Heinrich Füllner z Wrocławia, widząc rozrastający się wokół Jeleniej Góry przemysł papierniczy, zakupił w Cieplicach niewielki budynek i założył w nim warsztat remontujący maszyny papiernicze. Po pewnym czasie, w sąsiedniej wsi Herischdorf (ob. Malinnik, część Cieplic), nabył dawną szlifiernię szkła, w której uruchomił odlewnię i zainstalował tokarki, by móc wytwarzać niewielkie podzespoły do maszyn. Z czasem Heinrich Füllner wraz ze swym synem Eugenem zaczęli tworzyć kompletne urządzenia do wyrobu papieru, stając się na początku XX wieku jednym z największych i najbardziej cenionych producentów na świecie: - Z biegiem lat, dzięki zdobywanemu doświadczeniu, Füllner podejmował się konstruowania nowych, coraz bardziej skomplikowanych urządzeń. Budował przekrawacze papieru oraz prasy, instalowane w maszynach w celu odciskania wody z wytwarzanego papieru - twierdzi Maciej Szymczyk, dyrektor Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju. - Następnym krokiem w rozwoju firmy była budowa kompletnych maszyn papierniczych. Pierwsze takie urządzenie powstało w Cieplicach w 1865 roku dla fabryki H. Richtera w Kunnersdorf (ob. część Jeleniej Góry). Maszyna ta była niewielka; produkowała wstęgę papieru o szerokości 1,4 m. Kolejne urządzenia podobnej wielkości Füllner wybudował dla innych papierników z sąsiedztwa: w 1868 roku dla J. G. Enge’go w Piechowicach, a w 1872 roku dla Heinricha Richtera w Miłkowie. Następne maszyny cieplicka firma skonstruowała po dziesięcioletniej przerwie, spowodowanej pierwszym od zjednoczenia Niemiec kryzysem gospodarczym. W 1882 roku powstały ciągi produkcyjne dla zakładu Bergera w Piechowicach oraz dla fabryki w Borowym Jarze (ob. część Jeleniej Góry). W tym samym czasie Füllner zdobył pierwsze zamówienia od producentów papieru spoza okręgu jeleniogórskiego; w 1882 roku wpłynęło do Cieplic zlecenie na budowę maszyny dla leżącej w dobrach kanclerza Niemiec, Ottona von Bismarcka, fabryki papieru w Kępicach na Pomorzu - dodaje Maciej Szymczyk. W następnych latach wykonano kolejne maszyny dla kępickiej fabryki. Wysoka jakość świadczonych usług przyniosły Füllnerowi sławę, której efektem były liczne zamówienia z całych Niemiec. Od 1884 roku współudziałowcem cieplickich zakładów stał się syn Heinricha, Eugen, który pięć lat później przejął ster zarządzania firmą. Zdaniem Macieja Szymczyka, junior okazał się jeszcze lepszym przedsiębiorcą: - Maszyny z Cieplic już na przełomie XIX i XX wieku stały się najważniejszym produktem eksportowym cieplickiego przemysłu. Kluczem do sukcesu Füllnera była jakość jego produktów, co dostrzegano na międzynarodowych wystawach: w 1897 roku w Lipsku cieplicka firma uzyskała złoty medal, trzy lata później w Paryżu Grand Prix i krzyż legii honorowej, w 1907 roku również w Paryżu Grand Prix, a w 1911 roku w Turynie kolejną Grand Prix. Osiągnięcia te rozsławiły fabrykę i otworzyły jej drogę do rynków na całym świecie. Jej urządzenia pracowały w Danii, Szwecji, Norwegii, Holandii, Belgii, w Austro-Węgrzech, Rumunii, Grecji, Francji, Wielkiej Brytanii, we Włoszech i w Rosji (w tym również na ziemiach polskich oraz na terenie Finlandii, która już wówczas stawała się europejską potęgą w dziedzinie papiernictwa). Na początku XX wieku firma spod Jeleniej Góry rozpoczęła eksport swych maszyn do obu Ameryk (Brazylia, Argentyna, Chile, Wenezuela, Urugwaj, Kanada) oraz do Azji (Chiny, Japonia).1 Doceniano nie tylko wyroby z Cieplic, ale także ich właściciela. W 1898 roku Eugen Füllner, za wkład w rozwój przemysłu budowy maszyn papierniczych, uzyskał tytuł Radcy Handlowego, a dwa lata później tytuł Radcy Handlowego Królestwa Prus. W 1904 roku otrzymał Czerwony Order Orła, zaś cztery lata później - Order Korony 3 klasy. Z kolei w roku 1913 Wyższa Szkoła Techniczna we Wrocławiu, za zasługi dla rozwoju techniki, przyznała mu tytuł doktora inżyniera. Właściciel zakładu maszyn papierniczych zyskał sobie szacunek i poważanie również w okolicy, i to nie tylko dzięki zatrudnianiu miejscowej ludności. Został zapamiętany jako filantrop, który stworzył dla swych pracowników: kasę mieszkaniową, fundusz ubezpieczeniowy dla poszkodowanych w wypadkach, zakładową kasę chorych oraz fundację, mającą na celu wybudowanie kolonii mieszkaniowej dla ponad 70 rodzin. Ponadto każda osoba po 20 latach pracy w firmie otrzymywała złoty zegarek, natomiast dla pracujących pięć lat dłużej przewidziano złoty łańcuszek. Z myślą o dzieciach swoich pracowników utworzył bibliotekę oraz przedszkole z placem zabaw. Był również fundatorem wielkiego parku, którego punktem centralnym był pawilon, wzorowany na obiekcie znajdującym się nieopodal Oslo (stąd obecna nazwa: Park Norweski). W 1908 roku cieplickie przedsiębiorstwo zatrudniało aż 600 robotników i pracowników administracyjnych. Pięć lat później wartość zakładów szacowano na ok. 6 mln marek! Wraz z upływem lat, starzejący się i bezdzietny Eugen Füllner, postanowił sprzedać swój zakład koncernowi maszynowemu "Linke-Hoffmann-Lauchhammer AG." z Wrocławia (1920 r.). Mimo przejęcia, zdecydowano się utrzymać uznaną nazwę cieplickiego przedsiębiorstwa. Nowe i zarazem trafne inwestycje doprowadziły w przeciągu kolejnych 9 lat, do dalszego rozwoju firmy: budowy nowych hal i zwiększenia liczby pracowników do 1100 osób. Innowacyjne projekty wymagały nie tylko powiększenia biura konstrukcyjnego, lecz również zatrudnienia kolejnych inżynierów. Tajna produkcja W czasach wielkiego kryzysu cieplickie zakłady poradziły sobie tylko dzięki temu, że większość powstałych tutaj urządzeń wysyłano do wielu krajów na całym świecie. Ponieważ na początku lat 30. najwięcej maszyn oraz części trafiało do ZSRR, ochłodzenie stosunków po 1933 roku znacząco wpłynęło na kondycję firmy. Znikoma ilość zamówień z niemieckiego rynku szybko doprowadziła do radykalnych decyzji. Urządzenia z cieplickiej fabryki maszyn planowano sprzedać, bądź przetransportować, do wrocławskiej siedziby "Linke-Hoffmann-Busch-Werke AG.". Trudną sytuację poprawiło znalezienie inwestora, którym okazała się inna firma wytwarzająca maszyny do wyrobu papieru: "Maschinenfabrik Wagner & Co." z Köthen w Saksonii-Anhalt. Po odkupieniu w 1934 roku "Füllnerwerk", w lutym następnego roku siedzibę firmy przeniesiono do Malinnika k. Cieplic. Wskutek dalszych przejęć rozmaitych zakładów - głównie właścicieli pochodzenia żydowskiego - oraz faktu, iż posiadaczem większości udziałów holdingu stał się Otto Dörries, w 1939 roku powstała nowa nazwa: "Maschinenfabrik Wagner-Dörries AG.". Po przyłączeniu wsi Malinnik do Cieplic, co miało miejsce 1 października 1941 roku, niejako automatycznie zmieniła się siedziba firmy. Częściowo wpłynęło to na decyzję o przemianowaniu spółki (1 lipca 1942 r.) na "Dörries-Füllner Maschinenfabrik AG., Bad Warmbrunn". Ponieważ wielu wykwalifikowanych, niemieckich pracowników wysłano na front, postanowiono skorzystać z innej siły roboczej. Pojawiające się w publikacjach wzmianki o powstaniu w Bad Warmbrunn obozu dla 200 więźniów już w 1939 roku, wydają się nieprzekonywujące.2 Zapewne dotyczą obozu jenieckiego, bądź ulokowania tutaj cudzoziemców.