Wiceprezes LPR, który był gościem radiowych "Sygnałów Dnia", powtórzył opinię, że publikacje "Gazety Wyborczej" zarzucające LPR nieprawidłowości w finansowaniu partii są związane z postulatem Ligi dotyczącym reaktywacji komisji śledczej ds. PKN Orlen. Poniedziałkowa "GW" napisała, że finanse LPR opierają się m.in. na fałszywych dokumentach, firmach-krzakach, ludziach-słupach. Według informacji dziennika, w związku z ewentualnymi nieprawidłowościami w finansach Ligi, zarzuty ma mieć postawione Wierzejski. LPR zapowiedziała w poniedziałek złożenie wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej ds. działalności firmy Larchmont Capital lobbysty Marka Dochnala. Jak mówił szef Ligi Roman Giertych, Larchmont Capital została "częściowo zbadana podczas prac komisji śledczej ds. PKN Orlen", ale należy dokładniej przeanalizować jej działanie. Wierzejski powiedział we wtorek, że "bardzo dużo wątków pokazuje, że spółka "Agora" urządzała kampanie medialne za grube pieniądze, na podstawie pośrednich wpłat na wielomilionowe reklamy w "GW"; urządzała kampanie lobbingowe i medialne na rzecz dwu rzeczy sektora paliwowego i przejęcia Polskich Hut Stali". Wiceszef LPR podkreślił, że nie została zrealizowana uchwała działającej w poprzedniej kadencji Sejmu komisji ds. PKN Orlen, jak powiedział, był to wniosek do "Agory" o ujawnienie listy reklamodawców "Gazety Wyborczej". Poseł LPR uważa, że "Gazeta Wyborcza" "od wielu lat jest środowiskiem politycznym - to jest sprywatyzowane środowisko polityczne, które zarobiło grube miliony dolarów na tym, że uzyskało koncesję w czasach okrągłego stołu". W ocenie Wierzejskiego, "kulisy powstania Gazety Wyborczej też wymagają przebadania". Wierzejski był też pytany, czy ma rozdzielność majątkową ze swoją żoną - takie pytanie formułuje wobec posła także wtorkowa "Gazeta Wyborcza". Dziennik pyta też czy rozdzielność ta służy ukryciu majątku posła. Wierzejski powiedział, że ma rozdzielność majątkową ze swoją żoną od dnia ślubu. - Moja żona jest osobą prywatną, z dala się trzyma od polityki, jest ekonomistką, pracuje prywatnie - powiedział Wierzejski. - Precz od mojej rodziny - dodał. Jak powiedział, jego żona nie chce, by "jakieś szumowiny z "Gazety Wyborczej" chodziły za nią i ją tropiły". Wierzejski oświadczył, że skoro gazeta wzywa do ujawnienia majątku jego żony, to on "żąda ujawnienia majątków członków zarządu spółki Agora".