Adwokat Michnika jest "zadziwiony" takim wyrokiem i zapowiada kasację do Sądu Najwyższego. We wtorek SA oddalił apelację adwokata Michnika od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w maju 2007 r. uznał, że nie każde podanie nieprawdy jest zniesławieniem i dlatego oddalił pozew Michnika wobec Wierzejskiego. We wrześniu 2006 r. Wierzejski powiedział w TVN, że Michnik był w PRL członkiem partii komunistycznej. Adwokat Michnika wysłał do niego żądanie sprostowania nieprawdziwej informacji, na co nie dostał odpowiedzi. Wobec tego pozwał Wierzejskiego, żądając od niego za naruszenie dóbr osobistych przeprosin i wpłaty 30 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. Oddalając pozew sędzia SO Joanna Korzeń mówiła w 2007 r., że wypowiedź Wierzejskiego "nie zasługuje na pochwałę", bo od posła i człowieka wykształconego oczekuje się sprawdzonych informacji, ale wypowiedź o Michniku nie była zniesławiająca. - W opinii publicznej, która nie stanowi zresztą monolitu, fakt członkostwa w PZPR nie jest tożsamy z nikczemnym postępowaniem" - dodawała sędzia - "a samo bycie członkiem PZPR nie jest dla opinii uwłaczające". "Przez szeregi PZPR przewinęły się w ciągu kilkudziesięciu lat miliony ludzi, wśród których byli zarówno karierowicze o niskim morale, jak i tacy działacze, którzy kierowali się pobudkami humanistycznymi - powiedziała. Pełnomocnik Wierzejskiego mec. Tomasz Połetek uznał wyrok SO za słuszny. - W tej sprawie w zasadzie od początku nie chodziło o ochronę dóbr osobistych, tylko o odniesienie przez pana Michnika triumfu nad panem Wierzejskim; to się nie udało - mówił wtedy adwokat. Dodawał, że poseł przyznał, że się pomylił, bo "rzeczywiście pan Michnik w PZPR nie był". Oddalając we wtorek apelację od wyroku SO, sędzia SA Marek Podogrodzki powiedział, że sąd ten prawidłowo przyjął, iż "są organizacje oceniane dziś negatywnie, jak PZPR czy ZOMO, ale żadna z nich nie została uznana za taką, co do której przypisanie członkostwa rodziłoby obowiązek przeprosin". Sędzia dodał, że SO ma też rację, iż działanie pozwanego nie było prawidłowe. "Zadziwiający" - tak o wyroku powiedział po wyjściu z sali SA adwokat nieobecnego w sądzie Michnika mec. Piotr Rogowski. Powiedział PAP, że będzie namawiał swego klienta do złożenia kasacji. - Sąd stawia fałsz ponad prawdą i pozwala na posługiwanie się fałszem w debacie publicznej, co jest precedensem - oświadczył Rogowski. Na ogłoszeniu wyroku w SA nie było ani Wierzejskiego ani jego pełnomocnika. B. wicepremier w rządzie PiS Roman Giertych (LPR) po przegranym procesie przeprosił już Michnika za nazwanie go "byłym partyjnym aparatczykiem". Trwają inne procesy wytaczane przez Michnika. M.in. poseł PO Jarosław Gowin ma proces za swe słowa, jakoby Michnik nazwał go "faszystą"; naczelny "Dziennika" Robert Krasowski - za słowa, że "Michnik poświęcił 1/3 życia na obronę byłych ubeków", a "Gazeta Polska" - za zwrot, iż Michnik "usprawiedliwiał korupcję, jeśli korzystali na niej komuniści". Rogowski podkreśla, że te procesy nie są wytaczane "za wyrażanie opinii, ale za podawanie nieprawdziwych faktów". Publicysta Rafał Ziemkiewicz na mocy ugody sądowej przeprosił w 2007 r. Michnika za swe słowa, że "robił on wszystko, abyśmy nawet nie poznali nazwisk komunistycznych zbrodniarzy". W grudniu 2007 r. sąd nakazał prof. Andrzejowi Zybertowiczowi przeprosiny Michnika za słowa: "Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację". Zybertowicz apeluje.