W swoim wystąpieniu nie odniósł się do sprawy trzech byłych wiceprezesów partii. Przyznał, że w wyborach PiS popełnił błędy. Zapowiedział dynamizację partii. Na zamkniętej części posiedzenia prezes PiS odrzucił wniosek małopolskiego działacza partii o zaproszeniu Ludwika Dorna, Pawła Zalewskiego i Kazimierza Ujazdowskiego na obrady. Jak ocenił, taki wniosek jest "pozastatutowy", bo jego przyjęcie oznaczałoby uchylenie ich zawieszenia w prawach członków partii. - Naszą perspektywą jest zwycięstwo w wyborach prezydenckich, samorządowych parlamentarnych i w wyborach do Parlamentu Europejskiego - oświadczył lider PiS zwracając się do delegatów kongresu o udzielenie mu wotum zaufania. - Musimy dążyć do zwycięstwa w najbliższych wyborach. Oznacza to też wyciągnięcie ręki do tych, którzy zmienią zdanie, oraz do tych, którzy w gruncie rzeczy mają zdanie podobne do naszego, ale boją się obecnie je wyrazić. To jest formuła otwarta, budowa wielkiego ruchu społecznego - zapowiedział prezes PiS. J.Kaczyński poinformował, że w przyszłym roku zwołany zostanie kongres poświęcony sprawom programowo-statutowym, o co apelował m.in. jeden z b. wiceprezesów Ludwik Dorn. Jednak - powiedział - wcześniej partia musi odwołać się do "szerokiego frontu ludzi, popierających ideę IV RP". - IV RP to przedsięwzięcie, które musi być bardzo konkretne (...) i na poziomie idei i konkretnych rozwiązań np. rozwiązania problemów służby zdrowia, oświaty, zabezpieczenia społecznego, polityki zagranicznej kultury, nauki, w gruncie rzeczy każdej dziedziny - zaznaczył J. Kaczyński. Jego zdaniem, byłoby wielką przewiną wobec Polski, gdyby PiS zrezygnowało z programu budowy IV Rzeczpospolitej, tylko dlatego, że jego wcielenie w życie okazało się trudne. Jak dodał, jest przekonany, iż bez zmian, nie jest możliwa "realizacja tego wszystkiego, co złożyć się ma na sukces Polski i sukces Polaków". Jak zaznaczył, Polska może uzyskać "sukces ekonomiczny", a także sukces w sferze społecznej i kulturalnej. Według prezesa PiS, warunkiem zachowania suwerenności Polski jest odrzucenie polityki transakcyjnej, która - w jego ocenie - "zaczyna wracać". - Polityka transakcyjna miesza porządek publiczny z gospodarczym. Każde większe przedsięwzięcie podejmowane jest pod naciskiem jakiegoś lobby. Szersze cele społeczne nie istnieją. Wszystko sprowadzone jest do pieniądza, który w ostatecznym rachunku płynie do prywatnych kieszeni. Uniemożliwia to realizację wielkich, ambitnych celów społecznych - uważa J. Kaczyński. W swoim wystąpieniu odniósł się także do rządzącej obecnie Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem, pod władzą PO w Polsce mamy do czynienia z bezwstydnym powrotem do tego, co działo się w latach 90. Mamy do czynienia z "pokazem cynizmu" - przekonywał. Powołał się m.in. na informacje mediów, że "Leszek Miller stał się doradcą Donalda Tuska jeśli chodzi o walkę z prezydentem RP". "To wydarzenie w najwyższym stopniu znamienne.