Jak wyjaśnił Pichet - inspektor ds. gospodarki odpadami, kultury fizycznej i sportu w Przygodzicach - ryby ze Szpereka są odławiane raz w roku jesienią, gdy ze względów wodnoprawnych spuszczana jest woda, i wracają do stawu na wiosnę po napełnieniu zbiornika. "Być może niektóre z tych karpi trafią na wigilijne stoły, natomiast wartość tej ryby wraca z powrotem do tego zbiornika. To nie jest działalność handlowa" - podkreślił inspektor. W związku z odłowem w czwartek na jednym pasie drogi krajowej nr 11 - o czym informowała też Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - stanął pojazd, który odbierał karpie odławiane ze stawu. Policja na czas odłowu wprowadziła tam ruch wahadłowy. Zdaniem Picheta reakcje kierowców na tę sytuację były "raczej sympatyczne", a niektórzy chcieli nawet kupić karpie, co jednak nie było możliwe. Odłów rozpoczął się o godz. 8 i zakończył - a wraz z nim utrudnienia - o godz. 14. Szperek jest jednym z około 70 stawów przygodzickich zasilanych przez Barycz i mniejsze rzeczki, położonych od Przygodzic do Antonina, a karp jest podstawową rybą hodowaną w tych zbiornikach. Według informacji na portalu gminy Przygodzice od szesnastego wieku stawy wchodziły w skład dóbr przygodzickich, a następnie hrabstwa i ordynacji radziwiłłowskiej. Jak czytamy, Radziwiłłowie w drugiej połowie osiemnastego wieku rozwinęli gospodarkę rybną do poziomu europejskiego, dzięki czemu karpie z Przygodzic były znane również poza Rzeczpospolitą.