Okoliczności śmierci dziecka wyjaśni sekcja zwłok. 2,5-letni chłopiec zaginął w sobotnie południe w miejscowości Posoka koło Konina (Wielkopolskie). Jego ciało znaleziono w wodzie przy ujściu rzeki Powy do Warty w okolicy miejscowości Rumin - ok. 2 kilometry od miejsca zamieszkania chłopca. - Miejsce w którym znaleziono dziecko było w sobotę dokładnie przeszukiwane. Prawdopodobnie w ciągu nocy nurt rzeki przeniósł ciało w pobliże ujścia Powy - powiedziała rzeczniczka policji w Koninie Renata Purcel-Kalus. Jak dodała, w sobotę zamknięto zaporę na rzece, co zmniejszyło poziom Powy. - Niewykluczone, że w przeciwnym wypadku ciało przepłynęłoby do Warty - powiedziała Purcel-Kalus. Od sobotniego popołudnia chłopca poszukiwało ponad stu policjantów, strażaków i mieszkańców. Prowadzone były też poszukiwania z pokładu helikoptera, wyposażonego w kamerę termowizyjną. Psy zgubiły trop dziecka nad rzeką. Poszukiwania z użyciem psów tropiących były też prowadzone w ciągu nocy. Rano o znalezieniu dziecka zostali powiadomieni rodzice. Razem z policjantami pojechał do nich psycholog. Według Purcel-Kalus, na razie nie można stwierdzić, czy mogą im zostać postawione jakiekolwiek zarzuty. Według ustaleń policji, w sobotę około południa chłopczyk wyszedł na dwór pobawić się z psem. Podwórze posesji należącej do rodziców Krystiana było ogrodzone. Chłopczyka obserwował przez kuchenne okno ojciec. Mężczyzna wyszedł na kilka minut do drugiego pomieszczenia - kiedy wrócił- dziecka nie było. Natychmiast rozpoczął poszukiwania i powiadomił policję. Pewien czas potem na teren posesji powrócił pies, miał mokre futro. Wokół domu chłopca znajdują się lasy, tereny są podmokłe, w pobliżu płynie rzeka Powa. Śledztwo w sprawie śmierci dziecka prowadzi konińska prokuratura.