- No i niestety jest to też doświadczenie szczególnego rodzaju postawy mediów. Czyli krótko mówiąc, mamy tutaj kontekst, którego nie możemy zaakceptować. Jeżeli on się zmieni, oczywiście sytuacja będzie inna. Czekamy na program Platformy Obywatelskiej - stwierdził prezes PiS - Jesteśmy gotowi dyskutować, ale na poziomie programu, a nie na poziomie pytania o to, kto kogo pistoletem straszył przed 20 laty. Skądinąd - nikt nikogo nie straszył, żeby było jasne. Na tym poziomie nie ma sensu dyskutować. Nie ma sensu zmieniać polityki, która jest rzeczą poważną, w niepoważną socjotechnikę - dodał Kaczyński. W pażdzierniku 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński przyznał w programie TVN "Teraz my", że "kiedyś, raz, miał przy sobie mały pistolet, zabawkę". - Nie ma mnie za co zaatakować, to atakuje mnie z powodu jakiejś zabawki sprzed 15 lat - mówił Kaczyński. Wcześniej, podczas debaty z owczesnym premierem szef PO Donald Tusk mówił o wydarzeniu sprzed lat, kiedy to J. Kaczyński, trzymając pistolet w dłoni, miał powiedzieć: "dla mnie ciebie zabić, to jak splunąć". Kaczyński podkreślił, że fakt posiadania przez niego pistoletu jest opisany w różnych książkach. - Kiedyś, raz, miałem przy sobie maleńki pistolet, zabawkę, gdzieś w kieszeni - zaznaczył.. Jeden z prowadzących program "Teraz My" przytoczył wywiad z szefem PiS w tygodniku "Szpilki" z 1992 roku. - Stosuje pan niekonwencjonalne metody działania. Czy prawdą jest, że w trakcie spotkań konsultacyjnych wyciągał pan pistolet, w dodatku naładowany - pytano w tym wywiadzie. - Mówiłem przecież, że jestem skory do żartów. To ten pistolet. Naładowany? Tak. Podobno wyciągnął pan w tym momencie z kieszeni pistolet przy tych dziennikarzach - cytował dziennikarz wywiad. Szef PiS stwierdził, że nie pamięta tego wydarzenia. - Było jedno takie wydarzenie. Donald Tusk coś brzydkiego mówił o Kościele (...) Ja położyłem go (pistolet - red.) i powiedziałem "jeszcze raz będziesz takie bzdury opowiadał" - mówił J. Kaczyński. Jak stwierdził, może był to "nie najlepszy żart, ale żart sprzed kilkunastu lat". Jednak - zdaniem szef rządu - powtarzanie takich rzeczy przez szefa PO "jest w najwyższym stopniu niehonorowe". - Jeszcze do tego w zmienionej wersji, ze snu zająca Tuska - dodał. Według J. Kaczyńskiego, przywołanie przez Tuska historii z pistoletem "jest po to, żeby pokryć prawdę". - Donald Tusk chciał mnie zaskoczyć przy pomocy pistoletu, żebym mu nie wypomniał ludzi, którzy ze mną doskonale współpracują, a którzy od niego odeszli, jak wicepremier Zyta Gilowska, minister Zbigniew Religia - mówił Kaczyński.