Projekt "o uregulowaniu praw do nieruchomości na terenie miasta stołecznego Warszawy" klub PO przedstawił w piątek. Z rozmów PAP z politykami PO wynika, że decyzja o złożeniu projektu tego dnia zapadła po czwartkowej nadzwyczajnej sesji Rady Warszawy poświęconej problemom związanym z reprywatyzacją. Projekt zakłada, że o odszkodowania bądź zwroty za przejęte po wojnie nieruchomości ubiegać się będą mogli tylko prawowici właściciele bądź ich spadkobiercy. Nie będzie już kwestii obrotu roszczeniami, pozyskiwania tych roszczeń. Projekt nie przewiduje też zwrotu kamienic z lokatorami, ale odszkodowanie według faktycznej wartości danej nieruchomości z 1945 roku. Kolejnym założeniem projektu PO jest ustalenie rocznego terminu na "ujawnienie się wszystkich roszczeń jeszcze nie zgłoszonych". Pomysły Platformy komentowali w sobotę na antenie radiowej Trójki politycy. Wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński (PiS) powiedział, że projekt PO "warty jest pochylenia", ale PiS ma uzasadnione, a nawet graniczące z pewnością przekonanie, że jest to "próba ucieczki do przodu, jednej z partii politycznych, która ma bardzo, ale to bardzo dużo za uszami". Dodał, że jeżeli ten projekt nie będzie spełniał oczekiwań PiS, to wtedy jego ugrupowanie złoży własny. "To nie brak przepisów prawnych pozwalał przez ostatnie 10 lat rządów w Warszawie Hanny Gronkiewicz-Waltz dokonywać (...) przez różnego rodzaju cwaniaków - chronionych niestety, wszystko na to wskazuje, przez ludzi tzw. układu warszawskiego - dokonywać w tej mętnej wodzie złodziejskiej i nieuczciwej reprywatyzacji. To właśnie łamanie prawa do tego doprowadzało. Natomiast problemem dzisiaj jest to, że ktoś na to łamanie, naciąganie, oszukiwanie, zezwalał i roztaczał swoistego rodzaju parasol, i to jest ten problem, o którym mówimy - quasi-mafijnego układu warszawskiego" - podkreślił polityk. W ocenie posła Kukiz'15, wicemarszałka Sejmu Stanisława Tyszki ustawa Platformy przypomina "desperacką reakcję Bronisława Komorowskiego, który zgodził się na referendum ws. jednomandatowych okręgów wyborczych, w momencie jak został do tego przymuszony przez sytuację". "To nie jest zła ustawa, my będziemy za tym, żeby nad nią pracować, nasi eksperci już ją analizują, kierunki zasadniczo są słuszne" - zaznaczył Tyszka. Według niego za "reprywatyzacyjne bagno" odpowiedzialne są wszystkie partie. Tyszka zaznaczył jednocześnie, że klub Kukiz'15 apeluje o dwie rzeczy: powołanie sejmowej komisji śledczej, a także o uchwalenie kompleksowej ustawy reprywatyzacyjnej dotyczącej całej Polski, która zapewni, choć częściowe wynagrodzenie prawowitym właścicielom skupującym roszczenia i powstrzyma wyrzucanie obywateli na bruk. Zdaniem Katarzyny Lubnauer (Nowoczesna) ustawa nie rozwiąże wszystkiego. "Kwestia reprywatyzacji to nie jest tylko kwestia warszawska, to jest kwestia całej Polski. (...) W związku z tym ta ustawa niewątpliwie nie ma szansy tego rozwiązać" - tłumaczyła. "Być może powinna powstać bardzo mała ustawa reprywatyzacyjna, która załatwia kwestię tego, żeby nie mogły starać się o odzyskiwanie mienia osoby, które nie są bezpośrednio spadkobiercami osób, które posiadały, tylko ci kupcy roszczeń" - zaproponowała posłanka. Przedstawiciel PSL Jarosław Kalinowski zapowiedział, że klub zapozna się z projektem ustawy autorstwa PO. "Problem jest taki i był od początku - czy państwo polskie stać i w jakim stopniu na reprywatyzację" - mówił. Większość polityków mówiła też, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna zrezygnować ze stanowiska. "Oczywiście, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna zostać w trybie natychmiastowym usunięta i gdyby miała odrobinę honoru, to do dymisji by się podała" - mówił Brudziński. Podobne stanowisko wyraził przedstawiciel klubu Kukiz'15 Stanisław Tyszka: "Gdyby w polskiej politycy obowiązywały jakiekolwiek standardy to pani prezydent już dawno podałaby się do dymisji". Zdaniem Jarosława Kalinowskiego (PSL) prezydent Warszawy jest dzisiaj osobą, której najbardziej zależy na transparentnym wyjaśnieniu całej sytuacji. "Z drugiej strony polityczna odpowiedzialność tak czy inaczej przy niej pozostanie" - podkreślił. Natomiast posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer uważa, że Gronkiewicz-Waltz powinna powołać zespół audytorów, żeby wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości oraz zdymisjonować swoich wiceprezydentów. Prezydent Warszawy bronił partyjny kolega Andrzej Halicki (PO). "Jest jedynym prezydentem, który tę sprawę próbował uregulować prawnie" - podkreślił. Jego zdaniem dziś potrzebna jest współpraca wszystkich sił politycznych, gdyż "mała ustawa (reprywatyzacyjna - PAP) nie rozwiązuje problemu".Sama Gronkiewicz-Waltz powtórzyła w sobotę na antenie radia RMF FM, że wyklucza swoją dymisję. "Ja uważam, że muszę tę sprawę dokończyć. Jako prezydent, mandat mam zaufania jeszcze z wyborów, na pewno nie tak mocny, jak wtedy, ale jestem zdeterminowana, żeby tę sprawę wyjaśnić, a jeżeli ja odejdę, to nikt tego nie wyjaśni" - uważa prezydent Warszawy. "Nie wierzę w to, bo za dużo elit było wplątanych w to, żeby nie było tej ustawy" - dodała. Pytana o to, dlaczego nie skorzystała z propozycji, by zostać na stanowisku, a jednocześnie zrezygnować z wielu ważnych urzędników w ratuszu, odpowiedziała: "To nie mój styl, ponieważ ja nie mogę zrzucać na nich odpowiedzialności. (...) Nie mogę tak poświęcić kogoś tylko dlatego, żeby to ładnie wyglądało, że są jakieś ofiary. Nie zrzuca się ludzi, którzy nie są winni z sań" - zaznaczyła prezydent Warszawy.