Prezydent podkreślił, że cudów nie dokonują politycy, ale Pan Bóg. - Dokonajmy oceny, dokonajmy uczciwej oceny, a już za trzy dni mamy na to szansę taka jest prawda - wzywał prezydent. - Ale pierwszą prawdą - dodał - jest to, że musimy skorzystać z tej wolności, którą żeśmy wywalczyli, z tej demokracji, którą toczy niejedna choroba, ale też została przez nas wywalczona, przez nas samych, nie przez obalenie berlińskiego muru - powiedział. Jak dodał, "korzystanie z tej demokracji prowadzi także przez urnę wyborczą". - Skorzystajcie z tego prawa proszę was o to serdecznie, skorzystajcie i namawiajcie innych - apelował prezydent. Lech Kaczyński życzył też związkowcom NSZZ "Solidarność", aby ich związek był jeszcze silniejszy. Jak powiedział, 4 czerwca 1989 r., od którego możemy liczyć wolną Polskę, był dniem tryumfu "Solidarności". - Dwadzieścia lat temu zaświeciło w Polsce słońce, naród w wyborach 4 czerwca 1989 roku powiedział komunizmowi "nie" - podkreślił prezydent Lech Kaczyński w wystąpieniu podczas wiecu. - Istotnie niedaleko stąd, tuż obok, rodziła się wolna Polska. W sierpniu 1980 roku był to kolejny etap walki całego naszego narodu. Walki narodu, któremu po II wojnie światowej przyszło znosić jarzmo komunizmu, ale który się temu komunizmowi przeciwstawiał - mówił Lech Kaczyński. Jak zaznaczył, ta walka Polaków wymagała ofiary krwi, a te krzyże - jak zaznaczył prezydent - które stoją tuż obok, są pomnikiem dla nich. Zanim przyszedł rok 1980, był i krwawy rok 1970, były wcześniej również krwawe wydarzenia w Poznaniu, była walka w obronie Kościoła w Nowej Hucie, w Zielonej Górze, w innym miastach - wyliczał Lech Kaczyński. Jak podkreślił, Polska stawiała opór, by w roku 1980 stworzyć ruch, którego "nie znał świat", wielki ruch społeczny, wielki ruch narodowy. - To była Polska właśnie - mówił prezydent. Polska - jak zaznaczył - zorganizowana w imię najprostszych wartości: prawdy, solidarności i niepodległości. - Polska, która zadała już wtedy cios komunizmowi, cios, który okazał się śmiertelny, choć przyszedł stan wojenny, choć przyszły jego ciemne lata - przypomniał Lech Kaczyński. Ale - mówił - 20 lat temu jednak zaświeciło słońce, bo w wyborach, które nie były do końca demokratyczne, naród powiedział komunizmowi "nie". - To była już prosta droga do całkowitej wolności - ocenił Lech Kaczyński. - Polsce potrzebny jest narodowy program solidarności - mówił przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek podczas wiecu związkowego przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Lider "S" podziękował w swoim przemówieniu za odzyskanie wolności przez Polskę Kościołowi, artystom, drukarzom i kolporterom oraz tym ludziom i środowiskom, o "których się nie pamięta". Śniadek ocenił, że pokolenie Solidarności nie zawsze korzystało na przemianach demokratycznych w Polsce po 1989 r. - Ale przecież robiliśmy to w imię przyszłości i nie do końca dla siebie. Dlatego tutaj, dzisiaj zmierzmy się z niepowodzeniami, z tym co boli. I od razu chcę powiedzieć: to nie są niepowodzenia elit, to nie są niepowodzenia rządzących - to są nasze niepowodzenia, bo Polska to nasz kraj. To my wybieramy ludzi, to my jesteśmy odpowiedzialni jak nasz wolny dom będziemy meblowali - mówił szef "S". Śniadek dodał, że za kompromis z ówczesną władzą "zapłaciliśmy uwłaszczeniem nomenklatury, brakiem dekomunizacji, spóźnioną lustracją", a "wiele komunistycznych zbrodni pozostało nieosądzonych". - Dziś Polska, członek wielkiej europejskiej rodziny należy do krajów o największym rozwarstwieniu płac - grupa najbogatszych zarabia 15 razy więcej niż proporcjonalna grupa zarabiających najmniej; 2/3 pracowników zarabia poniżej średniej krajowej, a płaca minimalna należy do realnie najniższych w Europie" - mówił też lider "S". Według niego, za tzw. terapię szokową "zapłaciliśmy ponad 20-procentowym bezrobociem i rzeszą ludzi wykluczonych". - Dlatego tu, spod pomnika poległych, z ziemi, na której śpiewaliśmy "Za chleb i wolność, za nową Polskę Janek Wiśniewski padł" wołamy: nauczmy się dzielić chlebem! Przestrzegamy rządzących - procent bezrobocia to nie słupek statystyki i założenie, że bezrobotni do wyborów nie chodzą. Procent bezrobocia to setki tysięcy, miliony ludzkich dramatów, to miliardy złotych strat dla gospodarki - dodał szef "S". - Dziś wołamy do elit politycznych - Polsce potrzebny jest narodowy program solidarności. Nie taki wykorzystywany przy okazji kolejnych kampanii, rocznic i parlamentarnych expose -powiedział Śniadek. - Do dzisiejszych elit władzy, odwołujących się do solidarnościowego rodowodu, kieruję wezwanie o uczciwy rachunek sumienia oparty na rozliczeniu z programu z jakim Komitety Obywatelskie szły do wyborów 4 czerwca - mówił lider "S". - Nie pozwolimy naszych sztandarów zamknąć do muzeum - zakończył swoje przemówienie Śniadek. - Solidarność jest jedna taka, jak Polska jest jedna - dodał, po czym zachęceni przez niego uczestnicy wiecu zaczęli skandować hasło "Solidarność". Za odzyskanie wolności przez Polskę lider "S" podziękował Kościołowi, artystom, drukarzom i kolporterom oraz tym ludziom i środowiskom, o "których się nie pamięta". Manifestacja z udziałem m.in. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przewodniczącego "Solidarności" Janusza Śniadka rozpoczęła się tuż po zakończeniu mszy świętej koncelebrowanej przez prymasa Józefa Glempa oraz abp. gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia. Po mszy plac opuściło wielu gości, w tym m.in. wicepremier Waldemar Pawlak. Policja szacuje, że w manifestacji bierze udział około 2 tys. osób.