Zarówno głównego inspektora pracy, jak też jego zastępców, zgodnie z ustawą, powołuje i odwołuje marszałek. Zanim tak się stanie, swoje opinie na temat danego kandydata muszą wydać sejmowa Komisja Kontroli Państwowej, a przede wszystkim Rada Ochrony Pracy. Chociaż formalnie przewodniczącym tej ostatniej jest obecnie Janusz Śniadek z PiS, skład przewidziany na kolejną czteroletnią kadencję, poznamy najprawdopodobniej dopiero w styczniu. Tu też sporo do powiedzenia będzie miał Szymon Hołownia, bo to on powołuje całe gremium. I chociaż decyzje jeszcze nie zapadły, już teraz wiadomo, że obsada najważniejszych instytucji zajmujących się prawem pracy w Polsce wywołała niesnaski w nowej większości parlamentarnej. Jak ustaliła Interia, początkowo miała to być decyzja koalicyjna, konsultowana przez Polskę 2050 i Nową Lewicę. Nasi rozmówcy z lewicowej koalicji są jednak zdania, że Szymon Hołownia nie chce się dzielić. Kierownictwo Polski 2050 odpowiada krótko: - To jest osobista decyzja marszałka Hołowni i jego służb. Na forum klubu ani partii ta kwestia nie była podnoszona i wątpię, żeby się to zmieniło. Tutaj decyzyjny jest marszałek i tylko on. Lewica odbija się od ściany Wybór nowego kierownictwa PIP był tematem rozmów jeszcze w trakcie kampanii wyborczej. Marszałek miał obiecywać, że wybór szefa instytucji wróci na tapet po wyborach. Niemniej, przynajmniej póki co, przycichł. Z informacji Interii wynika, że Lewica sugerowała drugiej osobie w państwie konieczność powrotu do tematu i wypracowania jakiejś decyzji, ale odbiła się od ściany. - Marszałek Hołownia najwyraźniej nie ma ochoty na rozmowy o tej sprawie. Prawdę mówiąc, widać, że ma już kogoś na oku i nie odpuści tego tematu - mówi nam polityk z władz Nowej Lewicy. To nie rokuje najlepiej na przyszłość współpracy obu ugrupowań. Pretensji do Hołowni jest bowiem więcej. - Jesteśmy tym wszystkim trochę zdziwieni, bo wcześniej dokładnie tak samo było z wyborem szefa Kancelarii Sejmu. Marszałek Hołownia chciał na tym stanowisku Jacka Cichockiego i nie tylko tego z nikim nie uzgodnił, ale nawet nie skonsultował - zżyma się nasze źródło w Nowej Lewicy. Jak twierdzą nasi rozmówcy, taka postawa może mieć jednak nieprzyjemne konsekwencje dla całej koalicji: - Jeśli Hołownia nie chce się konsultować, okej. Zrozumieliśmy. Teraz wyjdzie na jego, ale za dwa lata marszałek się zmieni i to my możemy wtedy nie być zainteresowani konsultowaniem naszych decyzji - przestrzega nasz rozmówca. Na kogo stawiają ludzie Czarzastego i Zandberga? W grę wchodzi Liwiusz Laska zasiadający obecnie w Państwowej Komisji Wyborczej, właśnie dzięki poparciu Lewicy. Chociaż nie posiada uprawnień inspektorskich, niezbędnych do kierowania urzędem, jest prawnikiem, reprezentuje też związkowców z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Tyle, że to kandydatura, która chyba do końca pozostanie w kuluarach. Lewica nie chce jej formalnie zgłaszać, żeby "nie spalić" potencjalnego kandydata. A związkowcy z OPZZ nie są zainteresowani PIP. Przynajmniej oficjalnie. - OPZZ nie wskazuje żadnych stanowisk. Liwiusz Laska współpracuje ze mną w ramach Rady Dialogu Społecznego, należy do Rady Nadzorczej ZUS. Nie rozmawialiśmy o Państwowej Inspekcji Pracy - przekazał Interii Piotr Ostrowski, przewodniczący OPZZ. Szukają specjalisty Działacze Polski 2050 nie tracą czasu i zabrali się za poszukiwania odpowiedniego kandydata. - Marszałek nie zna się na inspekcji pracy, więc stawiamy na specjalistę wskazanego przez środowisko - nie ukrywa polityk z ugrupowania Hołowni, z którym rozmawiamy o obsadzie kierownictwa PIP. Jak udało nam się dowiedzieć, ludzie Hołowni sami zgłosili się do działaczy ze Związku Zawodowego Pracowników Państwowej Inspekcji Pracy. - Nie my biegamy po politykach, chociaż chcemy naprawiać urząd i wiemy, że to oni mogą być siłą sprawczą. Mogę powiedzieć, że wykonali pewne rozpoznanie, rozpytywali o kandydata, a potem złożyli mu ofertę - mówi Interii członek Rady Krajowej ZZP PIP. Związkowcy nie chcą wymieniać jednak nazwiska swojego faworyta, bo... obawiają się, że po nagłośnieniu go w mediach ich kandydat przepadnie. Z pewnością chodzi o jednego z inspektorów, który nie był dotąd związany z Głównym Inspektoratem Pracy w Warszawie. - Nie mieliśmy szczęścia do osób, które sprawowały kierownicze stanowiska w urzędzie. Chcielibyśmy kogoś, kto cieszy się zaufaniem i prestiżem, ma bogate doświadczenie zawodowe oraz nie jest uwikłany politycznie - przekazało nasze źródło. - Przez ostatnie lata nasz wizerunek ucierpiał, trudno nam też o nowych pracowników, nie tylko ze względu na coraz niższe płace. Odchodzą też ludzie z kilkunastoletnim stażem pracy - podkreśla. Z informacji Interii wynika jednak, że Polska 2050 zwracała się nie tylko do ZZP PIP. Nie jest tajemnicą, że za czasów PiS to "Solidarność" Piotra Dudy grała w urzędzie pierwsze skrzypce. To on miał mieć duży wpływ na wybór Katarzyny Łażewskiej-Hrycko na stanowisko głównej inspektor pracy. Czy związek zrezygnuje ze swoich dotychczasowych wpływów? - Gdyby nawet przychodzili do mnie politycy, nie powiedziałbym o tym. Mamy gorący okres polityczny, robimy swoje. W Radzie Ochrony Pracy mamy dwóch przedstawicieli, na pewno przekażą mi informacje odnośnie do kierownictwa PIP - powiedział Interii przewodniczący Duda, który chce poczekać aż wyłoni się nowa rada. Przyznał też, że w kontekście nowego przewodniczącego ROP, wymienia się nazwisko Adriana Zandberga z Razem, czy Izabeli Katarzyny Mrzygłockiej z PO. Szef "Solidarności" zaapelował, żeby w kontekście wyboru kierownictwa PIP poczekać do połowy stycznia, kiedy najprawdopodobniej ukonstytuuje się nowy ROP: - Mam nadzieję, że sytuacja w inspekcji będzie cały czas stabilna, niezależnie od kierownictwa - mówi Interii Duda. W kuluarach usłyszeliśmy, że środowisko inspekcyjne najbardziej niechętne jest kandydaturze Dariusza Mińkowskiego, który jest obecnie zastępcą głównego inspektora pracy. I chociaż miał on się dobijać do polityków Lewicy, Polska 2050 z pewnością go nie poprze, więc najprawdopodobniej będzie musiał zrezygnować. *** Po publikacji tekstu skontaktowała się z nami Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka marszałka Hołowni. - Kategorycznie zaprzeczam temu, aby wybór nowego szefa PIP zrodził napięcia na linii Polska 2050 - Nowa Lewica. Nic takiego nie miało miejsca. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie rozmawiał o obsadzie stanowiska szefa PIP, a sprawa nie była jeszcze podnoszona między klubami - przekazała. - Niczym nieuprawnione jest też wysuwanie wniosku, że "marszałek nie zamierza ustępować koleżankom i kolegom" w kwestii obsady stanowiska szefa PIP. Wszyscy chcemy bowiem aby to, kluczowe dla pracowników stanowisko, objął najwyższej klasy fachowiec - dodała. Łukasz Rogojsz, Jakub Szczepański