Marcin Zaborski, RMF FM: Amerykańska dziennikarka Andrea Mitchell w relacji z Warszawy mówi w telewizji, że podczas powstania w getcie Żydzi walczyli przeciw polskiemu i nazistowskiemu reżimowi. Co w tej sprawie zrobił MSZ? Szymon Szynkowski vel Sęk: - To są skandaliczne i szokujące słowa. One nie powinny przesłaniać wydarzeń, które dzieją się w Warszawie, które działy się wczoraj, czyli konferencji bliskowschodniej. O niej za chwilę porozmawiamy, ale jednak pytam o reakcję na te słowa. Czy tu była stanowcza i zdecydowana reakcja polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych? - My oczekujemy w tej sprawie jednoznacznie przeprosin. To jest oczywiste. Jeżeli te przeprosiny i wycofanie się z tych skandalicznych słów nie padną, to będzie odpowiednia, adekwatna reakcja. A jaka jest odpowiednia, adekwatna, zdecydowana reakcja? - Cały czas liczymy, że te słowa, autorka ich się wycofa i przeprosi i nie będzie potrzeby, żeby ta reakcja była bolesna dla autorki tych słów. Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka domaga się wydalenia z Polski owej dziennikarki i wpisania jej na listę osób niepożądanych. - Bardzo dobrze, że takie jednoznaczne potępienie pojawia się ze wszystkich stron sceny politycznej. - Ale nie pojawia się ze strony MSZ taki ruch. - Myli się pan, panie redaktorze. Dzisiaj zabrałem głos w tej sprawie publicznie. Zapowiedziałem po pierwsze, że oczekujemy przeprosin, po drugie, że jeżeli te przeprosiny nie padną, to będzie stanowcza reakcja. Z prawnego punktu widzenia możliwe jest wpisanie amerykańskiej dziennikarki na listę osób niepożądanych? - Z prawnego punktu widzenia różne działania z naszej strony są możliwe. W zależności od tego, jaka będzie refleksja w tej sprawie, a refleksja być powinna, takie działania wówczas podejmiemy. Zajrzałem do programu Prawa i Sprawiedliwości, tego przedwyborczego. Czytam w nim, że "Polska polityka zagraniczna będzie zwalczać wszelkie przejawy kłamstwa i stereotypów krzywdzących nasze państwo i naród oraz wprowadzających w błąd opinię międzynarodową". Czy to, co do tej pory zobaczyliśmy ze strony reakcji ambasady, MSZ to jest właśnie ta zdecydowana reakcja? - Reakcja ambasady była szybka. Oczekiwałbym, żeby ta reakcja była bardziej zdecydowana. Ambasada dziękowała za ten materiał. - Swoją opinię w tej sprawie, panie redaktorze, wyraziłem. Ta opinia musi być zdecydowana i też reakcja musi być zdecydowana, jeżeli nie padną przeprosiny. Reakcja ambasady była zbyt łagodna pana zdaniem? - W mojej opinii reakcja ambasady była zbyt łagodna. Ona była szybka, ale w mojej opinii powinna być bardziej zdecydowana. Te słowa muszą być potępione w sposób jednoznaczny. Bardziej zdecydowana byłaby, kiedy co by się wydarzyło ze strony ambasady? - Myślę po prostu, że nie powinno paść żadne słowo "dziękuję". To stwarzało takie wrażenie w tej reakcji ambasady, jakby było za co dziękować. Było podziękowanie za relację z Warszawy. - Tak, ale tu rzecz nie w dziękowaniu za relację, tylko w reakcji na te słowa, która powinna być jednoznaczna. Panie ministrze, ile kosztowała nas konferencja bliskowschodnia w Warszawie? - To trzeba podliczyć. Na razie dopiero się zakończyła. Nie ma budżetu takiej konferencji? - Oczywiście, że jest. O jakim rzędzie kosztów rozmawiamy? - Proszę poczekać, aż podsumujemy tę konferencję w sposób polityczny. Wtedy ją też podsumujemy w sposób finansowy. Pan redaktor chciałby dzisiaj, żeby faktury wyłożyć na stół. To trochę za wcześnie. A dlaczego? Faktury są bardzo modnym tematem w polityce ostatnio. - Nie wszyscy chcą je wykładać tak szybko. Niektórzy wykładają, a nie dostają pieniędzy. My dzieliliśmy się kosztami po połowie z Amerykanami, czy my płaciliśmy za tę konferencję? - Byliśmy współorganizatorem tej konferencji. Przedstawimy na pewno, kiedy ona zostanie podsumowana, również ten podział kosztów, skoro to pana interesuję. Myślę, że nie tylko mnie. Myślę, że naszych słuchaczy także i ze względu na szacunek do nich zapytam raz jeszcze: czy dzieliliśmy się kosztami z Amerykanami czy my, jako organizatorzy tu, w Warszawie, płaciliśmy za to wszystko, co się wydarzyło? - Kiedy będzie podsumowanie, to to ujawnimy. Panie redaktorze, ja naprawdę nie zajmowałem się stroną księgową organizacji tej konferencji. Proszę mnie o to nie pytać. Wydaje mi się, że to proste pytanie, no ale trudno. - Bardziej dla księgowych niż dla wiceministra spraw zagranicznych. Ministerstwo odpowiada za organizację, więc pytam pana, panie ministrze. Będą takie kolejne spotkania w Warszawie, w podobnym gronie? - Będą spotkania grup roboczych. Takie grupy zostały powołane - siedem tych grup roboczych - do różnych tematów, które mają przyczynić się do pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Pewnie będą się one odbywały w różnych miejscach, sądzę, że w Warszawie także. W Warszawie która z tych grup miałaby się spotykać? - Nie jest to jeszcze ustalone. A Polska będzie brała udział w której z tych grup? - Polska będzie brała aktywny udział jako współorganizator i też inicjator powołania tych grup roboczych - jak sądzę, we wszystkich tych grupach roboczych. Jeszcze wczoraj minister Czaputowicz przekonywał, że ta warszawska konferencja bliskowschodnia nie jest wymierzona przeciwko komukolwiek. - Podtrzymujemy to stanowisko. Pytam o to, bo sekretarz stanu USA Mike Pompeo mówił dzisiaj tak: "Nie da się osiągnąć pokoju i stabilności na Bliskim Wschodzie bez konfrontacji z Iranem. To po prostu niemożliwe. Danie odporu Iranowi jest kluczowe dla rozwiązywania innych problemów w regionie". Naprawdę podtrzymuje pan stanowisko, że to nie jest wymierzone w Iran? - W pełni podtrzymuję to stanowisko. Nie można od żadnego tematu uciekać i w tym sensie byłoby nienaturalne, gdyby podczas dyskusji nie dyskutowano również o tych problemach, które wynikają z programu nuklearnego Iranu. Podpisuje się pan pod takimi słowami: "Nie da się osiągnięć pokoju i stabilności na Bliskim Wschodzie bez konfrontacji z Iranem"? - Ja się podpisuję się pod słowami polskiego ministra spraw zagranicznych, nie amerykańskiego, bo my mamy własną politykę zagraniczną, w tym sensie, że o Iranie i problemach wynikających z chociażby polityki nuklearnej Iranu trzeba dyskutować i długofalowo bez dyskusji, także z udziałem Iranu, o rozwiązaniu kwestii problemowych na Bliskim Wschodzie, trudno taką dyskusję bez Iranu prowadzić. Tyle że prowadziliśmy ją, tym razem bez Iranu. - Ale pan redaktor wie, jaki jest powód tego. Jaki jest powód? - Powód jest taki, że w obecnych uwarunkowaniach, współorganizator konferencji czyli Stany Zjednoczone, stały na stanowisku, że taka dyskusja z udziałem Iranu jest niemożliwa. Mam nadzieję, że dojdziemy do takiego punktu, że będzie ona również możliwa z udziałem Iranu, bo to byłoby naturalne. Pytanie tylko, czy przedstawiając się jako państwo neutralne, a nie zapraszając Iranu do stołu rozmów, pozostajemy państwem neutralnym? - To pytanie można zadawać przedstawicielom 60 innych państw, które przyjechały na tę konferencję. Czy są państwami neutralnymi i czy chcą rozmawiać o rozwiązaniach pokojowych na Bliskim Wschodzie, czy przyjechały tu przeciwko Iranowi. Jak sądzę, żaden z przedstawicieli tych państw, albo prawie żaden, nie odpowie na to pytanie w ten sposób, że przyjechał tu, aby wyrazić swoje zdanie tylko i wyłącznie w kwestii Iranu. To krótko i konkretnie: chcemy konfrontacji z Iranem? - Oczywiście, że nie chcemy. To cóż opowiada Mike Pompeo? - Chcemy, aby na Bliskim Wschodzie zapanowało bezpieczeństwo. Myślę, że sekretarz Pompeo również chce, żeby długofalowo na Bliskim Wschodzie ten proces pokojowy postępował. Nie da się tego procesu prowadzić naprzód bez rozmowy, również o problemach wynikających z polityki Iranu. Panie ministrze, jak często Jarosław Kaczyński odwiedza MSZ? - To jest zabawne pytanie. Pan mnie pyta tak, jak ja bym w MSZ dokładnie widział o każdym gościu w tym ministerstwie. Przypomnę, że to jest dość duży gmach. A Jarosław Kaczyński jest tylko - jak wiadomo - jednym z wielu posłów. Tak, jasne. - To jest bardzo ważny gość. Bywa w MSZ? - Mogę powiedzieć tyle, że mojego gabinetu pan prezes Jarosław Kaczyński nie odwiedził w MSZ. Jeśli jest sprawa, którą chciałbym omówić, wówczas ja proszę pana prezesa Kaczyńskiego o spotkanie. Pytam o to dlatego, bo patrzę na pierwszą stronę dziennika "Fakt" i czytam tak: "Gdy prokuratorzy decydują o śledztwie w sprawie Srebrnej, Jarosław Kaczyński składa tajemniczą wizytę ich szefowi. Wtorek, godzina, 15:02 - limuzyna z szefem PiS wjeżdża do budynku resortu sprawiedliwości. Kaczyński spędzi tu ponad godzinę". - Pan redaktor chciałby, żebym komentował coś, co dzieje się poza gmachem mojego ministerstwa. Na to mnie pan nie namówi. Nie wiem, co w ministerstwie sprawiedliwości szczegółowo się dzieje i jacy goście je odwiedzają. To wszystko dzieje się w kontekście pytania, czy będzie śledztwo w sprawie doniesień o wieżowcu na Srebrnej. Pytanie, czy prezes Kaczyński zapoznawał się tam z aktami spawy. To jest chyba dwuznaczna sytuacja? - Ja tego zupełnie nie potrafię skomentować. Nie wiem, czy te doniesienia są prawdziwe - po pierwsze. Po drugie, już jest jakieś domniemanie, jeżeliby były prawdziwe, z czym się pan prezes Kaczyński zapoznawał, to niech się wypowiadają ci, którzy to wiedzą. Rozumiem, że jakieś źródła dziennik "Fakt" ma.