"To jest wypowiedź, która dyskwalifikuje pana Bodnara z życia publicznego w Polsce. Tak naprawdę jedyną reakcją tak wysokiego urzędnika państwowego po tak haniebnych, skandalicznych, nieprawdziwych słowach, obrażających naród polski, jest podanie się do dymisji" - powiedział w czwartek dziennikarzom w Sejmie Dziedziczak. Według niego, "urzędnik państwowy na tak wysokim szczeblu nie ma prawa mylić się w tak strategicznych dla Polski rzeczach". "Pamiętajmy, to jest z jednej strony sprawa godności narodu polskiego i to słowa obraźliwe dla Polaków, ale druga kwestia, nie mniej ważna to to, że są to słowa szalenie szkodliwe na arenie międzynarodowej, wpisujące się w retorykę pewnych marginalnych środowisk niechętnych Polsce w tym temacie, bardzo nam szkodzącą, która będzie jeszcze przez wiele lat przeciw Polsce wykorzystywana" - powiedział Dziedziczak. Pytany, czy MSZ zamierza podjąć jakieś kroki w tej sprawie, Dziedziczak powiedział, że on sam "w tej chwili może apelować do odruchów honorowych urzędnika państwowego, a po takich słowach każdy człowiek mający elementarne chociaż resztki honoru podałby się do dymisji". "To są słowa dyskwalifikujące. To odcięcie się od Polski i polskich interesów" - ocenił wiceszef MSZ. Jak podkreślił, "interesem Polski, niezależnie od tego czy jest on lewicowy, czy prawicowy, jest walka z nieprawdziwymi informacjami, które obarczają Polaków odpowiedzialnością za zbrodnie II wojny światowej". "Wiemy wszyscy, że to nieprawda i dotychczas udawało nam się z większymi lub mniejszymi sukcesami z tym walczyć. Teraz urzędnik na tak wysokim szczeblu wbija państwu polskiemu nóż w plecy" - dodał Dziedziczak. Echa wypowiedzi Beaty Szydło Temat Holokaustu został poruszony w środę w TVP Info w związku z publikacją niemieckiej gazety "Frankfurter Rundschau", w której skrytykowano wypowiedź premier Beaty Szydło z 14 czerwca, gdy na terenie b. obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau podczas obchodów przypadającego 14 czerwca Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych powiedziała ona: "Auschwitz to lekcja tego, że należy uczynić wszystko, aby uchronić swoich obywateli" - powiedziała w środę premier Beata Szydło. Niemiecka gazeta uznała to za tworzenie nowej polityki historycznej poprzez zrzucanie winy za Holokaust na Niemców. "Nie ma żadnych wątpliwości, że za Holokaust byli odpowiedzialni Niemcy" - mówił odnosząc się do tego w TVP Info Bodnar. Jak dodał "musimy pamiętać, że wiele narodów współuczestniczyło w jego realizacji. W tym - o czym mówię z ubolewaniem - także naród polski". "Przecież ile było wyroków wydanych przez Armię Krajową na osoby, które ujawniały kryjówki dla Żydów. Te wyroki śmierci nie wzięły się znikąd" - podkreślił RPO. Wskazując, że to nie państwo polskie ponosi odpowiedzialność za tragedię Żydów - bo ono zawsze potępiało Holokaust, Bodnar dodał, że "oprócz państwa mamy też przedstawicieli narodu, także Polaków, którzy mogli uczestniczyć w różnego rodzaju zbrodniach". "Nie możemy zapominać o tym, że wśród polskiego narodu także znajdowały się osoby, które najzwyczajniej w świecie popełniły zbrodnie, popełniły błędy. Tak samo, jak były takie osoby w narodzie słowackim, węgierskim, francuskim" - wskazywał RPO. Bodnar przeprasza i ubolewa z powodu "nieporozumienia" Jeszcze w środę Bodnar w specjalnym oświadczeniu przeprosił "wszystkie osoby, które mogły poczuć się dotknięte formą jego wypowiedzi". Mówił, że "w ferworze rozmowy w studiu telewizyjnym padły sformułowania, które - zwłaszcza wyrwane z kontekstu - mogły zostać źle odebrane czy być niezrozumiałe dla widzów". Zaznaczył, że chodzi szczególnie chodzi mu o użycie słowa "naród". "Nawet jeśli wielokrotnie w tej rozmowie wyjaśniałem, że chodzi mi o zachowanie jednostek, nie całych narodów, to jednak ubolewam z powodu tego nieporozumienia" - podkreślił. Bodnar zaznaczył, że w tej samej wypowiedzi wskazał na zaangażowanie jego urzędu "w walkę z kłamliwymi informacjami w niektórych zachodnich mediach o "polskich obozach zagłady", przytaczając przykład wygranego procesu z niemiecką telewizją publiczną ZDF, do którego przystąpił jako RPO przedstawiając szeroką argumentację prawną".