Dwaj dziennikarze - fotoreporter PAP Tomasz Gzell i dziennikarz TV Republika Jan Pawlicki - zostali zatrzymani przez policję około północy z 20 na 21 listopada, gdy relacjonowali okupację gmachu PKW przez osoby domagające się natychmiastowej dymisji członków PKW, w związku z przedłużającym się obliczaniem wyników wyborów samorządowych. Łącznie z dziennikarzami zatrzymano wtedy 12 osób. Wszystkich policja oskarżyła o naruszenie miru domowego przez nieusłuchanie polecenia opuszczenia pomieszczenia. W piątek sąd uniewinnił dziennikarzy, uznając, że zatrzymanie było pomyłką. Karpiński - odpowiadając w czwartek w Sejmie na pytanie posła Jana Dziedziczaka (PiS) - podkreślił, że w PKW "doszło do zdarzenia, które było precedensem od 1989 roku". - Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy - dodał. Wiceminister spraw wewnętrznych tłumaczył, że interwencja policji była na wniosek "administratora obiektu" po tym, jak doszło do jego zajęcia. - Najpierw administrator obiektu, potem policjanci wzywali do opuszczenie obiektu, w tym również przedstawicieli mediów - tłumaczył Karpiński. Podkreślił jednak, że z punktu widzenia formalnego "interwencja policji była przeprowadzona zgodnie z prawem". Poseł PiS Jarosław Zieliński dopytywał ministra, dlaczego spośród wszystkich dziennikarzy, którzy byli w siedzibie PKW, zostali zatrzymani akurat przedstawiciele tych dwóch redakcji. Karpiński wyjaśnił, że "osoby, które przebywały w sali, nie zostały potraktowane wybiórczo". - Część z tych osób podporządkowała się poleceniu (policji), by opuścić salę, w której odbywała się interwencja - dodał. Wiceszef MSZ zapowiedział też, że sprawą zatrzymania dziennikarzy zajmie się w piątek sejmowa komisja kultury i środków przekazu. 5 grudnia sąd uniewinnił dziennikarzy. Zatrzymanie to pomyłka, przykre nieporozumienie - podał w uzasadnieniu. Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek ocenił, że doszło do sytuacji, którą można by uznać za niepotrzebną. - Z drugiej strony to, że taka sytuacja miała miejsca, że zapadło orzeczenie sądu, można uznać za punkt wyjścia do wypracowania reguł postępowania, współpracy z dziennikarzami - powiedział. 24 listopada br., po zatrzymaniu dziennikarzy, szefowa MSW zobowiązała komendanta głównego policji do wypracowania odpowiednich procedur współpracy z mediami. Powstał zespół, który nad tym pracuje.