- Mamy do czynienia z bardzo poważną sytuacją, bezprecedensową - powiedział Ociepa w Radiu ZET, uzasadniając wprowadzenie stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią w województwach podlaskim i lubelskim. Jak zaznaczył, z jednej strony mamy do czynienia "z bardzo dużymi ćwiczeniami wojskowymi na bezprecedensową skalę, znaczenie większymi, niż deklaruje to Rosja". - Bezpośrednio na białoruskich poligonach i lotniskach będą siły zbrojne Rosji, już są, my to obserwujemy - podkreślił Ociepa.- A jednocześnie widzimy, że te reżimy postanowiły sięgnąć po broń - tym razem ludzką, żywą - dodał. W jego ocenie Rosja i Białoruś uczyniły "z migrantów - czy to uchodźców, czy migrantów ekonomicznych oręż przeciwko państwom zachodu". - I my się spodziewamy, mówiąc wprost, prowokacji na granicy wschodniej Polski, a to jest jednocześnie granica Unii Europejskiej i NATO - podkreślił "Podobnie oceniamy to zagrożenie" Według niego nie jest przypadkiem, że podobne rozwiązania jak Polska przyjęły też Litwa i Łotwa. - Podobnie oceniamy to zagrożenie - podkreślił.W ocenie wiceszefa MON wprowadzenie stanu wyjątkowego "nie ma związku z działaniami dziennikarzy", tylko z zapewnieniem bezpieczeństwa obywateli. Pytany, czy np. kontrwywiad wojskowy ostrzega, że na teren Polski mogą przeniknąć żołnierze białoruscy lub rosyjscy, powiedział, że nie może ujawniać takich informacji. Zaznaczył jednak, że w historii nie raz ćwiczenia wojskowe przeistaczały w pełnowymiarowe konflikty. Przyznał, że nie dotyczyło to ćwiczeń Zapad.Zastrzegł jednocześnie, że ma nadzieję i nie spodziewa się pełnowymiarowego konfliktu. Ale - jak dodał - "spodziewamy się prowokacji w takiej czy innej formie, to mogą być żołnierze, to mogą być zielone ludziki". - Jesteśmy gotowi na wszystkie scenariusze - podkreślił wiceminister obrony narodowej.