Gdańskie obchody rocznicy zakończenia II wojny światowej miały miejsce w środę rano pod Pomnikiem "Tym, co za Polskość Gdańska". Piotr Grzelak mówił podczas tych uroczystości, o tym, że ten światowy konflikt pochłonął dziesiątki milionów ofiar. Przypomniał, że jedną z nich była "Erwina Barzychowska, 11-letnia wychowanka dozorcy, który opiekował się Pocztą Polską w Gdańsku". Wspomniał też o eksponowanym w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku domku dla lalek należącym do "dziewczynki, Niemki, która w oblężonym Berlinie chowała się w schronieniu, tymi lalkami się bawiła". "Tym dwóm dziewczynom, młodym kobietom, odebrano dzieciństwo, odebrano życie, odebrano to, czym możemy się dzisiaj wszyscy cieszyć. A co było na początku? Na początku było słowo. Złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. Złe słowo Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona. I warto dzisiaj, wydaje się, przypomnieć słowa przewodniczącego Rady Europejskiej, który mówił, że dzisiaj język powoli też zmienia się w złą stronę" - podkreślił Grzelak. Wypowiedź Grzelaka wzbudziła kontrowersje "Coraz częściej używamy spójnika 'albo', a nie używamy spójnika 'i'. Nie szukamy tych spójników, które łączą, tylko tych spójników, które dzielą. Dzisiaj możemy - i powinniśmy - czcić pamięć ofiar II wojny światowej, ale przed nami o wiele większe zadanie. Zadanie, żeby szukać tego, co łączy. To, co łączy Polaków i teraz, w najbliższym czasie, co łączy Europę" - zakończył przemówienie Grzelak. Wypowiedź Grzelaka wzbudziła kontrowersje. O komentarz do tych słów poprosili samorządowca obecni na miejscu uroczystości dziennikarze. Wypowiedź skrytykował szef klubu radnych PiS w gdańskiej Radzie Miasta - Kacper Płażyński. Na swoim profilu w portalu społecznościowym przytoczył on wypowiedź Grzelaka: "Co było na początku? Na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona". Płażyński opatrzył cytat komentarzem: "Nie tylko w Gdańsku, ale nigdzie w Polsce takie słowa nie miały prawa paść. Ciekawe czy Piotr Grzelak również liczy na przyjacielskie poklepanie przez Donalda Tuska po plecach, tak jak Tusk zrobił to z Jażdżewskim". "Nikt nie podważa tego, kto jest odpowiedzialny za II wojnę światową" Jak poinformowało Radio Gdańsk, Grzelak, pytany przez dziennikarzy po uroczystościach, "zapewniał, że jego celem nie było zrównywanie odpowiedzialności Polaków i Niemców za wybuch drugiej wojny światowej". "Jeżeli tak to zabrzmiało, to za to przepraszam. W żadnym wypadku nikt nie podważa tego, kto jest odpowiedzialny za II wojnę światową, że jest to III Rzesza i w drugiej części Związek Radziecki. Natomiast mówię o tym, że dzisiaj jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby Europa pozostała zjednoczona, żeby ta tragedia (...) już się nie powtórzyła" - mówił dziennikarzom wiceprezydent cytowany przez radio. Na swoim profilu na portalu społecznościowym Grzelak napisał w środę po południu, że "pragnie zapewnić, iż w żadnym wypadku nie było jego intencją wskazywanie Polaków jako współodpowiedzialnych za tę wielką tragedię". "Nie ulega wątpliwości, że jednoznaczną winę za wybuch II wojny światowej ponoszą agresorzy na czele z III Rzeszą. Przepraszam jeśli ktoś poczuł się urażony użytym przeze mnie sformułowaniem" - napisał. "Moim celem było zwrócenie uwagi na pełną odpowiedzialność, jaka spoczywa na nas współcześnie, niezależnie od narodowości, za słowa które wypowiadamy. Słowa, które mogą łączyć, ale również bardzo mocno dzielić. Bierzemy pełną odpowiedzialność za Europę i za to, żeby tragedia II Wojny Światowej się nie powtórzyła" - dodał Grzelak.