Dziennikarz RMF FM ustalił, że przed przesłuchaniem osoby, która w kwietniu oddała obraz w komis, prowadzący śledztwo muszą się upewnić, czy zabezpieczony w Rempexie obraz na pewno jest tym, który zniknął z Pałacu Prezydenckiego, i podjąć decyzję, czy sprzedający ma zaznawać jako świadek czy podejrzany o kradzież. Jak dowiedział się Tomasz Skory, kolejne decyzje w tej sprawie zapadną dopiero po analizie oryginalnych dokumentów, związanych z próbą sprzedaży obrazu. Sama "Gęsiarka" - choć nadal jest przechowywana w domu aukcyjnym - formalnie jest teraz w dyspozycji prokuratury. Sprawę skradzionych przedmiotów z Kancelarii Prezydenta - w tym "Gęsiarki" - ostro skomentowała kandydatka PiS na premiera. Beata Szydło stwierdziła, że "nie dopilnowała tego ekipa Bronisława Komorowskiego". Komorowski: To psucie obyczajów Tymczasem Bronisław Komorowski powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że audyt w Kancelarii Prezydenta, prowadzony po objęciu urzędu przez Andrzeja Dudę, "skutkuje wrzucaniem kwitów" i prowadzi do pomówień wobec niego jako byłego prezydenta. "Te tak zwane kwity powodują, że na przykład prezydent jest pomawiany w internecie, w innych miejscach, że wyniósł, że ukradł, że zawłaszczył, że bezprawnie coś zrobił" - mówił Komorowski. Według niego, "dziwne jest psucie dobrych obyczajów". "Rozumiem, że czasami są pokusy wyborcze, przed którymi stają politycy, ale chcę przypomnieć, że wybory się skończyły" - powiedział były prezydent. "Ja również - nie ukrywam - po objęciu funkcji prezydenta, stałem przed pokusą, aby zaglądać, szukać w dokumentach, w rachunkach i pewnie znalazłoby się sporo spraw, które można by bardzo różnie, pewnie z niekorzyścią dla mojego poprzednika interpretować czy pokazywać. Ale tego rodzaju pokusy trzeba w sobie zwalczać, bo one psują dobry obyczaj, albo uniemożliwiają utworzenie dobrego obyczaju politycznego" - podkreślił Komorowski.