Słynna "Gęsiarka" z Kancelarii Prezydenta jest u nas - potwierdza w rozmowie z reporterem RMF FM Romualdem Kłosowskim Marek Lengiewicz, współwłaściciel Domu Aukcyjnego "Rempex". Dzieło Romana Kochanowskiego trafiło do niego kilka miesięcy temu. - Na aukcji wystawiliśmy ją, sprzedaliśmy, a jak pojawiała się w prasie, to stwierdziłem, że to jest to samo. Porozumiałem się z nowym właścicielem, też uważał, że to jest ta sama - powiedział nam Lengiewicz. Dom Aukcyjny zwrócił już pieniądze nowemu nabywcy, a prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży z kancelarii prezydenta. - Gdyby przyszła kancelaria i poprosiła, to byśmy natychmiast byśmy jej dali w depozyt, a niech sobie później prokuratura wyjaśni własności. Do tej pory nikt się do mnie nie zgłosił. Nikt nie sprawdził, nikt nie obejrzał. Minęło już ponad tydzień - dodał. Jak pisze "Rzeczpospolita", która jako pierwsza ustaliła miejsce pobytu obrazu, "Gęsiarka" jest w dobrym stanie, chociaż pozłacana rama wymaga drobnej naprawy. O dziwo na odwrocie obrazu nie ma karty ewidencyjnej, która wskazywałaby na właściciela tego płótna. Marek Lengiewicz nie chce podać nazwiska osoby, która przyniosła obraz i pozostałe przedmioty. W rozmowie z gazetą zaznacza, że nie jest to osoba publiczna.Cały artykuł przeczytacie w "Rzeczpospolitej". Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo ws. kradzieży obrazu "Gęsiarka" oraz trzech innych przedmiotów. To Kancelaria Prezydenta RP zawiadomiła niedawno prokuraturę, że w okresie prezydentury Bronisława Komorowskiego zaginęły dwa obrazy: "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego i "Bydło na pastwisku" nieustalonego malarza, rzeźba rycerza na podstawie marmurowej oraz miniwieża stereo produkcji japońskiej. Śledczy chcą przesłuchać osobę zawiadamiającą oraz osoby, które korzystały z pomieszczeń, gdzie znajdowały się zaginione przedmioty. Ludzie Komorowskiego wiedzieli, ale nie zawiadomili prokuratury Jak tłumaczyła szefowa biura prasowego prezydenta Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, o zgłoszeniu sprawy prokuraturze zdecydowano w związku z informacjami, że na portalu aukcyjnym pojawił się obraz, który przypomina "Gęsiarkę". Rama jest podobna, obraz jest podobny. Jednak my dysponujemy jedynie zdjęciem katalogowym. Nie mamy w 100 procentach pewności, że jest to ten sam obraz. Ponieważ jednak znalazł się na aukcji, nie mogliśmy zwlekać z zawiadomieniem prokuratury - wyjaśniła. Co ciekawe, były szef kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego Jacek Michałowski przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Berendą: już za naszych czasów wiedzieliśmy, że obraz "Gęsiarka" Romana Kochanowskiego zaginął. W marcu kancelaria przeprowadzała inwentaryzację, która wykazała brak płótna. Michałowski nie poinformował jednak o tym prokuratury, a w rozmowie z naszym dziennikarzem tłumaczył, że liczył na to, że zaginiony obraz się odnajdzie. Już wcześniej różne obrazy w Pałacu Prezydenckim miały ginąć i nagle się odnajdywać. Mieliśmy nadzieję, że się znajdą. Wielokrotnie bywało tak, że obrazy odnajdywały się w magazynach czy innych miejscach. Mamy jeszcze nadzieję, że to się znajdzie - mówił Michałowski. Strasznie jest mi z tego powodu nieprzyjemnie, bo to za naszych czasów zniknęło. Boję się, że zostały ukradzione i to jest smutny fakt - przyznał. Bronisław Komorowski w RMF FM: Jakieś obrazki zniknęły O sprawę zaginionych dzieł sztuki Konrad Piasecki pytał 30 września Kontrwywiadzie RMF FM byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Ten stwierdził między innymi, że "to jest rzecz dosyć śmieszna" i że "jakieś obrazki zniknęły". Oto ten fragment rozmowy: Konrad Piasecki: To na koniec dwa pytania o sprawy bardzo przyziemne. Czy pan coś wiedział o zniknięciu tych dwóch obrazów z Pałacu Prezydenckiego? Bronisław Komorowski: Nie, nie. Wie pan... Jakoś się o tym w Pałacu mówiło, ktoś pana o tym informował? To jest rzecz dosyć śmieszna, no bo, jak rozumiem... Śmieszna, ale i ponura. No jeśli znikają z Pałacu Prezydenckiego obrazy... Jakieś obrazki, tak, zniknęły, no to trzeba albo je znaleźć i - rozumiem, że na tym powinni się koncentrować urzędnicy odpowiedzialni za kwestie majątkowe - albo należy zawiadomić prokuraturę i ścigać winnego. Tylko robienie z tego sprawy politycznej to wydaje mi się właśnie politycznie motywowane. Ja wiem jedno, że jak obejmowałem Pałac Prezydencki, to w ogóle do głowy mi nie przyszło, żeby próbować sprawdzać, co zostało po prezydencie Kaczyńskim, po jego urzędnikach itd. Wydawało mi się to rzeczą oczywistą, że obowiązuje pewna elegancja. Przeczytaj całą rozmowę Konrada Piaseckiego z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim.