W listopadzie ubiegłego roku weterynarze wystosowali apel do premiera Mateusza Morawieckiego. Złożyli 2 tys. kopii wniosków o podwyżki. Zależało im, by premier się z nimi spotkał, a także wskazał, jakie konkretne działania podejmie, by zrealizować ich postulaty. Odpowiedź nie nadeszła. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" w Centrum Informacyjnym Rządu, mimo że list był zaadresowany do premiera, Marek Suski, sekretarz stanu w KPRM, przekazał go 5 grudnia do ministra finansów i ministra rolnictwa i rozwoju wsi, z prośbą o udzielenie odpowiedzi. 19 grudnia do ministra Jana Ardanowskiego trafiła informacja o rozpoczęciu protestu przez Inspekcję Weterynaryjną. Do tej pory ich postulaty nie zostały spełnione. Weterynarze skarżą się, że mimo obietnic kolejnych ministrów, nadal nie zanotowali faktycznego wzrostu pensji. W poniedziałek zaostrzyli protest. Serię planowanych przez nich działań rozpoczął "czarny poniedziałek", który ma odzwierciedlać nastroje panujące wśród zatrudnionych w Inspekcji Weterynaryjnej. "W przypadku braku reakcji strony rządowej planowane są także blokady dróg na terenie całego kraju, głodówka oraz szereg innych akcji" - czytamy w komunikacie prasowym Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej. "Czas, rodzaj i ich intensywność zależeć będą od reakcji Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, któremu Inspekcja Weterynaryjna podlega. Nie wszystko chcemy zdradzać od razu. Zapewniamy jednocześnie, że w czasie zaostrzenie protestu cały czas będziemy gotowi do podjęcia rozmów i wspólnego rozwiązania narosłych problemów" - przekazuje w oficjalnym komunikacji Sara Meskel, przewodnicząca OZZPIW. "Chodzi m.in. o niezrealizowanie osobistego zobowiązania Ministra Ardanowskiego w sprawie przekazania do końca I kwartału tego roku 40 mln złotych na wzrost wynagrodzeń oraz zaniechanie wspólnej pracy nad rozwiązaniami mającymi na celu poprawę funkcjonowania Inspekcji Weterynaryjnej" - czytamy.