Kandydaci Samoobrony w wyborach parlamentarnych podpisywali weksle, zgodnie z którymi, każdemu, kto odejdzie z partii, grozi egzekucja 550 tys. zł. W piątek grupa posłów Samoobrony odeszła do nowo utworzonego klubu, Ruchu Ludowo-Narodowego. - Od wszystkich posłów, którzy opuścili Samoobronę, zostaną wyegzekwowane zobowiązania, które podpisali na wekslach - zapowiedział Andrzej Lepper na sobotniej na konferencji w Poznaniu. Lepper dodał, że już zgłaszają się do niego firmy windykacyjne, które chcą się zająć egzekucją i zapowiadają jej szybki przebieg. Zapowiedział, że wszystkie wyegzekwowane pieniądze zostałyby przeznaczone dla "wszystkich oszukanych przez polityków PiS", czyli - jak powiedział - emerytów, rencistów i służbę zdrowia. W odpowiedzi na słowa Leppera marszałek Sejmu Marek Jurek zwołał konferencję prasową, na której zapowiedział obronę posłów przed naciskami ze strony szefa Samoobrony. - Naciski finansowane na posłów są bezprawne i łamią podstawowe zasady działalności parlamentu - powiedział Jurek. Zapowiedział, że jeśli Lepper nie zaniecha "bezprawnych działań", wystąpi w tej sprawie do prokuratury. - Będę składał doniesienie do prokuratury na każde działanie, ograniczające posłów w wolności wykonywania mandatów - zapowiedział marszałek. Jurek poinformował też, że kilka miesięcy temu zwrócił się do biura analiz sejmowych o opinię w sprawie weksli posłów Samoobrony. Z ekspertyzy biura wynika, że weksle "nie mają żadnej wartości". Byli posłowie Samoobrony zapowiadają, że nie dadzą się zastraszyć. - Podpisane przez nas weksle są nieskuteczne i niezgodne z prawem. Próbuje się nas nimi zastraszyć - powiedział Józef Cepil, były poseł Samoobrony, a obecnie Ruchu Ludowo-Narodowego. Cepil powiedział też, że posłowie Samoobrony, podpisując weksle, nie mieli czasu, by się z nimi zapoznać. Również PiS uważa egzekucję weksli za bezprawną. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski powiedział w sobotę w TVN 24, że pierwsze ekspertyzy dotyczące weksli podpisywanych przez posłów na wypadek opuszczenia klubu parlamentarnego pochodzą z 1995 roku. Wiceszef PiS i szef gabinetu politycznego premiera Adam Lipiński zaprzeczył, jakoby PiS płaciło za ekspertyzy w tej sprawie kancelarii prawnej. Raport specjalny: Rozpad koalicji